Tak wygląda "reklama", która rozjuszyła prawicowego publicystę.
Tak wygląda "reklama", która rozjuszyła prawicowego publicystę. fot. Twitter.com

Rafał Ziemkiewicz chciałby zwrócić kupione żonie w W. Kruk prezenty, ale żali się, że nie ma jak. Wszystko przez "reklamę" firmy biżuteryjnej, w której "wystąpiła" Natalia Przybysz. "Zwraca mi się na samą myśl o firmie Kruk" – pisze prawicowy publicysta. Ale jest mały szczegół: ta reklama... nie jest prawdziwa.

REKLAMA
"Wstyd, ale kupiłem tam sporo prezentów dla żony i nie ma jak tego zwrócić. Obiecuję nigdy więcej - zwraca mi się na samą myśl o firmie KRUK" – napisał Ziemkiewicz.
W odpowiedzi jednak szybko zwrócił mu uwagę inny prawicowy publicysta. Łukasz Warzecha zauważył, że ta reklama raczej nie jest prawdziwa.
Nie upłynęło dużo wody w Wiśle, zanim Ziemkiewicz zmienił zdanie. Ale dalej też było śmiesznie. Choć zdążył się dowiedzieć, że reklama rzeczywiście nie jest prawdziwa, zaczął się żalić, że firma domaga się… sprostowania (!), bo grafika nie jest jej materiałem. I przy okazji okazało się, że nie "przyszło mu do głowy", że ktokolwiek mógł uznać grafikę za prawdziwą reklamę.
A ponieważ sprostowania nie było, cała sprawa być może skończy się w sądzie.
Natalia Przybysz na "reklamie", która tak oburzyła Ziemkiewicza, "reklamuje" broszkę, czyli częsty element garderoby Beaty Szydło. Widać też hasło "Moja broszka, moja sprawa". Piosenkarka znana jest m.in. z aborcyjnego "coming outu", który zrobiła w głośnym wywiadzie udzielonym "Wysokim Obcasom". Slogan ("Moje ciało, moja broszka") pojawiał się podczas antyaborcyjnych protestów pod Sejmem.
O słynnym wywiadzie Natalii Przybysz można przeczytaj tutaj.

Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl