
Scena, w której Jerzy Zelnik gra z Beatą Fido, jest bardzo krótka. – Ja mam w tym filmie malutką rólkę. Ale mnie eksponują, bo mam trochę bardziej znane nazwisko. To niesprawiedliwie, bo ona nie schodzi z ekranu, a ja pojawiam się tylko w trzech scenach. Śmieszna sprawa – przyznaje z niejakim zawstydzeniem. Ale dodaje zaraz, że Beata Fido bardzo mu się na ekranie podobała. – Wydało mi się, że jej rola jest bardzo wiarygodna – mówi.
Główna bohaterka powstającego filmu "Smoleńsk" to dziennikarka, której szefowie w lot rozumieją, czego oczekuje władza. Propozycję zagrania tej roli otrzymała i przyjęła Beata Fido. Świetna aktorka, w Polsce jeszcze mniej znana, bo wiele lat pracowała, ze sporymi sukcesami, w Stanach Zjednoczonych. Czytaj więcej
– Byłem totalnie zaskoczony, gdy zobaczyłem ją w trailerze "Smoleńska"! Nigdy w życiu nie widziałem Beaty w żadnej telewizyjnej czy filmowej roli. Powtarzam, nigdy w życiu. W ogóle nie wiedziałem, że jest aktorką – Jacek Poniedziałek jest autentycznie zaskoczony. Razem studiowali na PWST w Krakowie, byli na jednym roku, choć w różnych grupach, ale część zajęć mieli razem. – Absolutnie nie mówię tego przez złośliwość, ale po prostu myślałem, że odeszła od zawodu, bo odkąd skończyliśmy szkołę filmową nie miałem kontaktu z żadną jej pracą – ani filmową, ani teatralną – mówi.
Złośliwi mówią, że wyspecjalizowała się w filmowych epizodach sióstr zakonnych, co powinno ułatwić jej pracę w "zakonie smoleńskim". Czytaj więcej
Ale Jacek Poniedziałek jest też zaskoczony faktem, że w ogóle zagrała w „Smoleńsku”. – Na pewno większość aktorów, którzy biorą udział w tym filmie, mają ultraprawicowe poglądy i są wyznawcami tej wiary smoleńskiej, bo inaczej nie da się tego nazwać. Widziałem zajawkę tego filmu. To porażająco płytka, głupia, prymitywna propagandówka. Te dialogi... Dziwię się kolegom, którzy tam grają, że wzięli w tym udział i te słowa przeszły im przez gardło – mówi.
Julian Mere, szef Związku Zawodowego Aktorów Polskich, też był z Beatą Fido na jednym roku w PWST. W jednej grupie, a nawet w jednej połówce. – W szkole aktorskiej ważne jest, do której połówki się trafi – żartuje. On z Beatą Fido – jak mówi – byli w tej bardziej tradycyjnej, konserwatywnej pod kierunkiem Jerzego Treli i Krzysztofa Globisza. Druga była bardziej modernistyczna pod kierunkiem Krystiana Lupy. – Nie wiem, może gdyby trafiła do tej grupy bardziej nowoczesnej, jej losy potoczyłyby się inaczej? – zastanawia się.
Znaczącym etapem mojej pracy aktorskiej było osiem lat pobytu w Stanach Zjednoczonych, gdzie skupiałam się na pracy w amerykańskich teatrach. Mieszkałam m.in. w Chicago, ale podróżowałam po całym kraju, odwiedzając wiele miast. Podobnie jak aktorzy amerykańscy, brałam udział w castingach. Kiedy wygrywałam casting, jechałam do tego miasta, w którym akurat dostawałam rolę, i tam pracowałam. Czytaj więcej
Nasi rozmówcy mówią o niej w samych superlatywach. Julian Mere: – Bardzo dobra aktorka, osoba bardzo inteligentna. Myślę, że teraz ma szansę, by się wybić. Jacek Poniedziałek: – Bardzo koleżeńska, serdeczna, wspaniała koleżanka w czasach studenckich. Wzorowa studentka, bardzo zdolna, bardzo dobrze się uczyła, zawsze w czołówce w swojej grupie. Miała piękny głos, pięknie śpiewała i to była jej mocna strona. Była jedną z najbardziej serdecznych, niesamowicie uśmiechniętych, radosnych, empatycznych osób. I mówię to bez cienia wątpliwości.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl