"Lewackie, antypolskie" – tak Krystyna Pawłowicz nazywa Towarzystwo Dziennikarskie, które wystosowało do naszych sąsiadów list z przeprosinami za atak polskiej prawicy na Niemców i niemieckie media. Szefa koncernu Axel Springer posłanka nazwała "brunatnym", dostało się także polskim dziennikarzom, którzy nie są krytycznie nastawieni do Niemców tylko dlatego, że są Niemcami. A internaucie, który nie zgodził się z jej wpisami, zaczęła grozić, że go "znajdzie".
Pawłowicz swoją serię wpisów na Facebooku rozpoczęła wczoraj. "Dlaczego polscy dziennikarze (…) pracujący dla Ringier Axel Springer (…) po upokarzającym ich i Polskę liście gebelsowskiego, brunatnego mentalnie szefa ich niemieckiej firmy (…) Marka Dekana do jego polskich 'koleżanek i kolegów' jeszcze nie odpowiedzieli mu strajkiem?! Za szczucie 'koleżanek i kolegów' na ich ojczyznę, na ich własne państwo. Dlaczego!!??? Kim ci dziennikarze są? V kolumną niemiecką w Polsce?" – pisała Pawłowicz.
"Czy trzeba więcej dowodów na wojnę niemieckich mediów z Polską i Polakami? Jako Polacy, nie możemy karmić finansowo naszego niemieckiego agresora" – dodała kilkanaście godzin później i zaapelowała o bronienie się przed "medialną antypolską agresją Niemiec".
Z kolei dzisiaj posłanka PiS najwyraźniej odkryła list Towarzystwa Dziennikarskiego, którego sygnatariusze przeprosili "niemieckich przyjaciół" właśnie za tego typu wypowiedzi.
"Targowica polska najpierw przepraszała Rosjan w 2010 r. za reakcje Polaków na Smoleńsk, paliła im świeczki przyjaźni, a teraz rozwścieczona przegranymi wyborami błaga o wybaczenie swych niemieckich sponsorów, obrażając Polaków za ich reakcję obronną na ujawnienie medialnego ataku przeciwko Polsce niemiecko-szwajcarskiego koncernu wydawniczego Ringier Axel Springer. Czyli lewackie, antypolskie, okołowyborcze Towarzystwo Dziennikarskie (…) przyłączyło się otwarcie do Niemców przeciw Polsce, w której pasożytują" – napisała.
Natomiast w ostatnim wpisie nawiązała do minionych czasów, a szefa Ringier Axel Springer Marka Dekana ponownie nazwała "brunatnym". W całość wplątała II wojnę światową i zapowiedziała, że Niemcy już nas "nie zobaczą w swych obozach".
"Dołączając się do 'przeprosin' wyrobników lewackich z targowickiego Towarzystwa Dziennikarskiego (...) za odruchy obronne Polaków wobec agresji ze strony Ringier Axel Springer, też przepraszam. Przepraszam 'kolegów z niemieckich mediów', niemieckie społeczeństwo, osobno kanclerz Merkel i brunatnego M. Dekana, że mój ojciec, jako więzień Gestapo i potem KL Stutthof, zajmował miejsce w tych kurortach i dawał się Niemcom bić do nieprzytomności. Wybaczcie te karygodne nasze polskie postępki i uznajcie, że już jesteśmy pełnowartościowymi Europejczykami. Nigdy nas już w swych obozach nie zobaczycie! – stwierdziła Krystyna Pawłowicz.
Ale to nie koniec – posłanka PiS swoją prawdziwą twarz pokazała jeszcze w jednym momencie: kiedy internauta o innych poglądach kulturalnie zwrócił jej uwagę, że nie każdy musi myśleć tak jak ona.
"A dlaczego obraża pani wszystkich, którzy mają inne zdanie i światopogląd niż pani? Żyjemy w wolnym kraju, gdzie nie każdy musi poddać się ślepo propagandzie PiS" – napisał Stanisław Tomczyk.
"Idź stąd Tomczyk, obrońco niemiecki. Pokaż przedtem buziunię, to też ciebie zdrajco zapamiętamy, a koledzy w szkole dadzą ci należy wycisk" – odpowiedziała Pawłowicz. "Idź stąd zdrajco, mówię ci. Bo cię znajdę" – dodała po chwili, kiedy internauta zauważył, że w żaden sposób jej nie zaatakował.
Jak informowaliśmy w naTemat, polscy dziennikarze napisali "List do niemieckich przyjaciół". Nie zabrakło w nim ostrych słów w kierunku PiS. "Drodzy niemieccy przyjaciele, wiemy, jak bolesne i krzywdzące są wszystkie te kłamstwa i oszczerstwa padające pod Waszym adresem. Zapewniamy, że są one tak samo bolesne dla nas, obrońców polskiego państwa prawa i polskiej demokracji" – pisali jego sygnatariusze.