logo
Prawo autorskie: ninamalyna / 123RF Zdjęcie Seryjne
Reklama.
Rękawice "z pazurami"
Praca w ogrodzie jest demokratyczna – bez względu na to czy należysz do wyznawców teorii, że grzebanie w ziemi jest lepsze niż psychoterapia, czy może odziedziczyłeś ogródek działkowy po babci i trochę z sentymentu, a trochę bardziej z poczucia obowiązku, dbasz o tych kilka grządek, wszystkich ogrodników dotykają te same problemy.[block position="indent"]227663[/block] Każdy musi pielić, kosić i podlewać. A im bardziej jest to proste oraz szybkie, tym bardziej te zajęcia kochamy. Dalej – im bardziej je kochamy, tym piękniejsze są nasze ogrody i tym chętniej spędzamy w nich czas. Ogrodowy sezon właśnie nabiera rozpędu, więc zanim zacznie się na dobre, poznaj 11 narzędzi, które sprawią, że nawet sceptycy pokochają "grzebanie w ziemi" od zaraz.

Rękawice "z pazurami"
To prawdziwy ogrodniczy hit, do którego nie trzeba przekonywać nikogo, kto wie, co znaczy przygotowanie grządek do obsiania. Trzeba usunąć kamienie i chwasty, porządnie "przeczesać" ziemię, a potem zrobić odpowiednie rowki, czy w przypadku sadzenia, wykopać małe dołki. Każdy, kto choć raz to robił wie, że nie ma wygodniejszego narzędzia niż własne ręce. Aż się chce porzucić łopatki i grabie, ale niestety, ziemia bywa zbyt twarda. Chyba, że wyposażymy się w rękawice z pazurami. Ten jeden gadżet zastąpi nie tylko kilka narzędzi, ale też pozwoli zaoszczędzić masę czasu. Bardzo polecamy!

Na aliexpress.com rękawice "z pazurami" kosztują niecałe 3 dolary, czyli ok. 12 zł.

Nożyce elektryczne do trawy
Narzędzie wybawiające dla przeciwników podkaszarek. Bo jakiekolwiek by one nie były, podkaszanie trawnika w zakamarkach z dystansu nigdy nie będzie tak precyzyjne i wygodne, jak podcięcie zbędnych źdźbeł ręcznie. A w wypadku nożyc elektrycznych nie napracujemy się bardziej niż używając podkaszarki, bo... są elektryczne. Tną same nawet najdrobniejsze źdźbła, a przy okazji nie robią bałaganu i hałasu. W końcu nie bez powodu Adaś Miauczyński w "Dniu świra" nazwał upierdliwą podkaszarkę "golareczką na kiju".

Nożyce RYOBI kosztują w marketach budowlanych ok. 200 zł. W ich przypadku stosunek jakości do ceny wypada najkorzystniej.

Wyrywacz do chwastów
Bez schylania i brudzenia rąk – wbijasz w środek niechcianego chwasta i jednym ruchem masz go z głowy. A właściwie "z trawy", bo to narzędzie najbardziej przydaje się tym, którzy mają w ogrodzie lub na działce niemały kawałek trawnika. Fakt, drobne grządki to nie pole do popisu dla "wyrywacza", a małych chwastów pozbędziecie się tylko metodą manualną. Jednak posiadając to narzędzie zaoszczędzicie tyle czasu i energii, że bez wyrzeczeń dokończycie wielkie odchwaszczanie własnoręcznie.

Wyrywacz marki Fiskars kosztuje ok. 150 zł w multimarketach, marketach budowlanych i sklepach rtv i agd.

Rozsiewacz do trawy
Starzy działkowcy wywracają oczami na tego typu gadżety. Bo co jest niby złego w rozsiewaniu trawy ręcznie? Ano nic, ale dzięki rozsiewaczowi ziarna lądują w podobnych odległościach, równomiernie pokrywając ziemię. A to z kolei jest kluczowe dla wyglądu naszego trawnika, kiedy źdźbła już wykiełkują. Jasne, "łyse placki" można później obsiać, ale po co, skoro można mieć rozsiewacz i piękny trawnik za pierwszym podejściem?

Siewnik akumulatorowy dostaniecie w marketach budowlanych za ok. 150 zł. Bardziej pojemne są siewniki na kółkach. Nie cieszą się jednak tak dobrą opinią, jak siewnik ręczny.

Rozciągliwy wąż ogrodowy
Kłopoty z wężem ogrodowym są odpowiednikiem pewnego domowego zagadnienia, które jednoczy w nienawiści niemal wszystkich użytkowników urządzeń elektrycznych. Chodzi oczywiście o plątające się kable. W ogrodzie nie ma nic gorszego niż ciężki, toporny, długi i zaginający się wąż do podlewania roślin. Naturalnie, bębny do klasycznych węży pozwalają utrzymać go w odpowiedniej pozycji i porządku, ale na pewno nie ułatwiają spacerowania z końcówką węża po dużym obszarze. Za to rozciągliwy wąż ogrodowy tak.

Jego największą zaletą jest poręczność – zwiększa swą długość nawet trzykrotnie i jest bardzo elastyczny, dlatego nawet jeśli zahaczymy o pień, płot czy kamień nie zatamuje to dopływu wody ani nie spowoduje, że nie ruszymy się z miejsca o krok. I co równie ważne, zajmuje znacznie mniej przestrzeni w schowku.

W zależności od długości wąż kosztuje od 60 do 90 zł w marketach budowlanych.

Podlewanie kropelkowe
Kolejny patent ułatwiający dbałość o odpowiednie nawodnienie gleby. Jak wiadomo, podlewanie roślin "z węża" lub za pomocą zraszacza nie uszkodzi roślin tylko późnym po południem oraz wieczorem lub w pochmurny dzień – kiedy słońce mocno grzeje, a krople wody osiadają na liściach, rośliny mogą ulec poparzeniu. A nie zawsze mamy ochotę i czas na wieczorne podlewanie. I w tym momencie na scenę wkracza wąż do podlewania kropelkowego.

To nic innego, jak zwykły wąż z drobnymi dziurkami przez które płynie woda pod bardzo niskim ciśnieniem. Kropelki na całej długości węża trafiają prosto do ziemi, więc rośliny podlewają się same bez względu na porę dnia. Wymarzone narzędzie dla ogrodników, którzy czasem zamiast pracować lubią poleżeć w hamaku.

50-metrowa linia kroplująca w marketach budowlanych kosztuje ok. 90 zł.

Lekka i pojemna taczka
A właściwie taczko-kosz na kółkach. Chcemy mieć więcej grządek, więc musimy zlikwidować darń. I co? Zamiast przenosić ją w rękach na kompostownik, albo dźwigać w wiadrze, wrzucamy do taczko-kosza i już. Niby banał, a tak naprawdę wybawienie podczas pielenia, warzywnych zbiorów czy po prostu sprzątania na działce. Jest bardzo pojemny i lekki zarazem. "Must have" każdego ogrodnika.

62-litrowy taczko-kosz kosztuje w marketach budowlanych ok. 100 zł.

Łopatki i grabki na kole
Jeśli lubicie używać tradycyjnych narzędzi ogrodowych bardziej niż rąk, z pewnością pierwszym kryterium wyboru jest ich poręczność. Z doświadczenia wiemy, że wbrew pozorom znalezienie takich nie jest łatwe. A to za ciężkie, a to za duże... Jednak znamy takie, które prócz tego, że są lekkie i wygodne, to dodatkowo posiadają cudowną moc niegubienia! Trójelementowy zestaw z Ikei to dwa rodzaje łopatki plus grabki zawleczone na dużym kole – można powiesić w altance, czy na haczyku przy grządce i nie szukać co chwilę potrzebnego narzędzia. Bardzo smart, jak to Ikea.

Zestaw Grasmaro kosztuje w Ikei niecałe 10 zł.

Konewka ze spryskiwaczem
Bardzo praktyczne rozwiązanie jeśli w ogrodzie lub na balkonie macie wiele roślin w jednym miejscu, które wymagają różnego rodzaju pielęgnacji. Za jednym podejściem możecie i zwilżyć liście, i podlać rośliny w taki sposób, jaki jest dla nich wskazany – fontanną od góry lub strumieniem od dołu.

Konewka ze zraszaczem kosztuje w marketach budowlanych ok. 35 zł.

Zbierak do owoców
Czyli właściwie łapka z torebką na kiju, która chwyta dojrzałe owoce z wysokich gałęzi drzew. Bardzo poręczna i sprytna, nie uszkadza delikatnych brzoskwiń czy śliwek, a w swej torebce jest ich w stanie pomieścić znacznie więcej niż przeciętna ogrodniczka może w jednej ręce udźwignąć. To właściwie jedyny sposób (poza wdrapywaniem się na sam szczyt drzewa), by zebrać owoce bez szwanku na ich strukturze i... własnym bezpieczeństwie – jak wiadomo najpowszechniejsza metoda trząsania całym drzewem powoduje, że powiedzenie "zbity na kwaśne jabłko" nabiera podwójnego znaczenia.

Zbierak Greenmil 13-centymetrowy kosztuje w marketach budowlanych ok. 12 zł.

Fartuch ogrodowy
Na koniec ogrodniczy organizer. Choć nie każdy lubi pichcić w fartuchu, to nie znamy ogrodnika, który nie doceniłby ogrodniczego organizera przywiązanego do bioder. To gadżet niby bardzo oczywisty, a w Polsce wciąż egzotyczny. A szkoda, bo przydaje się niezwykle. Zwłaszcza jeśli działka jest spora, nie ma nic gorszego od ciągłych spacerów z ciężką skrzynką lub bezustanne wracanie się do narzędziowni. Najbardziej polecamy model "bez góry" – w ciepły dzień nie będzie dodatkowym ubraniem, a przy okazji jest wygodniejszy. Jednak u nas fartuchy ogrodnicze nie są zbyt popularne, więc warto brać to, co jest. Na zdjęciu oferta sklepu mojsklepogrodniczy.pl, fartuch kosztuje ok. 45 zł.[block position="indent"]227349[/block]