Są samochody ładne, szybkie, praktyczne, kobiece, męskie, małe, duże. Każde. Ale są i takie, które od razu trafiają w twój gust. I nic cię nie przekona do zmiany zdania. Nawet jeśli nie zawsze jest to racjonalne. Tak jest ze mną i nowym Audi A5 w wersji Sportback, czyli tej z kompletem drzwi. To samochód idealny dla kogoś młodego, komu zależy na tym, by auto było nie tyko ładne, ale i ze sportowym sznytem. Jednocześnie dla kogoś, kto mimo tego wszystkiego, nie chciałby zamykać się w dwudrzwiowym coupe.
Nie tak dawno opisywałem już nową A5-tkę, ale właśnie we wspomnianej wersji coupe. O poprzedniej generacji projektant tego modelu powiedział, że to najładniejszy model, jaki w życiu zaprojektował. Gdy widzę A5 Sportback, sparafrazuję to i powiem, że to jeden z najładniejszych modeli, którymi miałem okazję jeździć. I model, który zupełnie szczerze chętnie postawiłbym w swoim garażu. Nie wiem, czy przypadkiem nie zastąpił na tym miejscu Mercedesa CLA.
Ma wszystko, by wpasować się w gust młodego kierowcy. A pewnie i tego starszego także, gdy dojdzie do wniosku, że chciałby odmłodzić się samochodem. Jest zaprojektowany z wyjątkową dbałością o proporcje. Dominuje w nim sportowy charakter. Długa i szeroka sylwetka z ostrymi przetłoczeniami tylko to potwierdza. Poszerzono nie tylko rozstaw osi, ale także osłonę chłodnicy, która składa się z jednolitej ramy i jest głównym bohaterem auta. Tuż obok mamy charakterystyczne światła, które mogą być w technologii Matrix LED. Jak już pisałem, Audi ma jedne z najlepszych reflektorów.
Jeśli chodzi o design, to jest nowocześnie. A5 Sportback to moje ulubione połączenie dwóch charakterów: sportowej elegancji. Więcej jest tego pierwszego czynnika, ale trzeba być ślepym, by odmówić mu tego drugiego. Swoje auto możemy upiększyć też opcjonalnym pakietem wizualnym S-line. Dostajemy fajniejsze felgi, inne opony, zmienioną stylistykę obu zderzaków, platynowo-szary dyfuzor, chromowane końcówki wydechu czy dodatkowe listy. Moim zdaniem must have dla młodszego kierowcy, kupującego A5 Sportback. Jeśli zdecydujemy się na jedną z mniejszych jednostek silnikowych, musimy się jednak liczyć z tym, że nasz samochód będzie wyglądał na kilka razy szybszy niż jest w rzeczywistości.
Do środka Audi włożyło swój standardowy zestaw znany już doskonale z innych modeli. Bardzo dobra jakość wykończenia z królującym opcjonalnym wirtualnym kokpitem. Za dopłatą znajdziemy także sportowy zestaw akcentów wewnątrz auta, od małego znaczka na kierownicy poczynając, na sportowych fotelach i kierownicy kończąc. Nie trzeba dopłacać natomiast za pakiet Audi connect safety&service. W jego skład wchodzi np. telefon alarmowy w razie wypadku czy zdalne sterowanie niektórymi funkcjami samochodu za pomocą aplikacji. Wolałbym w standardzie ten wirtualny kokpit, no ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
O bezpieczeństwo mogą w razie potrzeby dbać systemy wspierające kierowcę. Standardowy już asystent zmiany pasa, awaryjne hamowanie, by nie puknąć kogoś przed nami czy adaptacyjny temopmat. Duży plus za to, że ten system po zatrzymaniu samochodu np. w korku automatycznie nim rusza, gdy zanotuje, że auto przed nami się ruszyło. Nie ma konieczności klikania gazu i pobudzania go do ruchu. Ważne rozwiązanie, które znacznie poprawia komfort korzystania z tej opcji. O asystentach parkowania czy monitorowani martwego pola już nie wspominam.
Jeśli już złapaliście smaka na nowe A5 Sportback, przygotujcie się na ten bardziej gorzki moment, który zawsze musi nadejść. Cena rzędu 160 tys. zł wygląda co prawda bardzo sensownie, ale za to dostajemy jedynie benzynowy silnik 1.4l o mocy 150 koni mechanicznych ze skrzynią S-tronic, który owszem, pojedzie, ale będzie daleki od spełnienia oczekiwań, które pokłada się w tak wyglądającym aucie (podczas testu spalał 8-9l/100km). Kolejne jednostki to 2-litrowy diesel 190KM w manualu (od 177 tys. zł) lub taki sam, ale ze skrzynią S-tronic i napędem quattro (197 tys. zł). Na końcu jest 2-litrowy benzyniak z 252KM od 201 tys. zł. Warto zwrócić, że jest to nieco inna oferta niż w przypadku A5 Coupe.
Co ciekawe, w konfiguratorze dopakownie naszej A5-tki o pakiet S-line zwiększa jej koszt zaledwie o ok. 7 tys. zł. To będzie wyjątkowo dobrze wydane 7 tys. zł. To jednak połowiczy sukces, bo by mieć komplet sportowych dodatków jak np. fotele czy kierownica musimy dokupić kolejne pakiety w skład których wchodzą w/w. Realnie fajnie wyglądające i jadące A5 Sportback to wydatek ponad 200 tys. zł.
Czy może być lepiej? Owszem. Mowa o sportowej odmianie A5-tki, czyli S5. Ta wersja nie tylko wygląda na sportową, ale i taka jest. 354 koni mechanicznych współpracujących z silnikiem V6 turbo przyspiesza do setki w 4,7 sekundy i musi zapewniać wszystko, czego można od takiego auta oczekiwać. Ja jestem kupiony.