
Pamiętasz narastającą złość, kiedy jako dziecko mówiłaś głośno "nie chcę!", a babcia kiwała głową z dezaprobatą, powtarzając: "nie denerwuj się tak złotko, bo złość piękności szkodzi!"? A to przejmujące poczucie winy, kiedy wmawiano ci, że "mama przez ciebie płacze"? Pewnie w pamięci nosisz też bolesne porównania do siostry czy groźby, że jeśli będziesz taką jędzą, to na pewno żaden chłopak nie będzie cię chciał...? Jeśli tak, zapewne uważasz, że girl power to mit. Przeczytaj, a dowiesz się, skąd u ciebie te krzywdzące przekonania.
1. Jeśli będziesz TAKA, nikt cię nie zechce, czyli lekcja budowania kompleksów
Dla dziecka rodzic jest wyrocznią i najwyższym autorytetem. Dzieci wierzą we wszystko, co mówią rodzice, traktują ich słowa jak jedyną prawdę o świecie i o ich samych. Oczywiście to się z wiekiem zmienia, ale im więcej rodzice namieszają nam w głowach we wczesnym dzieciństwie, tym trudniej jest pozbyć się toksycznych złogów. Kiedy mała dziewczynka słyszy groźbę, że jeśli się nie zmieni, nikt jej nie będzie chciał, nie obchodzi jej tak naprawdę, czy w przyszłości znajdzie sobie męża. Ona słyszy, że to rodzic jej nie chce, tu i teraz, za to, jaka jest. A to jest jednoznaczne z utratą miłości rodzica.
Dziewczynka, która słyszy, że jest za gruba, by znaleźć męża, z pewnością powiąże swoją samoocenę z wyglądem zewnętrznym. Wytykanie dzieciom ich wad powoduje, że w przyszłości będą one zwracały uwagę przede wszystkim na swoje słabe strony, a nie zalety. Że nie będą potrafiły docenić, a może nawet zauważyć tego, co w nich dobre, wartościowe, fajne. Najbardziej szkodliwe jest jednak budowanie przekonania, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Skoro to, jaka jestem, nie wystarczy, muszę się wkupić w czyjeś łaski, pokazać, że jestem kimś innym niż jestem.
2. Nie możesz być taka jak twoja siostra? - czyli lekcja poniżania
Moja pięcioletnia córka wciąż bawi się z dziećmi w przedszkolu w "kto ostatni, ten zgniłe jajo". Bycie ostatnią, a przez to zgniłym jajem (cokolwiek to znaczy), jawi jej się jak najgorszy koszmar. Choć my, dorośli mamy ochotę machnąć na to ręką z myślą "jakie znowu zgniłe jajo, co to za dziecinada", tak naprawdę sami wciąż tkwimy w tej grze. Bo prawda jest taka, że "kto ostatni w wynikach sprzedaży w korporacji, ten też zgniłe jajo", choć nie nazywamy tego w ten sposób.
Porównywanie dziecka do innych, którzy obiektywnie byli lepsi (bo np. dostali 5., nie 4.) to nie jest dopingowanie, lecz wdeptywanie go w ziemię. W ten sposób albo wpędzimy dziecko w depresję albo spowodujemy, że w życiu będzie ono uprawiało biegi na wyniszczenie, czyli udowadnianie całemu światu za wszelką cenę, że da radę. Z każdym ciężarem. Również reakcje rodziców są ważne – jeśli pokazują oni rozczarowanie i obawy w związku z tym, co dziecko robi, wspierają je w negatywnym myśleniu o sobie. Zarażają je obawami, a co za tym idzie - brakiem wiary w siebie.
3. Mama przez ciebie płacze, czyli lekcja współuzależnienia
Żyjąc z przekonaniem, że przez nas rodzice cierpią, wyrastamy na osoby nadopiekuńcze, nadodpowiedzialne oraz gotowe do pomocy każdemu i zawsze, ignorujące w ten sposób własne potrzeby. To filary współuzależnienia, które jest plagą wśród współczesnych kobiet. Przekonanie "zawsze muszę sobie dać radę" oraz że to do mnie należy pocieszycielska rola, kiedy komuś dzieje się krzywda, wynika z poczucia odpowiedzialności za wszystko i za wszystkich. Tracimy kontakt z tym, co realne, bo przy okazji wydaje nam się, że mamy wpływ na to, co kompletnie nie jest w naszym zasięgu. Osoby współuzależnione myślą: skoro ktoś przeze mnie cierpi, dzięki mnie może być szczęśliwy. I spalają się na zadowalaniu wszystkich prócz siebie.
4. Złość piękności szkodzi, czyli lekcja ignorowania własnego potencjału
Złość to cudowna, naturalna, silna emocja, to motywujące uczucie, które jest początkiem wyrażania siebie. To dzięki niej możemy mówić głośno: nie podoba mi się, nie chcę, nie lubię. Okazywanie złości to konieczność nie tylko ze względu na naszą higienę psychiczną, ale również z powodu ogromnego potencjału, jaki złość w sobie ma. To ładunek energetyczny, który możemy wykorzystać na swoją korzyść. To siła, która popycha nas do zmian, która jest elementem siły każdego człowieka, jednak kobietom została odebrana, bo kobieta "powinna" kojarzyć się ze słabością. Nie ma uczuć pozytywnych i negatywnych. Wszystkie emocje są równe. To, jak je postrzegamy, zależy od tego, jak zostały nam one przedstawione, kiedy byliśmy dziećmi – to raz. A dwa – fakt, że uczucie złości jest trudniejsze niż np. nudy czy zadowolenia, wcale nie oznacza, że jest złe i mielibyśmy go unikać. Wręcz przeciwnie.
5. Jesteś najlepsza, czyli lekcja chorych ambicji
Wysoko postawiona poprzeczka i nierealne oczekiwania wobec siebie to dwie zupełnie różne rzeczy. Pierwsza z nich jest w porządku, o ile wiąże się z umiejętnością przegrywania i stałym poczuciem swojej wartości. Natomiast jeśli wyścig po sukces oznacza wyścig po elementarną potrzebę w postaci akceptacji samej siebie, nie jest dobrze. Wpieranie dziecku, że jest najlepsze, najładniejsze i najmądrzejsze spowoduje, że będzie czuło się wyjątkowe, inne niż reszta i takie zawsze będzie chciało się czuć. Kiedy tylko okaże się, że jest inaczej może przeżyć szok i załamanie, a w następnej kolejności wstanie i zacznie biec po tytuł "naj".
Zawsze, gdy ktoś czuje się lepszy lub gorszy, traci szansę na prawdziwy szczery kontakt z drugim człowiekiem. Osoby, który mają zburzone poczucie własnej wartości w jedną lub drogą stronę, nie będą w stanie budować w pełni zdrowej relacji, bo dadzą w niej nieprawdziwego siebie. Albo będą poszukiwać potwierdzeń swojej wyimaginowanej wyjątkowości, albo pocieszenia, że nie są aż tak marne, jak im samym się wydaje. W ten sam sposób będziemy też traktować innych ludzi – "przeciętniacy" będą w naszym odczuciu mniej warci niż ci "wyjątkowi". Jak wiadomo, takie etykietowanie i wartościowania nie pomaga ani w związkach, ani w budowaniu przyjaźni.
6. Nie masz powodu, by płakać, czyli lekcja bycia nikim
Emocje to najlepsze drogowskazy i najszczersze powierniczki prawdy o nas samych. Jeśli zaczniemy je ignorować, będziemy żyć poza sobą. Kiedy dziecko słyszy komunikat, że nie ma powodu do płaczu lub że przesadza w swojej rozpaczy, powstaje dysonans między światem wewnętrznym a rozumem. Dostajemy informację, że emocje można z samym sobą negocjować, że można je ignorować i podważać, a to bezpośrednio przekłada się na brak szacunku do tego, co czujemy, czyli do nas samych. W głowie dziecka powstaje wielkie niezrozumienie, a w głowie dorosłego po niezrozumieniu pozostaje brak kontaktu z samym sobą, brak znajomości swoich potrzeb, a co za tym idzie - poczucie przejmującej pustki.
7. Mam nadzieje, że twoje dzieci będą dla ciebie takie same, jak ty jesteś dla mnie! - czyli lekcja obciążającego macierzyństwa
Rodzic, który większą wagę przykłada do tego, ile cierpienia zadaje mu rodzicielstwo, niż do tego, ile ma z niego radości, zwyczajnie zniechęca swoje pociechy do założenia rodziny, udowadniając na własnym przykładzie, że to się po prostu w życiu nie opłaca. Przez to kobiety zaczynają myśleć o zajściu w ciążę jak o powinności lub przerażającym doświadczeniu zniewalającym, zamiast traktować to jak szansę na rozwój. Rodzenie dzieci to przywilej kobiet, z którego mogą one korzystać lub nie, a to czy chcą w dużej mierze zależy od ich rodziców. Od tego czy pokazali im, że to może być wzbogacające i umacniające doświadczenie.
Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl
