Kosmetyczna rekonstrukcja rządu już była. Czy w Prawie i Sprawiedliwości myślą o kolejnych, głębszych zmianach? Choć premier Beata Szydło zapowiadała, że nie ma takich planów, czarne chmury zebrały się nad szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim. Na cenzurowanym jest też kilku innych ministrów rządu PiS.
Na giełdę nazwisk do ewentualnej dymisji z rządu wrócił z przytupem szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, który zasugerował, że wybór Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej był sfałszowany. Z gracją słonia w składzie porcelany skrytykował tym samym 27 przywódców państw UE, sugerując, że mogli wziąć udział tym w "fałszerstwie". I choć szybko wycofał się ze swoich słów, posypały się na niego gromy i zaczęto mówić o jego dymisji.
Problemy Waszczykowskiego
W kontekście ewentualnego następcy Waszczykowskiego pojawiło się kilka nazwisk, które pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość ma bardzo krótką ławkę polityków o międzynarodowym formacie, jeśli w ogóle można o czymś takim mówić. Kogo typuje się na możliwego następcę "Waszczo da Gamy” - jak zaczęto sarkastycznie określać ministra po wpadce z San Escobar?
Mówi się m.in. o europośle PiS Ryszardzie Czarneckim, który od wielu lat przymierzany jest albo raczej sam - ze swoim rozdętym ego - przymierza się do dziesiątek stanowisk (ostatnio także szefa PKOl), byłej szefowej dyplomacji z czasów pierwszego rządu PiS Annie Fotydze i Jacku Saryuszu-Wolskim, który stracił ostatnio twarz na europejskich salonach po tym, gdy z podszeptu PiS zgodził się konkurować z Tuskiem o stanowisko szefa RE.
W gronie polityków, którzy mogliby zastąpić Waszczykowskiego wymienia się także Konrada Szymańskiego, czyli obecnego wiceszefa MSZ ds. europejskich, a także wicemarszałka Senatu Adama Bielana.
Roszady w rządzie PiS już były
Przy okazji Waszczykowskiego wrócił temat ewentualnych innych zmian w rządzie. Do ostatnich roszad w gabinecie Beaty Szydło doszło pod koniec wrześnie ubiegłego roku, ale były to zmiany kosmetyczne i dotyczyły struktury samej Rady Ministrów. Zwiększyła się przede wszystkim rola wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który stał się superministrem. Poza rozwojem zaczął odpowiadać także za finanse państwa i stanął na czele nowo powołanego Komitetu Ekonomicznego.
Ponadto premier Szydło poinformowała wtedy także o likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa, którym przez chwilę kierował Henryk Kowalczyk zastępując Dawida Jackiewicza. Funkcję stracił minister finansów Paweł Szałamacha, który przeszedł do zarządu NBP, a wiceprezes PiS Adam Lipiński zastąpił Wojciecha Kaczmarczyka na stanowisku pełnomocnika rządu ds. równego traktowania.
Zazwyczaj partie rządzące zostawiają sobie "duże rekonstrukcje rządu" na czarną godzinę, by odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych błędów i zająć publiczność nową układanką personalną.
W rządach PO to były rekonstrukcje
Taką spektakularną czystkę rządową mieliśmy choćby w 2013 roku. Z gabinetem Donalda Tuska pożegnało się wtedy aż sześciu ministrów. Kolejną dużą rekonstrukcję przeprowadziła już premier Ewa Kopacz w czerwcu 2015 po tzw. aferze taśmowej. Wtedy z jej rządowego-sejmowego otoczenia zniknęło aż 9 wysokich rangą polityków (nie tylko ministrów i wiceministrów, ale także szef doradców, szef służb i marszałek Sejmu).
Czy PiS może się zdecydować na głęboką rekonstrukcję? Problemów partii rządzącej nie brakuje. Wewnątrz obozu władzy zaognił się choćby konflikt na linii Andrzej Duda-Antoni Macierewicz o zwierzchnictwo nad armią. Ale tak naprawdę konflikt ten ma szerszy kontekst i wygląda na skoordynowaną zaplanowaną zapewne na ulicy Nowogrodzkiej akcję osłabiania wpływów Antoniego Macierewicza w PiS, który politycznie za bardzo urósł.
Pretekstem jest oczywiście Bartłomiej Misiewicz. Bliskiego współpracownika szefa MON krytykują dziś publicznie (czyli grożą palcem także Macierewiczowi) prezydent, prezes PiS i premier Szydło. Być może sytuację uspokoi nieco zapowiadane na piątek spotkanie Duda-Macierewicz.
Kiepskie notowania w rządzie mają na pewno minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, choć Rada Ministrów przyjęła ostatnio jego sztandarowy projekt o sieci szpitali i Anna Zalewska, minister edukacji, która odpowiada za reformę oświaty.
Problem z Macierewiczem
Obie te reformy wywołują wielki społeczny opór, a ich wprowadzenie może nieść dla PiS bardzo negatywne polityczne skutki. Z drugiej strony, przy obu tych nazwiskach pojawia się jednak znak zapytania, czy pozbycie się ich z rządu nie wprowadziłoby dodatkowego chaosu w ochronie zdrowia i systemie edukacji.
Za to bez większych konsekwencji PiS może się pozbyć z rządu ministra infrastruktury i budownictwa Tomasza Adamczyka, który ponosi przynajmniej polityczną odpowiedzialność za nieprawidłowości w PKP. Przypomnijmy, że w maju 2016 r. spółka ta zawarła opiewającą na blisko 2 mln zł umowę dotyczącą ochrony podczas przygotowań do Światowych Dni Młodzieży. W marcu tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła prezesowi i członkom zarządu PKP SA zarzuty karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości w wysokości 1,9 mln zł w mieniu spółki. 3 marca został zdymisjonowany cały zarząd PKP SA.
Silnej pozycji w gabinecie Szydło-Kaczyńskiego nie mają też krytykowany na wsi Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa oraz Krzysztof Tchórzewski, minister energii. Jest też kilku wiceministrów, których PiS mógłby chcieć wymienić.
To nie ten moment
Najtwardszy orzech do zgryzienia przy okazji ewentualnej rekonstrukcji PiS miałoby z ministrem środowiska Janem Szyszko, który narobił problemów partii nie tylko forsując „lex Szyszko”, ale ostatnio także choćby "aferą bażantową" oraz z Antonim Macierewiczem, szefem MON. Obaj to zaufani ludzie szefa Radia Maryja Tadeusza Rydzyka.
A Macierewicz to najwyższy kapłan sekty smoleńskiej i faktyczny numer 2 w partii. Szef MON na pewno dysponuje politycznym potencjałem by - gdyby zechciał – doprowadzić do rozłamu w PiS i stworzyć jakąś nową formację narodowo-katolicką. Ewentualna wymiana Macierewicza w rządzie, to więc raczej political fiction.
Czy to dogodny moment na zmiany w rządzie? Wie to tylko prezes PiS. Być może Kaczyński poświęci tylko Waszczykowskiego, a być może będzie czekał na poważniejsze problemy PiS.