logo
Prawo autorskie: loonara / 123RF Zdjęcie Seryjne
Reklama.
Błyszczyk Juicy Shaker, Lancome, ok. 100 zł
Prawda jest taka, że na wiosnę chce Ci się wymienić pół kosmetyczki. Przede wszystkim po to, żeby poczuć się lepiej. My też uwielbiamy te motylki, które nam towarzyszą, kiedy wychodzimy z perfumerii z nowymi cudownościami i obietnicą, że będziemy wyglądały wspaniale. Zdajemy sobie sprawę, że w dużej mierze to kwestia marketingu. Ale wierzymy też, że wiele z tych produktów naprawdę działa. A o tym, które działają, wiedzą najlepiej pracowniczki perfumerii, które testują je na sobie i znają też opinie klientek. Dlatego raz na jaki czas pytamy je, w co warto zainwestować i co jest warte swojej ceny. Oto 10 nowości kosmetycznych z perfumerii, które już zdobyły serca wtajemniczonych.

Błyszczyk Juicy Shaker, Lancome, ok. 100 zł
W sprzedaży jest może od dwóch tygodni, a nasze stałe klientki już zwęszyły, że to świetny produkt – śmieje się Paulina, pracowniczka jednej z warszawskich perfumerii. Wcale mnie to nie dziwi, bo jest świetny. Przeczuwałam, że to będzie hit. Błyszczyk ma przede wszystkim dobry aplikator. W końcu coś mięsistego i wygodnego, zamiast cienkich szczoteczek i patyczków... Poza tym jest trwały i bardzo wydajny. Sama mam już trzy kolory. Te w kolorach nude rozchodzą się jak świeże bułeczki!

Too Cool For School, Egg Mellow Cream, ok. 100 zł
Cała seria z jajkiem tej marki to niezwykła propozycja tej wiosny – mówi Paulina. Ja najbardziej polubiłam krem, bo jest tak bogaty i wielofunkcyjny, że rzeczywiście zastępuje i serum, i maskę na noc, i krem pod oczy. Wiele dziewczyn najpierw testuje maseczkę – jednorazowa kosztuje 19 zł – a potem wraca po krem, bo rzeczywiście zostawia buzię jasną, gładką, odżywioną i młodą. Nawet patrząc na jego skład (kolagen, kwasy Omega – przyp. red.), można stwierdzić, że to taki wypasiony posiłek dla skóry po zimie.

Peeling dwufazowy Visionnaire Crescendo, Lancome, ok. 360 zł
To jest prawdziwa rewolucja w domowym oczyszczaniu twarzy – rekomenduje poważnym tonem Anna, pracowniczka jednej z poznańskich perfumerii. Hasło reklamowe mówi, że w 28 nocy wymienimy skórę na nową. I to jest święta prawda! Efekt kwasów i mikrodermabrazji w jednym produkcie stosowanym według instrukcji za 360 zł w sumie wychodzi znacznie taniej i szybciej niż gdybyśmy miały oczyszczać się u kosmetyczki. To są dwa różne produkty w jednym opakowaniu – pierwszy z 5-procentowym stężeniem kwasów owocowych stosujemy przez 14 nocy, następnie przez kolejne dwa tygodnie używamy na noc części z 10-procentowym kwasem glikolowym i salicylowym. Ważne, by zdążyć przed ostrym słońcem i na dzień używać kremu z filtrem, peeling nie jest też przeznaczony dla osób ze skórą wrażliwą. Ale działa cuda! To w końcu przemyślana kuracja kwasowa do domowego użytku z dokładną instrukcją, bez skomplikowanych porad odnośnie dozowania stężeń. Z tego, co wiem to właśnie strach przed poparzeniem i konieczność samodzielnego decydowania o stężeniach powstrzymywał klientki przez wykonywaniem takiego oczyszczania w domu. Teraz to już nie problem.

Paleta Moondust, Urban Decay, ok. 250 zł
Paleta powstała na prośbę fanek marki Urban Decay – dowiaduję się ze strony internetowej marki. - To znaczy, że po raz kolejny fanki makijażu okazały się najlepszymi ekspertkami marketingu, bo bywa, że kilka dziewczyn z rzędu ustawia się z nią w kolejce – śmieje się Anna. Moondust jest odpowiedzią na wszystkie najgorętsze trendy ostatnich miesięcy. Kolory, forma aplikacji na sucho i na mokro plus bardzo drobny kolorowy brokat w każdym cieniu to makijaż nadchodzącego sezonu. - Chodzi o to, że cień zastosowany na sucho zupełnie inaczej wygląda niż gdy użyjemy wody. Wówczas kolor staje się intensywny, można malować równe wyraźne kreski jak kredką – wyjaśnia Anna. W ten sposób jedna paleta zastępuje nam całe zastępy innych kosmetyków, to raz. A dwa – wiosną w końcu można bez przegięcia umalować się odważnie na ulicę. Zimą taki make-up do czapki i płaszcza, albo puchówki wygląda raczej, jakbyśmy urwały się z karnawałowej imprezy w środku dnia – śmieje się.

Krem Revitalising Supereme + Global Anti-Aging, Estee Lauder, ok. 300 zł
Prywatnie mój numer jeden – zdradza Anna. To chyba jakiś złoty czas na odkrycia w technologiach kosmetycznych, bo podobnie jak dwufazowy peeling od Lancome, ten krem jest jakby skondensowaną wiedzą o odmładzaniu. To nie tylko kolagen, ale system, który wymusza na skórze produkcję Nrf2 – białka, które w naszym organizmie działa antyoksydacyjnie, czyli przeciwstarzeniowo. Ten krem to jakby początek drogi do samoodmłodzenia. No i ten zapach... Mandarynka, bergamotka, jaśmin, fiołki... Ja tam czuję wiosnę po każdym użyciu – śmieje się Anna.

Róż Candy Glow, Too Faced, ok. 130 zł
Wiesz, czego nie lubię najbardziej w codziennym makijażu? Tego nienaturalnego rumieńca od różu w złym odcieniu lub o złej konsystencji. Albo tych brązowych smug od bronzera. Szczerze mówiąc, póki nie odkryłam wypiekanego serduszka od Too Faced, miałam z tym codzienną udrękę – zwierza się Paulina. Nie lubię wiedzieć, że można mieć idealny efekt i nie znać sposobu na jego uzyskanie – śmieje się. Ale na szczęście znalazłam Candy Glow. Mówiąc "idealny efekt", mam na myśli efekt tafli wody, czyli tego błyszczącego, hiper gładkiego, policzka, który wygląda po prostu jak satynowy. Candy Glow jest w tym niezastąpiony.

Maseczki Skinfood, ok. 60 zł
Maski Skinfood to klasyk wśród fanek kosmetyków koreańskich. - Coś w tych recepturach musi być, bo dziewczyny po nie wracają. Ja też jakoś chętniej sięgam po ich nowości, niż po to, co oferują europejskie marki – komentuje Paulina. Nie wyobrażam sobie nie sprawdzić nowości i powiem szczerze, że nigdy się nie zawiodłam – dodaje. Maska ryżowa i peeling cukrowy to "must have" pielęgnacji, jednak na wiosnę warto wypróbować owocowe propozycje – żurawinową, cytrynową lub arbuzową. Każda z nich to typ maski wash off, co oznacza, że stosuje się ją przed podstawową pielęgnacją twarzy. Przywracają skórze blask i witalność. A jak pachną!

Peeling do ust, Sephora, ok. 25 zł
Klientki wiosną wracają po te produkty, choć nie są one nowością na rynku. Dostają drugie życie właśnie teraz, na wiosnę – mówi Anna. Miodowy scrub plus miodowy balsam w sztyfcie dają szybki efekt pełnych, jędrnych ust. Peeling pobudza krążenie i właściwie od razu mamy wrażenie, że wargi są jakby bardziej wypełnione. Poza tym ten duet super wygładza i daje dobrze przygotowanie do mocniejszego, wiosennego makijażu.

Czarne mydło, Erborian, ok. 60 zł
Wielki powrót mydeł w kostce to trend, który cały czas jest na topie, choć miałyśmy już sporo czasu, by się z nim oswoić i rozeznać. - Z tego, co mi wiadomo, wiele dziewczyn nie odnalazło niczego dla siebie w ofercie naturalnych mydeł o prostym składzie. I często to mydło koreańskiej marki Erborian trafia w ich gusta. To trochę taki kompromis między kostką a żelem, bo mydło to jest wzbogacone o perłowe drobinki i ma dobrą roślinną bazę myjącą, która w połączeniu z dodatkiem węgla aktywnego daje świetne efekty oczyszczenia, zostawiając skórę nawilżoną, nie wysuszoną. Bardzo polecam! - mówi Paulina.

Krem do demakijażu, Sephora, ok. 25 zł
To nowość, która zdążyła już nieźle namieszać – mówi Anna. Nie taki zwykły demakijaż jakby się mogło wydawać, ale ze względu na skład dostosowany do naszych potrzeb. Nakładamy warstwę kremu, czekamy, zmywamy i prócz makijażu zdejmujemy też martwy naskórek. Skóra jest przygotowana na tonik z kwasem, maskę oczyszczającą czy peeling. W ofercie jest oczyszczający węgiel, energetyzujący granat, nawilżająca róża, czy kojący kokos. Za niewielkie pieniądze możemy mieć kosmetyk, który spotęguje efekty codziennej pielęgnacji. Sama uwielbiam Charbon, ale najpopularniejsza jest chyba zielona herbata – skutecznie matuje. Super sprawa na wiosnę.[block position="indent"]224071[/block]