Rok 2003. Krystian Bala wydaje debiutancką powieść, która kilka lat później stanie się podstawą do oskarżenia go o brutalne morderstwo. Dziś odsiaduje on wyrok 25 lat pozbawienia wolności, zapewniając o swojej niewinności. To, czy zabił, nie jest najważniejszym pytaniem, jakie zada sobie widz po seansie "Amoku".
Kto zabił?
Krystian (Mateusz Kościukiewicz) wygląda jak każdy. W okularach, w schludnym ubraniu, z żoną i dzieckiem u boku, kompletnie się nie wyróżnia. Może to właśnie boli go najbardziej - że nie jest nikim specjalnym? W głowie pojawia się plan: napisać kultową książkę, dzięki której poczuje wreszcie, że coś znaczy. Na cztery spusty zamyka się w pokoju i pisze historię mordercy. Inspiruje go niewyjaśnione przez wrocławską policję zabójstwo. Ofiarą jest lokalny architekt. Kto mógł chcieć się go pozbyć? Czy ktoś taki jak on mógł mieć wrogów? Na próżno szukać odpowiedzi. Śmierć mężczyzny pozostaje tajemnicą. Do czasu.
Mijają lata, inspektor Jacek Sokolski (Łukasz Simlat) otrzymuje donos. Według jego autora, odpowiedź na pytanie, kim jest zabójca, znajduje się w książce "Amok". Książkę kilka lat wcześniej napisał Krystian Bala, aktualnie rozwodnik z sądowym zakazem zbliżania się do żony i syna. Policjant, ku zdziwieniu kolegów, podejmuje trop. Żywi przekonanie, że zbrodni dokonał sam pisarz. Wkrótce poprosi go o pomoc w jej wyjaśnieniu.
Gra pozorów
Atmosfera szybko się zagęszcza. Z jednej strony mamy człowieka co najmniej dziwnego, po którym nie wiadomo czego się spodziewać - łagodny uśmiech w mgnieniu oka zastępuje złowrogim grymasem. Czego chce, mówi od razu. Rozpoczyna się psychologiczna rozgrywka. Raz na górze jest Bala, raz Sokolski. W pokręcony sposób uzupełniają się, jeden nie może - albo nie chce - funkcjonować bez drugiego.
Dość prędko, przynajmniej tak się wydaje, następuje rozwiązanie zagadki. Z dwójki bohaterów tylko jeden wygrywa. Ale drugi zamiast poddać się, w odpowiedzi tylko zacieklej walczy. Świat "Amoku" wciąga bez reszty, bo choć jest przesiąknięty złem i napisany brutalnym językiem ze szczegółami, od których cofa się spożyty posiłek, ma w sobie coś uzależniającego.
Między światami
Męskie energie w bardzo męskiej historii przełamuje kobieca postać Zofii (Zofia Wichłacz), byłej żony Krystiana. Pozornie krucha, trzęsąca się ze strachu, jest dla dawnego partnera siłą napędową. Wyzwala w nim zarówno to, co najlepsze, jak i to najgorsze. Początkowo można jej tylko współczuć, bliżej finału współczucie nie jest jedyną pojawiającą się na jej widok emocją.
W którymś momencie trudno powiedzieć, czy Zofia reprezentuje dobro i czy w ogóle ktokolwiek w "Amoku" jest dobry, nawet dziecko. O Bali też nie da się powiedzieć, że to wyłącznie wcielenie zła. Każdy z bohaterów zdaje się stać w rozkroku między tym, co akceptowalne a tym, czego zaakceptować się nie da. Na próżno szukać jedynego sprawiedliwego, równie bezsensowne będzie udawanie, że samemu jest się sprawiedliwym. To zaskakujące odkrycie.
Zaskakuje również mieszanie się prawdy z kłamstwem i fikcji z rzeczywistością. Czasem naprawdę trudno rozróżnić, co jest czym. Poczucie, że nie wie się, czego właśnie było się świadkiem, jest mało przyjemne, a raczej uwiera i zaciska się niczym sznur na szyi. Doświadczanie podobnych stanów w polskim kinie gwarantował dotąd Wojciech Smarzowski.
Kasia Adamik na podstawie scenariusza Richarda Karpali stworzyła doskonały thriller psychologiczny. Historia Bali z jej punktu widzenia to historia obsesji, która trzyma w napięciu i nie puszcza długo po seansie. Duża w tym też zasługa obsady. Łukasz Simlat gra u Adamik rolę życia, partnerując Mateuszowi Kościukiewiczowi. Młodszy nieco aktor bawi się zaś łatką wrażliwca przypiętą po "Wszystko, co kocham", a Zofia Wichłacz udowadnia, że wielką aktorką można się urodzić.
Film "Amok" wejdzie na ekrany polskich kin 24 marca. Został oparty na prawdziwej historii Krystiana Bali. W wydanej w 2003 roku książce "Amok" opisał on niemal identyczną zbrodnię, o którą został potem oskarżony. Sprawę Bali opisywały największe światowe media m.in. BBC, "Guardian", "New Yorker", "Time", "Daily Mail", "The Washington Post", "Der Spiegel", "Le Figaro", "Le Parisien" i "Telegraph". Dystrybutorem obrazu, którego pokazywaniu sprzeciwia się rodzina Bali, jest Kino Świat.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
Nie poznałem Krystiana Bali. Nie wiem, jakim jest człowiekiem. Postanowiłem zbudować tę postać od zera. Opowiedzieć o zakompleksionym człowieku z ogromnymi ambicjami, który za wszelką cenę chce zaistnieć. Jest sprytny i inteligentny, i dzięki temu potrafi się wypromować.
Najważniejszy był dla mnie scenariusz, reżyser oraz partnerzy, z którymi robiliśmy ten film. A Scenariusz "Amoku" jest świetnie napisany. W filmie z takim scenariuszem aż chce się zagrać!