
Prawicowy publicysta, którego prelekcji nie chciała słuchać młodzież z warszawskiego Staszica, najwyraźniej nie może się pogodzić z taką porażką. Już wytyka, że wszystko przez "Wyborczą" i lewicę, która decyduje, jak mają wyglądać rekolekcje w szkołach. Ale uczniowie nie dadzą sobie wmówić takich bzdur. Tak samo jak ich rodzice i dawni absolwenci liceum. Wszyscy są pod ogromnym wrażeniem. "Dzieciaki, które czytają i myślą! Chapeau bas!" – słowa uznania płyną z każdej strony.
Dlatego Terlikowski może się złościć i pisać otwartym tekstem na Facebooku, że „dobra zmiana” nie dotarła do XIV LO im. Staszica, "Tam nadal rządzi skrajna, liberalna, antykatolicka lewica" – tak podsumował swoje rozczarowanie, a może i wściekłość, że nikt go do szkoły nie wpuścił. W ogóle, to lewica już wykradła polską szkołę, "i to mimo iż w MEN rządzi prawica".
– Oczywiście, że tak. Do tego liceum chodzi młodzież inteligentna, która ma swoje zdanie, wie, co się wokół dzieje i ma już wyrobiony pogląd – odpowiada Artur Kaszlewicz. Działa w Radzie Rodziców, ale nie wiedział, że młodzież coś takiego szykuje. Jej petycję, którą podpisało ponad 1600 osób, jednak popiera.
My uczniowie nie chcemy, aby do placówki edukacyjnej w roli prelegentów zapraszano ekstremistów religijnych, znanych z fanatycznych poglądów antykobiecych i ksenofobicznych. Panom redaktorom dziękujemy i prosimy o pozostawienie szkół w spokoju. Żądamy, aby dyrekcja liceum nie zapraszała w roli prelegentów ludzi, którzy promują mowę nienawiści". Czytaj więcej
A jednak, przy okazji tej petycji to właśnie o Staszicu zrobiło się głośno. – To jedno z najlepszych liceów, które kształci przyszłe kadry Polski, zwłaszcza ekonomiczne, i które kładzie silny nacisk na postawę obywatelską. Jeśli zapraszamy kogoś na spotkanie, to powinien to być autorytet moralny. Bez antagonizowania, bez skrajności, bez propagowania ksenofobii. To powinni być ludzie, którzy kładą nacisk na kształtowanie patriotyzmu, ale też są otwarci na świat – przyznaje Artur Kaszlewicz.
Nie zgadzamy się na przedstawianie w negatywnym świetle zarówno dyrekcji, która od wielu lat dobrze wykonuje swoją pracę, jak i uczniów, którzy mają różne poglądy i opinie. Swoją wartość udowadniamy nie tylko sukcesami w olimpiadach przedmiotowych, ale też np wygranymi konkursów debat Oxfordzkich.
Tak naprawdę Tomasz Terlikowski dał uczniom najlepszą lekcję obywatelską. Najpierw, gdy swoimi tezami wywołał reakcję, która zmusiła ich do podjęcia takie, a nie innej decyzji (tu pisaliśmy np. o tym, jak zastanawiał się, czy kosmici wierzą w Boga). Potem, gdy na swoim FB zaczął im stawiać zarzuty m.in. o tchórzostwo. Wreszcie pokazując, jak się dyskutuje. Bo czytając te słowa można sobie wyobrazić, jak taka dyskusja mogłaby wyglądać w rzeczywistości, gdyby do niej doszło.
Jak tak dalej pójdzie, jeśli zgodzimy się na to, by program rekolekcji planowała szkoła, to niebawem w kościołach pojawią się bojówki lewicy, która będzie decydowała, który ksiądz może głosić kazania, a który jest „ekstremistą religijnym”. Niemożliwe? A niby dlaczego nie, skoro o programie rekolekcji może decydować chłopiec Ignacy (niestety ten bojownik o wolność i demokrację nie miał dość odwagi, by przedstawić się z nazwiska), który założył szkolną grupę uczniowską opowiadającą się przeciwko rasizmowi i ksenofobii (jeszcze raz proszę o dowody na moje rzekomo rasistowskie i ksenofobiczne poglądy)?" Czytaj więcej
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
