Zostaliśmy włączeni w łańcuch uszczelniania zbierania abonamentu, a to nie jest naszym ani podstawowym, ani pobocznym zadaniem – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Jerzy Straszewski, prezes zarządu Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej. Rząd oczekuje, że kablówki przekażą dane o klientach Poczcie Polskiej, która zbiera abonament radiowo-telewizyjny.
To nowy pomysł Prawa i Sprawiedliwości na sięgnięcie do naszych portfeli. Po wielkim niewypale, którym był pomysł doliczenia opłaty do rachunku za prąd, postawiono na domniemanie posiadania odbiornika.
To prosty mechanizm – jeśli masz kablówkę lub telewizję satelitarną, masz też pewnie telewizor, żeby z niej korzystać. A wtedy powinieneś płacić abonament radiowo-telewizyjny. Dane o klientach mają przekazać Poczcie właśnie dostawcy telewizji.
Straszewski wytłumaczył, że dostawny nie mają zgody od klientów na przekazywanie swoich danych. – My mamy dostarczać telewizję płatną taką, jaką abonenci sobie życzą, na podstawie umowy. Klient zawarł bowiem z nami umowę na dostarczanie kanałów telewizyjnych, a nie na dostarczanie informacji, czy on ma odbiornik telewizyjny, czy nie. Nikt nie podpisał z nami też zgody na przekazywanie jego danych adresowych czy PESEL Poczcie Polskiej – powiedział.
Jak podkreślił, za przekazanie danych o klientach operatorzy mogą być oskarżani o złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. – Jest też prawo telekomunikacyjne, które zabrania nam przekazywania baz danych do innej firmy.
W podobnym tonie proponowane przepisy skrytykowali przedstawiciele Grupy Cyfrowy Polsat: – Uznajemy taką propozycję zmian legislacyjnych za niezgodną z zasadą konstytucyjnej równości obywateli wobec prawa, a ujawnienie chronionych danych osobowych klientów płatnej telewizji za naruszającą ich prawa konsumenckie i osobiste – stwierdzili.
W naTemat jednak pisaliśmy, że według prawników operatorzy kablówek mogą mimo wszystko zostać zmuszeni do podzielenia się danymi z Pocztą Polską. Wystarczy dosłownie jeden przepis, aby był to obowiązek wynikający z prawa.