Byłem 10.04 na obchodach w Katyniu i w Smoleńsku. Nie było nikogo z PiS – napisał na Twitterze Lech Chęciński, liberał i działacz Nowoczesnej. Udostępnione przez niego zdjęcie jest dowodem hipokryzji partii rządzącej.
Zdaniem Chęcińskiego, który fotografią z katyńskich obchodów wsadził kij w mrowisko, politycy PiS "wykorzystują tragedię w Smoleńsku do swych celów politycznych, a w realu mają to gdzieś". Internauci przyznają mu rację, ale i zadają pytania takie, jak to: "A gdyby przyjechali do Katynia i stali obok Pana, co wtedy by Pan napisał?". Działacz odpowiedział, że nic, bo "ich zachowanie byłoby logiczną kontynuacją ich polityki".
Post Chęcińskiego szybko rozchodzi się po sieci. Nie brakuje mocnych komentarzy w podobnym tonie. Piszący np. dochodzą do wniosku, że PiS "Na tragedii Katynia nie wykreuje żadnego świętego", albo, że "Katyń nie sprzedaje się tak dobrze jak Smoleńsk" albo że "lepszy [jest] smoleński cyrk z wybuchami i czym tam jeszcze...".
– Smoleńsk przykrył Katyń. Najbardziej odczuwamy to od półtora roku – mówiła w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz Ewa Bojanowska-Burak, prezes Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Katowicach. Rodziny katyńskie mają wrażenie, że zbrodnia z 1940 r. polityków nie interesuje.
W uroczystościach rok rocznie brał udział Bronisław Komorowski, jeszcze jako marszałek Sejmu inicjował wiele uroczystości. Lech Kaczyński pojawiał się na obchodach w Rosji tylko wówczas, gdy zmuszały go do tego wybory. Po katastrofie pamięć o Katyniu łączona jest z pamięcią o 10 kwietnia.