Ach, Justin Trudeau! Premier Kanady nie zarządza państwem– on czyni magię. Kiedy spogląda w stronę kanadyjskich fiordów, topnieją lodowce. Kiedy zabiera głos w sprawie ochrony środowiska, dziura ozonowa zasklepia się sama. A gdy daje do zrozumienia, że kobiety i mężczyźni mają równe prawa i to jest „po prostu oczywiste”, która z nas nie chce rzucić wszystkiego i emigrować do ojczyzny niedźwiedzi grizzly?
Od jakiegoś czasu uwielbienie dla Turdeau przybiera na sile. Nie byłoby w tym może niczego złego - w końcu facet jest apostołem równouprawnienia - gdyby ten zachwyt nie skręcał w jakąś dziwną, niebezpieczną stronę. Kanadyjski premier stał się bohaterem memów, w których rzekomo spragnione czułości kobiety (Ivanka Trump, Emma Watson, Angela Merkel!) wlepiają w niego cielęcy wzrok.
Jasne, nie popadajmy w moralizatorstwo. Człowiek to nie tylko piękna dusza, a Trudeau z pewnością posiada pewne cechy, które mogą się podobać - kilka westchnień w jego stronę raczej nikogo nie zabije. Z tym, że to nie jest już kilka anonimowych westchnień, machina memów ruszyła i wypluwa jak pociski kolejne rewelacje - cielęce spojrzenie Merkel, nerwówka księżnej Kate, a nawet śliniący się do Trudeau Trump…
I tak, chyłkiem i w magiczny sposób, a jest to magia raczej ciemna, Trudeau przeobraża się z człowieka, premiera, mężczyzny, urzędnika państwowego, w "ciacho”, twór jednowymiarowy, nośnik czarującego uśmiechu i dobrze skrojonych garniturów. Gdyby rzecz dotyczyła kobiety, byłby to seksizm w najczystszej postaci. A tak mamy co? Cóż, też seksizm i to obosieczny, bo równie mocno wymierzony w kobiety.
Wlepiające rzekomo cielęcy wzrok w Trudeau panie to przecież głupie trzpiotki albo lampucery, które "chłopa dawno nie miały”, prawda? Tak mamy je widzieć. Zdjęcie z udziałem Ivanki Trump i Justina Trudeau zrobiono w Białym Domu podczas spotkania poświęconego dyskryminacji kobiet w miejscu pracy. Autorzy memów sugerowali, że Ivanka miała gdzieś ważkie kwestie, omawiane podczas spotkania i interesowała ją jedynie osoba gościa z Kanady.
Dzięki memom mieliśmy uwierzyć, że ma pstro w głowie! Że nie jest zdolna do profesjonalizmu podczas spotkania z mężczyzną, nie mogąc powstrzymać się myślenia o nim w kategoriach romansu. I tym samym staje się karykaturą samej siebie, przecząc celowości spotkania, którego tematem jest przecież równouprawnienie. Robi się jakby mniej zabawnie.
Po memach z Ivanką, pojawiły się kolejne, a ich wydźwięk wszędzie jest taki sam. Na zdjęciu, na którym księżna Kate wita się z premierem Kanady, kobieta poprawia rozwiane przez wiatr włosy i uśmiecha się. Patrząca na Trudeau Emma Watson też nie kryje uśmiechu. A jak uśmiech, to na pewno flirt, myślą sobie geniusze internetu. W domyśle: takie już kobiety są, zachęcają do grzechu i na dodatek same łatwo tracą głowę - na pewno nie są zdolne do pracy z mężczyznami. Seksizm, niestety. Seksizm przez wielkie, czerwone S.
Swoją drogą, niechby tylko te panie spróbowały nie uśmiechać się do Trudeau! Mogłyby przybrać poważną minę, potrząsnąć mocniej ręką, nie zgodzić się w kilku kwestiach z kolegami - czemu nie. Niestety i na to jest krzywdząca łatka - wrednej żmii, by użyć łagodnego określenia. Takie czy inne zdjęcia nie są ważne, jeśli ktoś chce dyskryminować, zawsze znajdzie sposób.