Przepis na dramat pod tytułem „problemy pierwszego świata”? Usiąść za kierownicą 440-konnego Porsche Panamera 4S akurat w dni, podczas których pogoda postanowiła zmienić się z lekko słonecznych 10 stopni w deszczowe i wyjątkowo zamglone dwie-trzy kreski powyżej zera. Ale to nic. Po otarciu pierwszych łez zaczęliśmy podziwiać to, co niedawno wyjechało ze stajni Porsche. A wyjechało wcale nie takie małe cudo. W końcu mogę to powiedzieć – Panamera jest ładna, co nie mogło przejść mi przez usta w przypadku poprzedniej generacji.
Nowa Panamera to najświeższa duża premiera Porsche w ostatnim czasie. I trzeba szczerze przyznać, że wyjątkowo udana. Brzydki łabędź (nie piszę kaczątko, bo rozmiar jest bardzo zbliżony) przeistoczył się w łabędzia pięknego. O samej premierze pisaliśmy tutaj – tam też znajdziecie nasze pierwsze wrażenia i opis najszybszego diesla na świecie.
Porsche jest jedną z tych marek, które można uznać za magiczne. Na wieść o niej chłopcom i mężczyznom od razu świecą się oczy. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że jeździ ich po ulicach całkiem sporo, a swoje Porsche można mieć już nawet za normalne pieniądze. Siła marki. Zastanawiałem się, jak napisać o nowej Panamerze, by nie powielić tego, co już w naTemat opisywaliśmy. Ludzie zazwyczaj pytają, „jakie jest”, „co ma w środku extra”, „ile kosztuje”, „ile ma koni”, „ile pali”, „ile do setki”, „jak szybko jeździ”. I tak dalej, i tak dalej. Stąd takie FAQ dla wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji przejechać się Porsche. Naszym modelem będzie nowiutka Panamera 4S, sportowa limuzyna, która równie dobrze nadaje się do codziennej jazdy, co do zapewniania skrajnie sportowych emocji.
1. Ile kosztuje?
A ile masz? Tak można by odpowiedzieć na pytanie o cenę nowego Porsche. I o ile najpopularniejszego Macanamożna kupić względnie tanio (jak na Porsche), to sportowe odmiany klasycznych 911-tek czy właśnie Panamer przyprawią o ból głowy każdego śmiertelnika. Bez pół miliona to w ogóle nie podchodź. Model modelowi nie równy, bo w cenniku widnieje dziewięć różnych wersji tego samochodu. Najtańsza, zwykła Panamera kosztuje 407 820 złotych. Po drugiej stronie jest Panamera Turbo Executive, za którą trzeba wyłożyć niemal dwa razy więcej, bo już 811 350 zł. A hybrydy, które wjadą w tym roku, będą jeszcze droższe – tu pojawi się już „9” z przodu.
Trzeba pamiętać, że to ceny bazowe, personalizowanie samochodu i różnego rodzaju dodatki bez problemu windują ceny od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy w górę. Kierowcę ogranicza tylko fantazja. Niech przykładem będzie testowany model 4S, który w podstawie kosztuje 523 620 zł, ale po serii extrasów cena ostatecznie wynosi 734 255 zł. Tyle co 3-pokojowe mieszkanie w fajnej lokalizacji w Warszawie. Zapewniam, że to działa na wyobraźnię.
2. Ile to ma koni?!
Święty Graal i punkt odniesienia, który zrozumie każdy. W teorii im więcej, tym lepiej, ale od pewnego poziomu wrażenia z jazdy dla „przeciętnego kierowcy” są już tak duże, że 50 koni w tę czy w tamtą tak naprawdę nie zrobi już wielkiej różnicy. Przyzwyczajeni do 100-konnych jednostek, na dwójkę z przodu patrzymy już z uznaniem. Od 300 w górę zaczyna się zabawa, a ponad 400 to osiągi dla wielu niewyobrażalne. Prowadząc Porsche Panamerę nie trzeba sobie tego jednak wyobrażać. Można to poczuć.
Pod maską testowanego 4S pędzi 440 koni mechanicznych, które przy współpracy z 3-litrowym silnikiem benzynowym zapewniają moc wystarczającą do właściwie wszystkiego. Najzwyklejsza Panamera (bez „S” w nazwie) tych koni ma „tylko” 330, a Turbo aż 550. W ofercie jest też najszybszy diesel świata z 422 kucykami pod maską. Jak widać, każdy znajdzie coś dla siebie. Polscy klienci mają jednak to do siebie, że jak już kupują Porsche, to najmocniejsze. Bez zbędnego rozdrabniania się. I w sumie to ich rozumiem.
3. Ile to ma do setki?!
Skoro wiadomo już, ile ma koni, to trzeba wiedzieć, jak szybko biec potrafią. Przy autach o tej mocy wchodzimy w osiągi, przy których nawet urwanie dodatkowych setnych sekundy ma znaczenie. Porsche Panamera 4S pierwsze 100km/h osiąga po 4,4 sekundy. Testowany model miał opcję Sport Chrono (o tym więcej za chwilę), dzięki czemu wynik był jeszcze lepszy – 4,2 sekundy. Wersja Turbo może pochwalić się czasem 3,6 sekundy (3,8s bez Sport Chrono).
Co ciekawe, w zapowiedzi modelu hybrydowego widać, że może być jeszcze szybciej, bo deklarowany wynik to… 3,4 sekundy! To katapulta, która w oka mgnieniu zwija się przy każdej prędkości. Plecy jakoś dziwnie wciskają się w fotel, w brzuchu zaczyna się mieszać, a ręce odruchowo mocniej zaciskają się na kierownicy. Po chwili milczenia reakcja zawsze jest zbliżona – gromki śmiech. Trochę nerwowy, trochę zafascynowany.
4. A ile ten potwór pali?
Jak ma taki sinik z taką mocą, to na pewno musi palić jak smok – to powszechne przekonanie. Owszem, to raczej ponadprzeciętne wyniki, ale niższe, niż można by się spodziewać. Komputer pokładowy po weekendowej jeździe w trasie i w mieście pokazywał spalanie w granicach 13l/100km. To jak najbardziej akceptowalny wynik, zwłaszcza że w ogóle nie zaprzątaliśmy sobie głowy tym, by próbować je możliwie obniżać.
5. A co ma fajnego w środku?
Sporo. Jednym z takich elementów jest wspomniany wcześniej pakiet Sport Chrono, który pozwala nasze Porsche podkręcić jeszcze bardziej i urwać parę setnych sekund. Najbardziej widocznym elementem jest stoper zamontowany na środku deski rozdzielczej. Pełni nie tylko funkcję zegara, ale umożliwia także mierzenie czasu okrążeń, ich zapisywanie i porównywanie. Obsługuje się go przyciskami na kierownicy.
Pakiet można rozpoznać także małym pokrętłem na kierownicy, za pomocą którego możemy zmieniać tryby jazdy. Te potrafią całkowicie zmienić charakter i tak zwinnego auta. Ze zwykłego w sportowy, a w razie potrzeby i sportowy plus. Jest też możliwość ustawień indywidualnych. Dodatkowo na jego środku znajduje się przycisk, po kliknięciu którego na 20 sekund Porsche daje kierowcy absolutny max swoich możliwości np. podczas wyprzedzania. Przeskakiwanie między trybami wpływa na zestrojenie podwozia, silnika i skrzyni biegów, a także na odgłos dobiegający z wydechu. Ten w razie czego można podrasować także bez przechodzenia w inny tryb.
Mamy także specjalny guzik odpowiedzialny tylko za doznania słuchowe. W razie czego kolejnym przyciskiem możemy podwyższać lub obniżać podwozie. Jest także opcja Lanuch Control, czyli możliwość niemalże wyczynowego startu z miejsca, by katapultować się do przodu bez straty czasu. Słowo katapultować nie jest tutaj żadną przesadą.
Nowe Panamery mają także ukryte spoilery, które wysuwają się po kliknięciu specjalnego przycisku. W przypadku „zwykłych” wygląda on względnie normalnie. Natomiast przy Panamerze Turbo zastosowano inny moduł i tam spoiler wysuwa się i wygląda już bardziej spektakularnie. Czymś nieoczywistym dla przeciętnego kierowcy może być także wskaźnik, który pokazuje, jak wysokie przeciążenia oddziałują na samochód w danym momencie. Kolejną ciekawostką jest też kluczyk do Porsche. Raz, że zapłon włącza się po lewej stronie kierownicy, a nie – jak wszędzie indziej – po prawej. Dwa, że kluczyk przypomina kształtem małe Porsche.
To tyle. 5 odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania w przypadku jazdy samochodami z logo Porsche. Gwarantuję, że wrażenia pozostają w pamięci na długo, a auto zwraca uwagę na każdej szerokości geograficznej.