Jako że prace zamachowej komisji smoleńskiej zostały ostatnio skompromitowane przez dra Wacława Berczyńskiego i coraz mniej Polaków w ogóle poważnie traktuje grono ekspertów Antoniego Macierewicza, – na prawicowym Twitterze pojawił się spiskowy temat zastępczy. Prawicowi publicyści ostrzegają przed "zamachem stanu, który może doprowadzić do rozlewu krwi” i który ma rzekomo przygotowywać... były prezydent Bronisław Komorowski. Czy jest tam jakiś lekarz?
Kilka dni temu w swoim cotygodniowym felietonie dla Telewizji Republika dziennikarz śledczy Witold Gadowski, były dyrektor TVP 1, ogłosił, że "pod skrzydłami Komorowskiego spotykają się byli oficerowie WSI i planują pucz w Polsce, w którym może się polać krew”.
– Z kilku źródeł dotarły do mnie informacje, że pod skrzydłami Bronisława Komorowskiego w Warszawie, w kilku lokalach, spotykają się byli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych, byli wysocy oficerowie armii i planują jak wywrócić rząd. Planują pucz, w którym może się polać krew. To ludzie, którzy wiedzą jak to robić. To ludzie, którzy wiedzą jak wzbudzać emocje i to ludzie, którzy maja dostęp do broni – zaalarmował Gadowski.
I dramatycznie zapytał, czy wie o tym polski kontrwywiad, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego? – Być może niektórzy oficerowie tych służb nadal uważają, że to Bronisław Komorowski jest ich protektorem i tam chodzą knuć, nie zdając raportu swoim przełożonym. Chciałbym, aby te informacje były nieprawdziwe - lamentował Gadowski.
"Przeciągają na swoją stronę kapelanów”
Ale to nie koniec tego kuriozalnego ostrzeżenia. Gadowski wyjawia też kolejną tajemnicę, jaką odkrył. Według niego, oficerowie WSI "zaczynają odwiedzać kapelanów wojskowych i chcą przeciągnąć ich na swoją stronę, tak by wywołać w armii poruszenie i doprowadzić do rewolty wewnątrz naszej armii”.
– Chciałbym, żeby usłyszał to także minister obrony narodowej, bo być może w tym kontekście cała awantura wokół pana ministra została rozpętana, nie jest przypadkowa; że jest to taki przygotowawczy ostrzał do ofensywy. Najpierw ostrzał medialny za pomocą agentury, WSI, która ciągle funkcjonuje w mediach – podkreślił publicysta.
Alarm Gadowskiego został na pewno dostrzeżony, tym bardziej że treść jego felietonu przekazało dalej na Twitterze wielu użytkowników. Omówiły ją także prawicowe portale.
Gadowskiego wsparł inny znany dziennikarz-mitoman Wojciech Sumliński. "(...) To, co pisze Witold Gadowski w kwestii planowanej, poważnej kombinacji operacyjnej i szeregu prowokacji przygotowywanej przez WSI przy takim bądź innym udziale Komorowskiego nie jest dla mnie nowością, lecz kolejnym potwierdzeniem informacji, które w pewnych kręgach krążą od pewnego czasu. Jeśli zatem rządzący zlekceważą tego typu sygnały, szkody mogą być niepowetowane, bo nikt tak naprawdę nie wie, jak daleko mogą posunąć się ci ludzie. Jedno, co wiadomo na pewno, to że są to bardzo 'twórczy ludzie" – m.in. to napisał Sumliński.
Zamach Antoniego Macierewicza
Ale "przygwoździł" czytelników ostatecznym dowodem "puczu WSI i Komorowskiego" pisząc, że widział na stacji benzynowej w centrum Warszawy pułkownika WSI, który powinien być w więzieniu, ale "uśmiechał się od ucha do ucha”. Podobne brednie wypisuje inny kojarzony z Macierewiczem bloger Aleksander Ścios (to pseudonim).
Po raz kolejny okazuje się, że "zamachy stanu" to dla prawicy łatwy sposób na tłumaczenie swoim wyborcom, że rzeczywistość jest tylko czarno-biała. Na temat ostatniego rzekomego zamachu stanu, który w grudniu miała przygotować opozycja w Sejmie i pod Sejmem powstał nawet film. A "Wiadomości" podały ostatnio, że opozycja zablokowała mównicę, by bronić "esbeckich emerytur".
Akurat w kwestii "zamachów stanu" prawica ma spore doświadczenia nie tylko teoretyczne. I to ta zawiązana właśnie z Antonim Macierewiczem. Jak przypomniał niedawno portal Oko.press, w 1992 roku nie doszło do zamachu stanu, bo wojsko nie posłuchało Macierewicza.
"Ćwierć wieku temu Macierewicz chciał użyć Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, by odsunąć od władzy prezydenta Wałęsę i utrzymać rząd Olszewskiego. Wtedy większość żołnierzy go nie posłuchała i nie wystąpiła przeciwko zwierzchnikowi sił zbrojnych. Dziś Macierewicz buduje formację, która będzie liczyła 53 tysiące żołnierzy i podlegała bezpośrednio jemu (…) Czy wojska OT też by się oparły? – pyta autor tekstu?