
Reklama.
We wtorek rano w świat poszła informacja, że Antoni Macierewicz wystosował pismo do prokuratury, w którym oskarża byłego premiera Donalda Tuska o dopuszczenie się zdrady dyplomatycznej. Na czym konkretnie miałaby polegać właściwie nie wiadomo, pewnym jest tylko to, ze Tusk miał zawrzeć umowę z Władimirem Putinem, która była wysoce niekorzystna dla Polski.
To nic innego, jak narzędzie walki politycznej. I wcale nie jest to polska specjalność.
– Mam pewne podejrzenia, że w grę mogą wchodzić podobne zarzuty jak w przypadku Radosława Sikorskiego – przypuszcza Jacek Dubois, pełnomocnik byłego ministra spraw zagranicznych. Sikorski pozwał Jarosława Kaczyńskiego za świadome mówienie nieprawdy. – Chodziło o słowa, że mój klient dopuścił się zdrady dyplomatycznej cofając notę obejmującą eksterytorialnością miejsce katastrofy smoleńskiej – mówi mecenas Dubois.
Problem w przypadku Radosława Sikorskiego polega na tym, ze nie mógł cofnąć takiej noty dyplomatycznej, bo nigdy wcześniej jej nie wysłał. W ogóle nie było takiego tematu rozmów, o czym Jarosław Kaczyński musiał wiedzieć. – Chcemy udowodnić, że prezes Prawa i Sprawiedliwości świadomie mówił nieprawdę – przekonuje pełnomocnik Sikorskiego.
Inaczej uważa Jan Wojciech Piekarski, były szef protokołu dyplomatycznego i były ambasador RP w Brukseli, Izraelu, Pakistanie i Tel Awiwie. Jego zdaniem może chodzić o to, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej oddano komisji MAK. – Do dziś trwa spór, czy powinna to badać komisja do spraw wypadków lotniczych cywilnych czy wojskowych – mówi Piekarski. Tylko czy to mieści się w kategorii zdrady dyplomatycznej?
Zdrada dyplomatyczna
Art. 129 Kodeksu Karnego: "Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10."
– Zanim PiS nie przejął rządów to nawet nie wiedziałem, że takie przestępstwo zostało opisane w kodeksie karnym – wyznaje Piekarski. W rozmowie z naTemat Piekarski twierdzi, że w całej swojej długiej karierze dyplomatycznej w Polsce z takimi zarzutami się nie spotykał. – To nic innego, jak narzędzie walki politycznej. I wcale nie jest to polska specjalność. O zdradę dyplomatyczną ścigają w Izraelu premiera Netaniahu. Z oskarżeniami o zdradę musieli zmierzyć się premierzy Francji i Belgii – twierdzi Piekarski.
Oskarżenie o zdradę to tylko gra polityczna?
Wszędzie tam, gdzie stawiane są zarzuty zdrady dyplomatycznej nie chodzi o to, żeby doprowadzić do skazania. Ważne jest gonienie króliczka, a nie jego złapanie. – Celem jest nie tyle osądzenie i osadzenie w więzieniu, co zbrukanie opinii i zadanie ciosów, które będą skutkować śmiercią polityczną – twierdzi mecenas Dubois. Do tego zdaniem prawnika wcale nie są potrzebne poważne, racjonalne zarzuty. Wystarczy, że padnie słowo „zdrada”, na scenę wychodzą aktorzy i można otwierać teatrzyk.
Wszędzie tam, gdzie stawiane są zarzuty zdrady dyplomatycznej nie chodzi o to, żeby doprowadzić do skazania. Ważne jest gonienie króliczka, a nie jego złapanie. – Celem jest nie tyle osądzenie i osadzenie w więzieniu, co zbrukanie opinii i zadanie ciosów, które będą skutkować śmiercią polityczną – twierdzi mecenas Dubois. Do tego zdaniem prawnika wcale nie są potrzebne poważne, racjonalne zarzuty. Wystarczy, że padnie słowo „zdrada”, na scenę wychodzą aktorzy i można otwierać teatrzyk.
Co ciekawe, jak twierdzi Jacek Dubois, to przedstawienie może trwać jeszcze wiele lat. W poniedziałek poszło pismo do prokuratury. – Ta może wszcząć postępowanie lub, nie dopatrzywszy się znamion przestępstwa odmówić. W przypadku odmowy minister Macierewicz można się odwołać – wylicza Dubois. Przepychanka prawnicza będzie trwała miesiącami, a opinia społeczna przez cały ten czas miała pożywkę. Nawet jeśli prokuratura odmówi wszczęcia postępowania i decyzja ta zostanie uznana za słuszną w procesie odwoławczym, to wcale nie zamyka sprawy na amen. – Już za kilka miesięcy minister Macierewicz może uznać, że pojawiły się nowe ważne przesłanki w sprawie i będzie mógł wystosować kolejne zawiadomienie do prokuratury.
Kiedy to się wreszcie skończy?
– W praktyce taka zabawa może trwać jeszcze przez kilka, może nawet kilkanaście lat – przekonuje pełnomocnik Radosława Sikorskiego. Teoretycznie przerwać ją może dziś chyba jedynie wyrok skazujący Donalda Tuska za zdradę. – Ale jeśli zarzuty są równie niepoważne jak w przypadku mojego klienta, to nie sposób przypuścić, by jakikolwiek sąd wydał wyrok skazujący – twierdzi Dubois.
– W praktyce taka zabawa może trwać jeszcze przez kilka, może nawet kilkanaście lat – przekonuje pełnomocnik Radosława Sikorskiego. Teoretycznie przerwać ją może dziś chyba jedynie wyrok skazujący Donalda Tuska za zdradę. – Ale jeśli zarzuty są równie niepoważne jak w przypadku mojego klienta, to nie sposób przypuścić, by jakikolwiek sąd wydał wyrok skazujący – twierdzi Dubois.
Trudno zatem nie ulec wrażeniu, że pismo Antoniego Macierewicza do prokuratury to nic innego, jak próba odwrócenia uwagi od afery związanej z masowymi dymisjami najwyższych oficerów w armii. – To może też być forma zemsty politycznej za reelekcję byłego premiera na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Już dawno mówiłem, że jak tylko wybiorą Tuska, to w kraju posypią się na niego wezwania do prokuratury – mówi ambasador Piekarski.
Zdaniem naszych rozmówców na tym jednym zawiadomieniu się nie skończy. Możliwe, że następne pojawią się jak tylko trzeba będzie przykryć kolejną aferę związaną z rządami dobrej zmiany. – Przedstawienie będzie trwać dalej – twierdzi Piekarski.
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl