Smartfon to już norma. Jest przedłużeniem ręki. Oknem na świat. Nikt specjalnie z takim stwierdzeniem kłócić się nie będzie. Tymczasem od tego urządzenia można się uzależnić, o czym przekonali się Amerykanie. Ponad połowa z nich nie może obyć się bez smartfona. Gdzie kończą się częste kontakty telefoniczne ze znajomymi, a zaczyna się "phone-samotność"?
Zarząd amerykańskiej firmy, zajmującej się ochroną oprogramowań urządzeń mobilnych Lookout Mobile Security, musiał się nieźle zdziwić, gdy przeanalizował zlecone przez siebie badania. 58 proc. amerykańskich posiadaczy smartfonów sprawdza telefon co najmniej raz na godzinę. Duża liczba badanych sprawdza telefony nawet w łazience czy w łóżku. Gdyby stało się coś, co pozbawiłoby ich ulubionych mobilnych zabawek, 73 proc. z nich czułoby "panikę", a następne 14 proc. "desperację".
"Uzależnienie" to jedno. Mamy także do czynienia ze zmianą społecznych norm. Jak podaje portal Huffington Post, to, co kiedyś było nie do przyjęcia, teraz jest jak najbardziej akceptowalne. Przeszło trzecia część badanych sprawdza telefony nawet podczas obiadu w towarzystwie. Jeszcze więcej osób robi to siedząc na toalecie. Ponad połowa badanych sprawdza smartfona tuż przed zaśnięciem, w środku nocy lub jest to pierwsze co robią natychmiast po przebudzeniu.
Skazani na smartfon
Wygląda na to, że nie da się przed tym uciec. Można się pilnować, lecz jeśli chcemy być na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie oraz technicznymi nowinkami, ze smartfonów nie zrezygnujemy.
– Mobilność to najszybciej rozwijający się trend na świecie. Szacuje się, że pod koniec przyszłego roku internet mobilnie przeglądać będzie 800 milionów osób – mówi Rafał Dubrawski, specjalista ds. PR-u firmy iTraff Technology. – Jesteśmy świadkami powstawania nowego kanału komunikacji. Duża część marketingu i PR-u musi przenieść swoją działalność na płaszczyznę mobilną. Tak, jak to wcześniej miało miejsce z przeniesieniami do internetu i do social media – dodaje Rafał Dubrawski.
Dodaje, że z tych urządzeń, tak jak z internetu korzysta ogromna część świata, taką przestrzeń firmy muszą zagospodarować. – Zainwestują w nowe technologie, obraz, dźwięk, gest. Biznesmeni będą mogli tworzyć aplikacje na smartfony po swojemu, dostosowane do aktualnych potrzeb. Nowoczesne telefony mogą wykonywać wiele zadań – tłumaczy Dubrawski. Zaznacza też, że jedno napędza drugie. Firmy muszą korzystać z nowych platform tworzenia aplikacji, ludzie chcąc pozostać "in touch" ze światem i nowinkami, muszą to śledzić. – Mobilność zaczyna być dominującym trendem, trzeba się przystosować – kwituje.
Dokarmiamy nałóg?
Nie da się zaprzeczyć, że przemysł ten będzie się rozwijać. Trzeba się dostosować. Same koncerny pomagają użytkownikowi odciąć się od tej gorączki. Apple w swoim iOS 6, najnowszej wersji oprogramowania na iPhone'y, stworzył tryb o nazwie "Nie przeszkadzać". Jego zadaniem jest wyłączanie wszystkich powiadomień, połączeń, nadchodzących wiadomości SMS.
Czy jednak trzeba specjalnych narzędzi, żeby oderwać się od smartfona? Nie można go po prostu rzucić w kąt? Zmieniają się zachowania, widok rozmawiających osób, z których jedna ma słuchawkę w uchu i słucha muzyki już nikogo nie dziwi, co nie znaczy, że nie denerwuje. Chcemy uniknąć rozmowy ze znajomym spotkanym na ulicy? Nos w smartfona i "do widzenia".
– Kiedy wchodziły telefony, naprawdę wydawało się dziwne, gdy ktoś sprawdzał go co chwilę. Tak samo podczas zebrań, dzwoniące komórki bardzo rozpraszały. Teraz już nikogo takie rzeczy nie ruszają – mówi naTemat Barbara Stawarz, psycholog. Dodaje, że ich upowszechnienie stało się tak oczywiste, że często nawet nie zwracamy uwagi na to, co kto robi ze smartfonem.
Oczywiście od takich urządzeń można się uzależnić. – Pojawiają się wtedy patologiczne zachowania, jedni ciągle gdzieś piszą, o rzeczach całkowicie nieistotnych, byle tylko pisać, inni zmieniają telefony jak skarpetki, bo nowszy model daje im poczucie wyższej pozycji społecznej – wylicza. – Dużym problemem jest zjawisko realizowania za pomocą smartfonów innych uzależnień, jak np. seksoholizm. Często dochodzi do tego sfera emocjonalna, jak tracimy telefon czujemy się niepewnie, jesteśmy przepełnieni lękiem – dodaje psycholog.
Dobre złego strony
Osoby, które ograniczają pozostałe aktywności na rzecz telefonu chcą w ten sposób nawiązać kontakt ze światem, czuć więź z innymi ludźmi. W ten sposób jednak sami zamykają się w domu, alienują. Pokrętna ironia?
– Nie zgadzam się z taką tezą. Smartfony, Facebook, to daje takim osobom poczucie więzi, mogą realizować się w kontaktach społecznych. To, że robią to przy użyciu takich urządzeń jest z jednej strony zachowaniem patologicznym, z drugiej natomiast proszę pomyśleć, co by było, gdyby smartfonów zabrakło? Tacy ludzie siedzieliby w domu, przygnieceni samotnością. Wirtualnymi rozmowami zastępują sobie potrzebę "osobistych" kontaktów z innymi – tłumaczy Barbara Stawarz.
Smartfonom mówimy "Nie"
– Mam lęk o ludzi uzależnionych od komórek. Z nosami w telefonach, nie widzą tego, co dzieje się dookoła. Martwi mnie to, bo jest coraz więcej tych ludzi – mówi w rozmowie z naTemat Seweryn Blumsztajn, dziennikarz.
Wtóruje mu scenarzysta i reżyser Kazimierz Kutz. – Teraz teoretycznie mam natychmiastowy kontakt z kim chcę. Ale tak naprawdę czuję się tylko coraz bardziej samotny. Niby w każdej chwili mogę zadzwonić, gdzie chcę i do kogo chcę, ale przez to coraz rzadziej widuję ludzi osobiście. Wszyscy mamy ze sobą kontakt i wszyscy skazujemy się na samotność – przekonuje reżyser.
W wygodzie przy komunikacji, zbieraniu i przesyłaniu informacji nie ma nic złego. Wiadomo, lepiej tak, niż wysyłać kurierów czy pocztowe gołębie. Szybkość to bardzo duży atut smartfonów. Są coraz bardziej dostępne, niektórzy mają więcej niż jeden. Potrzeba bycia "na czasie" to jedno, jednak nie trzeba specjalnych trybów typu: "Nie przeszkadzać". Czasem dobrze jest po prostu zostawić telefon w domu. Lepiej powstrzymać się od wymiany informacji, jeśli są one zbędne.