
Może to być i Henryk, i Henryka. Określenie to bowiem nie dotyczy płci. Wywodzi się od angielskich słów High Earner Not Rich Yet (zamożni, ale wciąż na dorobku), w skrócie – Henry. Na Zachodzie grupa ta już dość dawno została przebadana. W Polsce wzięto ją pod lupę po raz pierwszy. I tym wynikom warto się bacznie przyjrzeć.
Przebadana grupa to osoby pracujące i zarabiające co najmniej 3 tys. zł miesięcznie na rękę. Jednocześnie są to ludzie, którzy jeszcze nie dorobili się jakiegoś wielkiego majątku – to mają jeszcze przed sobą. Jeśli chodzi o wiek to są to osoby raczej młode i trochę dojrzalsze.
– Są ciekawi świata, chociaż krajową polityką zajmują się mniej niż przeciętni Polacy. Mocno skupieni na sobie, cenią niezależność, mniej zależy im na spokoju, a bardziej na emocjach i ciekawym życiu – opowiada o Henrykach współautorka badań Alicja Wysocka-Świtała, Partner Zarządzający z Clue PR.
No i tu kolejna sprzeczność: choć pieniądze dla nich mają duże znaczenie, to ponad połowa (51 proc.) z nich nie chce być definiowana poprzez pryzmat tego, co posiada. To zaś jest o 10 proc. mniej niż – jak to określono w badaniu – wśród przeciętnych Polaków. No i zdecydowanie lubią wydawać pieniądze, choćby te pożyczone. 44 proc. Henryków uważa, że warto oszczędzać. Można uznać, że jest to tylko 44 proc., bo przeciętny Polak jest do oszczędzania znacznie bardziej skłonny (68 proc.).
Po co to całe badanie? Czy chodzi wyłącznie o samo poznanie nowej grupy konsumentów? Oczywiście, że nie. Przedstawicielka GfK Polonia przyznaje, że z tymi wynikami ośrodek zgłosi się do różnych klientów, bo z badania płynie dla nich sporo ciekawych wniosków.
W tym badaniu uzyskaliśmy różne dodatkowe informacje choćby odnośnie marek samochodów, kosmetyków, czy jakichś sprzętów technologicznych. No i okazało się, że pokolenie Henryków to jest grupa bardziej zorientowana na produkty bardziej prestiżowe, z wyższej półki. Niekoniecznie je już posiada, ale przynajmniej posiadać by chciała.
