Telewizja Polska jest obecnie w tragicznej sytuacji finansowej. I wbrew oczekiwaniom, TVP nie tylko nie zarobi na Euro 2012, ale jeszcze musiała do niego dołożyć. Dlaczego więc, wiedząc o stratach, telewizja zdecydowała się podjąć transmisji? "Wpisuje się to w misję" – twierdzi prezes Juliusz Braun. Tylko czy misję powinno realizować się za wszelką cenę, narażając TVP na kolejne miliony strat?
Gdy okazało się, że Polska i Ukraina zorganizują Euro 2012, od razu pojawiła się kwestia, która telewizja miałaby realizować transmisję tego wydarzenia. Do przetargu stanęły, miedzy innymi, TVP (zarządzana wówczas przez Piotra Farfała) i Polsat. Telewizja Polska zmiażdżyła konkurenta i tym samym przyznano jej licencję na transmitowanie Euro. Nieoficjalnie mówiło się wtedy o kwotach rzędu 19 milionów euro. Dziś ten "sukces" wychodzi telewizji bokiem.
"Koszty licencji tych 35 meczów są tak wysokie, że choćby nie wiem, jak dużo reklam tam umieścić i nie wiadomo jak dużo by ich było, to nie da się uzyskać takich przychodów" – mówił dzisiaj prezes TVP Juliusz Braun w wywiadzie dla Polskiego Radia. Przy czym zaznaczył, że transmitowanie Euro to obowiązek telewizji publicznej, bo wpisuje się to w jej misję.
Misja niezbędna
Co do tego ostatniego nasi rozmówcy nie mają wątpliwości: TVP powinna realizować transmisję z Euro. – Telewizja Polska powinna relacjonować takie wydarzenia, szczególnie kiedy jesteśmy gospodarzami – mówi nam Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jak jednak podkreśla szef KRRiT, "nie powinno to zwalniać z gospodarności". – Ale są takie programy, które po prostu muszą być emitowane w telewizji publicznej, nawet jeśli ekonomicznie nie są opłacalne.
Również posłowie z sejmowej komisji kultury i środków przekazu: Dariusz Joński z SLD i Iwona Śledzińska Katarasińska z PO przyznają, że transmitowanie Euro to obowiązek TVP. – Przez parę lat nie mieliśmy takich transmisji i widzowie byli wściekli i tak, w tym przypadku misja powinna być realizowana – podkreśla posłanka PO.
Winna polityka
Czy więc "misja" mediów publicznych oznacza wieczne dokładanie pieniędzy do nierentownych przedsięwzięć? Bynajmniej. Poseł Joński uważa, że na transmisjach
Euro da się zarobić, ale TVP popełniła w tej kwestii kilka błędów. Pierwszym była kwota zaoferowana w przetargu, wynikająca z… ambicji politycznych ówczesnego prezesa. – Piotr Farfał chciał za wszelką cenę wygrać przetarg, a tym samym zyskać politycznie – ocenia poseł Sojuszu.
Opinię tę potwierdza medioznawca prof. Maciej Mrozowski. – Ktoś musiał dokonać złego rachunku przed przetargiem. I nie można teraz biadolić, że się nie zarobi – przekonuje profesor. – Przecież można się było zorientować, jaka cena jest odpowiednia, bo stacje prywatne, które startowały, przeliczają wszystko na pieniądze – dowodzi błędu Telewizji Polskiej prof. Mrozowski. I faktycznie, już wtedy nieoficjalnie mówiło się, że Polsat zaoferował o wiele niższą sumę, niż TVP.
Jak zarobić
Medioznawca jest oburzony faktem, że publiczna telewizja musi dołożyć do transmisji. – Wszyscy na tym zarabiają, PZPN, UEFA, sponsorzy, a Telewizja Polska miałaby dokładać? To absurd i kompromitacja – ocenia profesor Mrozowski. Opinię tę podziela Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. – Ja rozumiem, że można dokładać do Teatru Telewizji, i to też jest misja, którą trzeba podejmować. Ale żeby dopłacać do transmisji, którą ogląda 15 milionów widzów?! To trzeba mieć kuku na muniu – komentuje posłanka.
Przy czym nie można zrzucać winy za tę finansową porażkę w całości na decyzje Piotra Farfała, o czym przypomina poseł Joński: – Od tamtej pory minęło już dużo czasu i można było się zastanowić, co zrobić, żeby na tym zarobić, bo zarobić się da. Tylko trzeba było to dobrze zorganizować – wskazuje członek Sojuszu. – Do mnie dochodziły słuchy, że nie wszystko zostało dobrze zrealizowane.
Opinia ta zdaje się mieć potwierdzenie w ostatnich wydarzeniach. W czasie meczów emitowano bowiem spot ministra rolnictwa Marka Sawickiego. I fakt ten tłumaczono wypełnianiem pustego czasu antenowego. Tylko czy w czasie około-meczowym w ogóle powinno zostawać puste miejsce? W telewizjach komercyjnych zapewne nigdy nie miałoby to miejsca. – Biuro reklamy najwyraźniej nie doceniło mocy Euro – komentuje ten fakt posłanka Śledzińska-Katarasińska.
Nie tylko reklama
Ale słaba polityka sprzedaży przestrzeni reklamowej to nie jedyne przewinienie, jakie popełniło TVP przy okazji realizowania transmisji Euro. – Może i wpływy z reklam nie wystarczyły do pokrycia kosztów licencji, ale przecież to ogląda cała Europa, a może
nawet cały świat. A Telewizja Polska odsprzedaje prawa do transmisji innym telewizjom na całym świecie. Na tym już musieli zarobić – przypomina o innym źródle dochodu prof. Maciej Mrozowski. – To, co mówi prezes Braun, musi być półprawdą. Albo ktoś po prostu nie potrafił tego sprzedać.
Co więcej, TVP mogło uzyskać dochody nie tylko ze sprzedaży praw do transmisji meczów, ale też fragmentów spotkań. TVN i Polsat u siebie mogą pokazywać tylko zdjęcia ze spotkań, ale już puszczać bramek lub najciekawszych akcji – nie. – A przecież można było udostępnić im te fragmenty odpłatnie – wskazuje Dariusz Joński z SLD. – To ciekawe, że akurat TVP nie zarabia, chociaż daje dźwięk i obraz na cały świat. Najwyraźniej zabrakło tu aktywności lub specjalistów od sprzedaży.
Będzie dochodzenie
Posłowie nie mają zamiaru puścić płazem tak dużych zaniedbań finansowych. Zarówno Dariusz Joński jak i Iwona Śledzińska-Katarasińska zapewniają, że komisja kultury i środków przekazu zajmie się tym problemem. Już za tydzień parlamentarzyści wysłuchają sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i dopiero wtedy zdecydują, co dalej. Chociaż to i tak będzie za mało, bo – jak sugeruje posłanka PO – trzeba też poznać szczegóły umów TVP z UEFA. Obecnie chroni je tajemnica handlowa.
– Na pewno się tym zajmiemy, choć mamy nadzieję, że uda się bezpośrednio wyjaśnić to z Juliuszem Braunem – podkreśla Śledzińska-Katarasińska. A co jeśli prezes TVP nie udzieli satysfakcjonujących odpowiedzi? – Wtedy trzeba będzie poprosić o pomoc Najwyższą Izbę Kontroli – grozi posłanka.
Sprawa filmiku "Mecz o Wszystko" to kolejny dowód na to, że TVP jest kalekim tworem, który humanitarnie byłoby uśpić, zanim wykończy się sam w jakiś spektakularny sposób. Nie dlatego, że nie ma racji broniąc swoich praw - bo ma, lecz dlatego, że nie potrafi skalkulować strat i zysków. CZYTAJ WIĘCEJ
Dariusz Joński
Poseł SLD
To ciekawe, że akurat TVP nie zarabia, chociaż daje dźwięk i obraz na cały świat. Najwyraźniej zabrakło tu aktywności lub specjalistów od sprzedaży.