
Reklama.
Obaj eksperci wystąpili w programie TVP Info "Minęła dwudziesta". W poniedziałek podkomisja prezentowała dotychczasowe ustalenia m.in analizę dotyczącą drugich drzwi z lewej strony, które zostały wbite w ziemię dłużą krawędzią na głębokość metra. Według podkomisji wymagało to wielkiej energii, większej niż ta wynikająca z prędkości pionowej samolotu.
– Dlatego to dowodzi, że poza tym, że drzwi się oderwały od samolotu, musiał być jakiś impuls, mówiąc kolokwialnie. Czyli energia, która spowodowała, że prędkość drzwi wzrosła tak bardzo, dziesięciokrotnie – mówił dr Wacław Berczyński. – Skąd się wzięła ta energia? To jest nie tylko to, że drzwi uzyskały takie przyspieszenie, ale one zostały wyrwane z konstrukcji samolotu. Musiała być fala uderzeniowa, która wyrwała te drzwi, bo samolot był wówczas w powietrzu – oświadczył z kolei dr Kazimierz Nowaczyk.
Obaj eksperci nie mieli też wątpliwości, że w prezydenckim samolocie była podłożona bomba. Wacła Berczyński nawet potrafił podać jej rzekomą wielkość. Według niego, była to bomba o wadze jednego kilograma. – Jest kilkudziesięciu świadków, którzy mówią nie tylko o tym, że słyszeli, nie tylko, że widzieli, ale mówią, że poczuli podmuch, uderzenie fali powietrza – oznajmił drugi z ekspertów.
źródło: TVP Info