Beata Fido za rolę w "Smoleńsku" została kilkukrotnie nominowana do Węży, prześmiewczej nagrody dla najmniej wyróżniających się aktorów i filmów w 2016 roku.
Ale to nic, bo właśnie kreacja dziennikarki walczącej o wyjaśnienie tajemnicy katastrofy smoleńskiej otworzyła drzwi do jej dalszej kariery. A ta toczy się w zawrotnym tempie, tyle że tylko w TVP. – Ona nie dostaje roli za talent, tylko za wierność. Mierny, bierny, ale wierny. I jest coraz więcej takich karier w TVP – kwituje dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska.
"Karierę" aktorską i medialną Beaty Fido można podzielić na dwa etapy: przed i po "Smoleńsku". Rola dziennikarki w filmie Antoniego Krauzego sprawiła, że przed aktorką wysypał się worek propozycji. Gra w serialach: "Komisarz Alex", "Blondynka", promuje Kasy Stefczyka, a od marca będzie czytać bajki w TVP ABC. Niemałe znaczenie ma zapewne fakt, że jest ona życiową partnerką Jana Tomaszewskiego, kuzyna prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Przed "Smoleńskiem"
"Kim jest Beata Fido?" – zapytała Katarzyna Zuchowicz w swoim tekście, jeszcze przed debiutem "Smoleńska". Ku zaskoczeniu, nawet Jerzy Zelink grający z nią jedną, wspólną scenę, miał problem. – Beata tak, przemiła, inteligentna dziewczyna. Ale ciągle zapominam jej nazwisko – mówił z rozbrajającą szczerością. O tym, że jest aktorką nie wiedział także studiujący z nią na jednym roku w krakowskiej PWST Jacek Poniedziałek.
Bo o Fido przed "Smoleńskiem" niewiele się mówiło. Wiadomo, że po PWST wyjechała z Polski do USA. Znano ją z kilku epizodycznych ról w polskich serialach: "Klan", "Na Wspólnej, "Plebania". Dwukrotnie wcieliła się w rolę zakonnicy w filmach: "Karol. Człowiek, który został papieżem" i "Popiełuszko.
Kiepska, ale rola życia
Na rolę życia Fido dostała szansę od Antoniego Krauzego. Miała wtedy 49 lat. W "Smoleńsku" wcieliła się w postać dziennikarki, która przechodzi przemianę i zaczyna wierzyć w zamach smoleński. Reżyser w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" tłumaczył, że w roli Niny obsadził Fido, bo "po prostu taka była sytuacja". "Zrobiłem zdjęcia próbne, przesłuchałem chyba pięć osób i Beata była najlepsza. I jestem z niej zadowolony".
Niezadowoleni byli za to recenzenci, którzy ani na filmie, ani na jego głównej bohaterce nie zostawili suchej nitki. Tomasz Raczek zapytany o Fido odsyła nas do swojej recenzji i zaznacza, że zdania na temat jej kreacji aktorskiej w "Smoleńsku" nie zmienił. "Nie ma niestety ani talentu, ani warsztatu, które by ją uprawniały do zagrania pierwszoplanowej roli w jakimkolwiek filmie" – pisał Raczek.
Krytykowano ją także na łamach prawicowego "Do Rzeczy". Andrzej Horubała, pisarz i reżyser telewizyjny, oceniał: "Na pewno nie jest to Janda z "Człowieka z marmuru" i nie jest to tylko problem jej warsztatu aktorskiego - Krauzemu nie udaje się zrobić z Niny pełnowymiarowej bohaterki", jej życie emocjonalne, rodzinne, seksualne pozostaje zaledwie naszkicowane. Mimo krytycznych opinii, od początku było wiadomo, że główna rola w tak ważnym dla rządzących filmie, jest gwarancją dalszej kariery.
Kariera w TVP zaczyna się po "Smoleńsku"
Po roli w "Smoleńsku" posypały się propozycje. Najpierw doradzała wizerunkowo europosłowi PiS Karolowi Karskiemu, potem dostała rolę Darii (żony Patryka) w "Blondynce". Następnie dołączyła do obsady serialu "Komisarz Alex" (TVP 1). Wcieliła się w rolę komisarz Marty Grabskiej, która to dołączyła do zespołu komendy. Wcześniej pojawiała się w "Komisarzu", ale tylko epizodycznie.
Oprócz tego Fido zadebiutowała w reklamie – promuje Kasy Stefczyka, która należy do grupy SKOK, założonej przez Grzegorza Biereckiego, dzisiaj senatora Prawa i Sprawiedliwości.
A od marca będzie czytać bajki w "Krainie Baśni" na antenie TVP ABC. W roli Bajarki wystąpi obok Wojciecha Dmochowskiego (Bajarza).
– Nie liczy się talent, ale wierność TVP. A ona jest wierna i za to dostaje propozycje – zaznacza Karolina Korwin-Piotrowska. Filip Mecner, menedżer gwiazd, podkreśla, że każda władza ma swoich pupilków, w tym także artystów. – Tak było i tak będzie. Niektóra władza w tych swoich zapędach się hamuje, a niektóra idzie za daleko. Mam wrażenie, że obecnie dochodzi za daleko. Przekracza granicę – stwierdza. Jednocześnie odwołuje się do przykładu z lat 70., gdy TVP rządził Maciej Szczepański.
Karolina Korwin-Piotrowska mówi wprost: – Historia z "Klątwy" pokazuje, że z TVP wyrzuca się ludzi, którzy w jakikolwiek inny sposób myślą. Jak patrzy się na obsadę seriali i programów telewizyjnych TVP, to zaczyna być widoczny pewien klucz: na ekranie zostali tylko ci, którzy są wierni. TVP będzie przytuliskiem dla aktorów grzecznych i niekoniecznie utalentowanych - prognozuje Korwin-Piotrowska.
Gdyby nie tematyka "Smoleńska", sądziłabym, że Fido się wygłupia. Zanim zobaczyłam film, słyszałam opinię, że Fido ma talent. Ale chyba wywietrzał, bo w "Smoleńsku" Fido grała, jak w teatrzyku szkolnym. Tę rolę kobiecą można było pociągnąć, choć scenariusz filmu był fatalny.
Karolina Korwin-Piotrowska
dziennikarka
Oglądałam odcinek "Komisarza Alexa" z jej udziałem i to jest po prostu szkółka niedzielna. Ona nie dostaje roli za talent, tylko za wierność i coraz więcej takich karier w TVP. Oni po prostu tworzą sobie grupę swoich wiernych aktorów, artystów.
Filip Mecner
menedżer gwiazd
Maciej Szczepański, były prezes TVP, uważany był za pupila władzy, który pilnował linii partii w telewizji. Ale przestrzegał jednej podstawowej zasady: od propagandy miał kurantów na placu Powstańców i w dzienniku telewizyjnym; a na Woronicza mieli być najlepsi twórcy, najlepsza rozrywka, najlepsze seriale i filmy. Trzymał wysoki poziom kulturalny. Odnosząc to do dzisiejszej sytuacji: Jeżeli dzisiejsze władze tego nie zrozumieją, to zaprowadzi nas to na manowce.