W krótkim zwiastunie to ona bezapelacyjnie wybija się na pierwszy plan. Ale z filmem, który lada moment wejdzie na ekrany kin i w którym to ona gra główną rolę, wciąż niespecjalnie się kojarzy. Wszyscy wiedzą, że w „Smoleńsku” gra Zelnik, Łaniewska, Dałkowska, Samusionek... Ale nie Fido. Kim jest aktorka, o której tak niewiele wiadomo? I która może być wkrótce na ustach wielu?
Beata Fido gra dziennikarkę Ninę, która prowadzi dziennikarskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Na tym dochodzeniu opiera się cały film. Fajna brunetka, nowa, nieznana twarz. I nazwisko też. Tak nieznane, że Jerzy Zelnik, nie może go sobie przypomnieć, choć oboje przecież w „Smoleńsku” grają i nawet mają jedną, wspólną scenę.
– Beata tak, przemiła, inteligentna dziewczyna. Ale ciągle zapominam jej nazwiska – mówi z rozbrajającą szczerością. – Wiem, wiem kto. Ale jak dokładnie brzmi jej nazwisko? – dopytuje. – FI-DO – literuję. – Fido. F jak Franciszek. Tak, znam ją pobieżnie jeszcze sprzed „Smoleńska” – przypomina sobie. Dodaje, że zna ją przez Janka Tomaszewskiego, choć nie chce wchodzić w szczegóły, jaka relacja ich łączy. Spotykali się gdzieś okazjonalnie, raz na pół roku mniej więcej.
– Janek to mój kolega od lat. Jest ciotecznym bratem Jarka Kaczyńskiego i znajomym pani Beaty. Stąd nasza znajomość, choć nie umiem nic powiedzieć ani o niej, ani o jej dokonaniach zawodowych – mówi.
"Ona nie schodzi z ekranu"
Scena, w której Jerzy Zelnik gra z Beatą Fido, jest bardzo krótka. – Ja mam w tym filmie malutką rólkę. Ale mnie eksponują, bo mam trochę bardziej znane nazwisko. To niesprawiedliwie, bo ona nie schodzi z ekranu, a ja pojawiam się tylko w trzech scenach. Śmieszna sprawa – przyznaje z niejakim zawstydzeniem. Ale dodaje zaraz, że Beata Fido bardzo mu się na ekranie podobała. – Wydało mi się, że jej rola jest bardzo wiarygodna – mówi.
O Beacie Fido w internecie nie znajdziemy wielu informacji. Wszystkie powielane są za Wikipedią, oficjalnymi biogramami lub jej kilkoma wypowiedziami, których przy okazji filmu udzieliła PAP. Ona sama z naszym portalem, niestety, rozmawiać nie chciała.
Te ogólniki można streścić krótko: rocznik 1967, urodzona w Krakowie, tam skończyła PWST, po czym wyjechała do USA, gdzie spędziła prawie 10 lat i gdzie m.in. grała w teatrach wyjazdowych. Brała też udział w polskich produkcjach, a ostatnio – po powrocie do Polski – w wielu serialach telewizyjnych. Jej filmografia wcale nie jest taka krótka, ale zawsze jednak występowała w rolach dalszego planu lub tylko jako aktorka jednego odcinka. Tytuły dla miłośników seriali są jednak znaczące – wśród nich m.in. "Klan”, "Barwy szczęścia”, "Rodzinka.pl”, "Ojciec Mateusz”, "M jak Miłość” i wiele, wiele innych.
"Ona ciągle jest aktorką?"
– Byłem totalnie zaskoczony, gdy zobaczyłem ją w trailerze "Smoleńska"! Nigdy w życiu nie widziałem Beaty w żadnej telewizyjnej czy filmowej roli. Powtarzam, nigdy w życiu. W ogóle nie wiedziałem, że jest aktorką – Jacek Poniedziałek jest autentycznie zaskoczony. Razem studiowali na PWST w Krakowie, byli na jednym roku, choć w różnych grupach, ale część zajęć mieli razem. – Absolutnie nie mówię tego przez złośliwość, ale po prostu myślałem, że odeszła od zawodu, bo odkąd skończyliśmy szkołę filmową nie miałem kontaktu z żadną jej pracą – ani filmową, ani teatralną – mówi.
Tu jednak możemy wymienić dwa znaczące tytuły filmowe, w których Beata Fido jednak zagrała. To „Karol. Człowiek, który został papieżem” oraz „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. W obu przypadkach wcielała się siostrę zakonną, więc być może nie została rozpoznana.
"Dziwię się kolegom którzy tam grają"
Ale Jacek Poniedziałek jest też zaskoczony faktem, że w ogóle zagrała w „Smoleńsku”. – Na pewno większość aktorów, którzy biorą udział w tym filmie, mają ultraprawicowe poglądy i są wyznawcami tej wiary smoleńskiej, bo inaczej nie da się tego nazwać. Widziałem zajawkę tego filmu. To porażająco płytka, głupia, prymitywna propagandówka. Te dialogi... Dziwię się kolegom, którzy tam grają, że wzięli w tym udział i te słowa przeszły im przez gardło – mówi.
Ale poglądów Beaty Fido nie zna. Na studiach nigdy o tym nie rozmawiali. – Nadal nie wiem, jakie one są. Nie wiem, czy znajduje się po drugiej stronie barykady tej strasznej wojny w Polsce – mówi. Choć nie można tego wykluczyć. Skoro wzięła udział w „Smoleńsku”? – Albo myśli, tak jak inni aktorzy w tym filmie, albo potrzebowała pieniędzy – mówi.
"Może jej losy potoczyłyby się inaczej?"
Julian Mere, szef Związku Zawodowego Aktorów Polskich, też był z Beatą Fido na jednym roku w PWST. W jednej grupie, a nawet w jednej połówce. – W szkole aktorskiej ważne jest, do której połówki się trafi – żartuje. On z Beatą Fido – jak mówi – byli w tej bardziej tradycyjnej, konserwatywnej pod kierunkiem Jerzego Treli i Krzysztofa Globisza. Druga była bardziej modernistyczna pod kierunkiem Krystiana Lupy. – Nie wiem, może gdyby trafiła do tej grupy bardziej nowoczesnej, jej losy potoczyłyby się inaczej? – zastanawia się.
Razem grali m.in. w „Królu Ubu” Jerzego Stuhra, a także w „Tangu” Mrożka. Z tym drugim spektaklem wyjechali do USA na miesięczny Professional Actors Training, program na University Wisconcin of Millwaukee dla aktorów z całego świata. Jakiś czas potem Beata Fido podjęła decyzję o wyjeździe do Ameryki na stałe.
Szansa czy nie
Nasi rozmówcy mówią o niej w samych superlatywach. Julian Mere: – Bardzo dobra aktorka, osoba bardzo inteligentna. Myślę, że teraz ma szansę, by się wybić. Jacek Poniedziałek: – Bardzo koleżeńska, serdeczna, wspaniała koleżanka w czasach studenckich. Wzorowa studentka, bardzo zdolna, bardzo dobrze się uczyła, zawsze w czołówce w swojej grupie. Miała piękny głos, pięknie śpiewała i to była jej mocna strona. Była jedną z najbardziej serdecznych, niesamowicie uśmiechniętych, radosnych, empatycznych osób. I mówię to bez cienia wątpliwości.
Czy ten film może być dla niej wielką szansą? Czas pokaże. – Niech pani nie żartuje! Ten film prawdopodobnie będzie miał dużą widownię z powodów politycznych. Ale będzie też porażką z powodu ideologizacji, propagandowego obrazu – Jacek Poniedziałek ma wątpliwości. Mówi, że nikt na poważnie nie będzie „Smoleńska” artystycznie oceniał. – Pani Beata nie należy do tych znanych aktorów, ale bardzo często ktoś mniej znany lepiej gra od tych bardziej znanych. Zobaczymy po premierze, jak będzie oceniana – mówi jednak Jerzy Zelnik.
Główna bohaterka powstającego filmu "Smoleńsk" to dziennikarka, której szefowie w lot rozumieją, czego oczekuje władza. Propozycję zagrania tej roli otrzymała i przyjęła Beata Fido. Świetna aktorka, w Polsce jeszcze mniej znana, bo wiele lat pracowała, ze sporymi sukcesami, w Stanach Zjednoczonych.Czytaj więcej
"Dziennik Bałtycki"
Złośliwi mówią, że wyspecjalizowała się w filmowych epizodach sióstr zakonnych, co powinno ułatwić jej pracę w "zakonie smoleńskim".Czytaj więcej
Beata Fido dla PAP
Znaczącym etapem mojej pracy aktorskiej było osiem lat pobytu w Stanach Zjednoczonych, gdzie skupiałam się na pracy w amerykańskich teatrach. Mieszkałam m.in. w Chicago, ale podróżowałam po całym kraju, odwiedzając wiele miast. Podobnie jak aktorzy amerykańscy, brałam udział w castingach. Kiedy wygrywałam casting, jechałam do tego miasta, w którym akurat dostawałam rolę, i tam pracowałam.Czytaj więcej