Pracowałeś mniej niż 15 lat? W takim razie nie dostaniesz emerytury. Ale pieniądze, które pracując np. przez 14 lat trafiły do ZUS, nie zostaną ci zwrócone – podaje "Gazeta Wyborcza". To pomysł polskiego rządu na "ratowanie" zadłużonego systemu emerytalnego.
Rząd zakłada w swoich planach całkowite pozbawienie emerytury tysięcy Polaków, którzy na etacie w trakcie swojej kariery pracowali sporadycznie. A sporadycznie dla dobrej zmiany to mniej niż… 15 lat.
Według przedstawicieli rządu takie rozwiązania obowiązują we wszystkich europejskich krajach, a Polska jest wyjątkiem. Rzeczywiście – tylko problem w tym, że 15 lat byłoby jednym z najwyższych wymogów stażowych w Europie. Dla porównania w Wielkiej Brytanii wystarczy rok pracy, w Holandii jest tak samo. W Danii trzy lata. We Francji… trzy miesiące.
15 lat obowiązuje jedynie na Węgrzech i w Hiszpanii. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro oni mogą, to i my również. Tylko że w tych państwach składki, jeśli nie mamy prawa do emerytury, są zwracane. A u nas pieniądze mają przepaść. A raczej znaleźć się w budżecie. I wcale nie chodzi o małe kwoty. Osoba, która przez 10 lat będzie zarabiała na etacie średnią krajową, straci nawet 100 tys. złotych.
Rząd nie chce zwracać pieniędzy, bo mało który europejski kraj ma taki problem ze zbalansowaniem swojego systemu emerytalnego. W ciągu najbliższych pięciu lat może zabraknąć nawet 300 mld zł, a będzie tylko gorzej. Bo kiedy inni podnoszą wiek emerytalny, my go obniżyliśmy.
Ponieważ Polacy na pewno sprzeciwią się takim rozwiązaniom, jest przygotowywany także wariant "miękki". Emerytura (niewielka) zostanie wypłacona, jeśli przez pięć lat odłożymy tyle, aby uzbierać na jedną trzecią emerytury minimalnej, która obecnie wynosi 333 zł brutto. Ale aby spełnić ten warunek, trzeba zarabiać 6-6,5 tys. zł.
Władze w kwestii emerytur ewidentnie co chwilę podejmują dość zaskakujące decyzje. Jak pisaliśmy w naTemat, pierwsze plotki o obowiązkowym przepracowaniu 15 lat pojawiły się już na początku roku. Taka decyzja może mieć jeden cel – zniechęcenie Polaków do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Rząd takie zmiany przyjął, ale przecież nawet oni wiedzą, że to się nie może dobrze skończyć.