– W tej chwili poziom programów informacyjnych w TVP jest najbardziej stronniczy od 1989 roku. To jest jasne dla każdego inteligentnego człowieka, niezależnie od tego, jakie ma poglądy. Bo tu w ogóle nie o poglądy chodzi, ale o pewnego rodzaju przyzwoitość i standardy – mówi w rozmowie z naTemat Robert Makłowicz. Krytyk kulinarny liczy na przeprosiny od autorów spotu TVP, w którym "zmanipulowano" jego wypowiedzi.
Powiedziałem, że telewizja smakuje różnie. A program "Bake Off – Ale ciacho" "smakuje wyłącznie słodko i doskonale".
A co miał Pan na myśli mówiąc, że "telewizja smakuje różnie"?
Doskonale pani wie, co miałem na myśli. Uważam, że poziom programów informacyjnych w TVP w tej chwili jest najgorszy, najbardziej stronniczy od 1989 roku. To jest jasne dla każdego inteligentnego człowieka, niezależnie od tego, jakie ma poglądy. Bo tu w ogóle nie o poglądy chodzi, ale o pewnego rodzaju przyzwoitość i standardy.
Jakie były kulisy powstawania filmu, miał Pan w ogóle świadomość, że pańska wypowiedź zostanie zacytowana w spocie TVP?
Zwrócono się do mnie, żeby nagrać spot na temat programu, w którym występuję, czyli "Bake Off – Ale ciacho!". Potem zasugerowano nawet, żebym wypowiedział tekst na temat Telewizji Polskiej. Ale się nie zgodziłem. Zaznaczyłem, że mogę wyłącznie powiedzieć to, co chcę. I powiedziałem: "telewizja smakuje różnie, ale ten program tak i tak". Ja to jeszcze powtarzałem. Użyto tego w zupełnie innym kontekście. Poza tym nie miałem pojęcia, kto będzie w tym spocie występował. Informacje były zdawkowe.
Zobaczył Pan spot, zamieścił do niego na Facebooku sprostowanie, co dalej zamierza Pan zrobić?
Spot zobaczyłem dopiero wczoraj, bo nie było mnie w Polsce. Nie mam pojęcia, co zrobię.
Czyli jeszcze do autorów spotu Pan się nie zgłosił?
Myślę, że to oni powinni się do mnie zgłosić i przeprosić.
Rozważał Pan rezygnację ze współpracy z TVP?
Nie da się zrezygnować, nie zerwawszy ustaleń. Nie jestem i nigdy nie byłem etatowym pracownikiem TVP. Wydawało mi się zawsze, że to, co robię jest najlepiej doceniane w telewizji publicznej, bo wpisuje się w misję. W telewizjach komercyjnych nie spotyka się tego typu produkcji. One są zawsze kupione działalnością sponsorską. Moim przesłaniem jest, by widz wiedział precyzyjnie, kiedy ja udzielam się na polu reklamowym. A kiedy mówię, że coś jest dobre lub nie, bo tak uważam. Telewizja publiczna jest idealnym miejscem i niemal jedynym do tego typu rzeczy. Jest ramówka, jest jakaś umowa. Nie jestem w stanie się obrazić i powiedzieć, że dziękuję i wychodzę. Zerwanie umowy jest obarczone odpowiedzialnością finansową. Tak się zwyczajnie nie robi. Liczę na to, że ktoś mnie przeprosi.
Pod postem, który zamieścił Pan na Facebooku pojawiły się liczne komentarze krytykujące TVP. Ale również takie utrzymane w tonie: "bardzo lubię pana programy, ale po 'dobrej zmianie' przestałam oglądać TVP".
Moje programy nie są emitowane w ramach "Wiadomości". Ja z telewizją publiczną współpracuję od 19 lat. W tym czasie przeróżne opcje rządziły. To prawda, że być może TVP podoba mi się teraz najmniej, ale nie powinniśmy popadać w paranoję. Rozumiem ludzi, którzy w ogóle nie włączają telewizji publicznej. Nie będę z nimi polemizował, nie będę im mówił, że źle robią. To wybór każdego człowieka. Faktem jest rzeczywiście to, że 19 lat temu nie było wyboru. A teraz wybór jest ogromny. Być może jestem idealistą, ale "publiczna" odnosi się do ludzi, którzy rożnie myślą, mają różne poglądy i powinno się mieć propozycję dla nich.
Nie ma Pan pokusy, żeby przenieść się ze swoim programem do telewizji komercyjnej?
Dotychczas nie miałem powodów, by się nad tym zastanawiać. Zobaczymy, co będzie dalej.
Robert Makłowicz z TVP współpracuje od prawie 20 lat. Prowadzi na jej antenie swój autorski program "Makłowicz w podróży", w którym przygotowuje regionalne potrawy i opowiada o miejscu, w którym się znalazł. O komentarz w sprawie "manipulacji wypowiedzi" w spocie TVP, poprosiliśmy biuro prasowe telewizji, ale do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.