Balkon to nasza mała, dodatkowa przestrzeń. Nie musi być tylko miejscem do suszenia prania albo przechowywania rowerów czy niepotrzebnych rupieci. Nawet z najmniejszego balkoniku da się zrobić wspaniały dodatkowy salon. Kilka minut na takim balkonie pozwoli naładować baterie na cały dzień!
Ten moment, gdy nareszcie mogę na oścież otworzyć okno albo drzwi balkonowe, uznaję też za oficjalne otwarcie sezonu wiosnenno-letniego. Uwielbiam, gdy słońce przebija się do mieszkania przez zasunięte zasłony, rzucając na salon pozytywne, wakacyjne światło. Nie ma nic przyjemniejszego, gdy w ciepły sobotni poranek możesz wypić kawę na własnym balkonie, czując jednocześnie, że nigdzie indziej wcale nie chcesz być – w żadnych ogródkach kawiarnianych, na żadnych targach śniadaniowych. Wieczorem z kolei przysiąść z lampką wina przy lampionach lub maleńkich latarenkach.
Mam to szczęście, że choć mieszkam przy całkiem sporych ulicach, od strony balkonowej niemal przez cały dzień i noc panuje przyjemna cisza, a w ciepłe letnie wieczory można gapić się na świetliki albo słuchać cykania jakichś stworzeń. No dobra, trochę poleciałam z tymi świetlikami – balkon wychodzi na tzw. podwórko-studnię, a w niedalekiej odległości mam kolejny blok, z okien którego często machają sąsiedzi albo gapią się sąsiadki. Tak czy inaczej – balkon rzecz cudna i warto – gdy się go już ma – wykorzystać tę przestrzeń nie tylko na składzik rzeczy różnych, ale także jako osobistą strefę relaksu po ciężkim dniu pracy albo – co jest całkiem pragmatycznym myśleniem – dodatkową przestrzeń czy wręcz letni salon pod gołym niebem.
Powiesz, że nie wszyscy mają wielkie balkony? Słusznie. Ja wcale nie mam na myśli wielkich tarasów, zresztą takie nie sztuką jest zaaranżować. Co więcej są balkony na długość stopy, tzw. klitki na fajka, ale i z nimi da się coś paradoksalnie zrobić.
WYNIEŚ, CO NIEPOTRZEBNE
Kto się przyzna, czy nie ma tam jeszcze świątecznej choinki? Tak jakoś właśnie jest, że na balkonie ląduje wszystko, co sezonowe, niepotrzebne. I zawsze na chwilę, która zazwyczaj przedłuża się na kolejne miesiące. Zatem krok pierwszy – wszystko, co jest rupieciem, ląduje w śmietniku. Być może właśnie na tym etapie przekonasz się, że twój balkon wcale nie jest taki malutki.
NADAJ NOWY KOLOR
Krok drugi – jeśli zachodzi taka konieczność, przyjrzyj się balustradzie i jeśli warto ją odświeżyć kolorystycznie, wykorzystaj ten moment (i tak będziecie musieli oczyścić ją papierem ściernym lub czymś, co zedrze starą farbę), by pomyśleć o nowym kolorze. Może błękitny? Ciekawostką niech będzie, że ten kolor (stąd właśnie jest dominujący w Grecji) skutecznie odstrasza latających intruzów, niestety najmniej komary, które – jak wiemy – tną głównie wieczorem.
Od tego, jaki kolor wybierzesz – tak na balustradę, jak i na ścianę, zależeć będzie całkiem sporo innych rzeczy, jak np. dodatki czy nawet kolor kwiatów. Ale jeśli postanowisz, że balkon urządzisz w czerni i bieli, też możesz uzyskać efektowny wygląd – z pewnością elegancki i stylowy.
TRAWA POD STOPAMI
Dobrze także na tym etapie przyjrzeć się podłodze – bardzo często jest to po prostu beton albo odklejająca się wykładzina. W dużo lepszej sytuacji są właściciele balkonów wyłożonych mrozoodpornymi płytkami. Z pewnością zależeć ci będzie jednak na finansach – stąd po prostu rada, by podłogę odświeżyć, kupując nową wykładzinę albo... sztuczną trawę.
Zawsze powątpiewałam w ten typ nawierzchni, zwłaszcza na balkonie, jednak odkąd miałam okazję zobaczyć ją na własne oczy, co więcej – stanąć na niej własną nogą, szczerze polecam, co więcej – sama się nad nią zastanawiam. Jest w tym rozwiązaniu coś bardzo sielskiego, co naprawdę bardzo pozytywnie działa na skołatane po pracy nerwy.
LETNI OGRÓD
Zanim zamienisz swój ogród w letni ogród, zastanów się przez chwilę, po której stronie masz ten balkon usytuowany – w jakich porach najbardziej jest oświetlony, a kiedy jest w cieniu. To bardzo ważne, zwłaszcza dla kwiatów, które za chwilę tam usadowisz. Najbardziej popularnym kwieciem balkonowym są oczywiście pelargonie – odrobinę chyba przez moment zapomniane, chyba głównie przez skojarzenie z balkonami z czasów PRL, ale – co fajne – powracają dziś w aranżacjach florystycznych nawet na tarasach w najdroższych apartamentowcach.
Kwiatami, które będą efektowne, a które zniosą słońce z pewnością okażą się surfinie – mam wrażenie, że z roku na rok przybywa im nowych kolorów. Ale uwaga – jeśli balkon masz na jedenastym piętrze, a wiatr robi sobie regularną na nim pętlę – zrezygnuj z surfinii, dla swojego i ich dobra. Pięknie prezentować się będą także fuksje, bratki i aksamitki (polecam - raz zasadzone, będą swym energetycznym pomarańczowym kolorem cieszyć do pierwszych przymrozków).
Możesz oczywiście sprawić sobie i różany ogródek, nawet na balkonie - tu jednak polecam kwiaty w doniczkach, które w razie potrzeby, będzie można przenieść do domu.
Zresztą kwiaty ustawiaj, gdzie się da i w czym się da. W doniczkach na balustradzie, w ozdobnych osłonkach, w klatkach jak po kanarku, słojach, słoiczkach, butelkach czy w skrzynkach. Możesz zrobić sobie zielnik czy kwietnik z palet albo skrzynek po owocach.
NA CZYM I PRZY CZYM USIĄŚĆ
Im mniejszy balkon, tym więcej trzeba się nagłowić, co tu by wstawić, by było i wygodnie, i funkcjonalnie zarazem. Na naprawdę małych balkonikach najlepiej sprawdzą się tzw. balkonowe składaki, czyli krzesła i stoliki, które można złożyć. Można też zainwestować w stolik podwieszany do balustrady albo ściany.
Jeśli jednak macie kilka metrów więcej, sprawcie sobie na balkonie stół albo mały stolik. W każdym większym sklepie budowlano-wnętrzarskim jest ich pod dostatkiem, co więcej – nie wszystko trąci kiczem i tandetą.
Polecam wam jednak nieco bardziej oryginalne, choć wcale nie odkrywcze rozwiązanie. Wygodne siedzisko oraz stolik zrobimy właśnie z palet. W zasadzie już sama skrzynka pomalowana na biało i postawiona do góry dnem, da ciekawy, nieco starodawny-prowansalski efekt. Na siedzisko wystarczy rzucić materac i kilka kolorowych poduszek – efekt naprawdę jest bardzo przyjemny.
Ale naprawdę czymś ekstra będzie na balkonie... hamak. To nieprawda, że może pozwolić sobie na niego tylko właściciel wielkiego tarasu. Jedną stronę zaczepiacie o mocno wbity w ścianę hak, a drugą – nic prostszego – przewiązujecie przez balustradę.
W MOIM MAGICZNYM ŚWIECIE
No i mój ulubiony moment. Nikt mnie nie przekona, że świece, lampki, lampioniki i latarenki – a w zasadzie blask z nich się wydobywający – nie poprawiają i nastroju, i atmosfery. Nie wyobrażam sobie dekoracji i aranżacji balkonu bez tego magicznego wątku. Sposobów jest mnóstwo. Od zwykłych świec i świeczek wstawionych do dekoracyjnych świeczników, słoików czy nawet ponakłuwanych puszek po kawie, przez girlandy ledowe, lampiony, po modne bardzo ostatnio różnokolorowe cotton ballsy. Tak oświetlony balkon wieczorem stanie się wspaniałym, magiczno-romantycznym pokojem.
BALKONIK-PALARNIA
No właśnie, jest jeszcze ten typ balkonów, które w zasadzie balkonami nie są. Ot, takie na jedną stopę i jednego papierosa. Ale... i na te ambonki można coś zaradzić, a raczej wykorzystać je, by trochę oszukańczo, ale jednak, sprawić sobie miejsce do wieczornych biesiad. Otóż, co robimy? Otwieramy okno balkonowe na oścież, w pokoju – tuż pod oknem – ustawiamy stolik, fotel, kwiaty, lampion i... jak z teatralnej antresoli, podziwiamy widoki za oknem, sącząc chłodne prosecco albo popijając aromatyczną herbatę.