Wczoraj Ryszard Petru ogłosił, że rezygnuje z funkcji szefa klubu Nowoczesnej. – Umiejętność refleksji i właściwych działań w odpowiednim momencie jest kluczowa – tłumaczy się dziś w Radiu Zet.
Decyzja Ryszarda Petru nie wywołała wielkiego zaskoczenia - to odpowiedź na fatalne od dłuższego czasu sondaże, które wskazują, że poparcie dla Nowoczesnej oscyluje wokół progu wyborczego. Petru podkreślił, że on sam zaproponował zmianę. – To bardzo ludzkie, człowiek musi umieć zmierzyć się z wyzwaniami – mówił na antenie Radia Zet. – To wyzwanie z punktu widzenia partii jak i osobiste.
Były przewodniczący klubu pytany był o powody swojej decyzji, ale raz za razem uchylał się od odpowiedzi. Wspomniał o "błędach strategicznych". Jakich? – Błędy były, ale zgłosiliśmy 33 ustawy do sejmu i mało kto o tym wie – powiedział. – I to też jest mój błąd, że nie byliśmy w stanie ich przedstawić. Petru dodał jednak, że nie zamierza się tu samobiczować i stwierdził, że musi zrobić kroczek do tyłu, by dać więcej przestrzeni do działania innym.
Nie trudno zgadnąć, że najważniejszym powodem, dla którego Ryszard Petru zdecydował się na zmianę w przywództwie klubu parlamentarnego, są słabe notowania Nowoczesnej w sondażach. W tej kwestii wydaje się być jednak spokojny. – I partie polityczne, i firmy mają zawsze problemy. W Stanach Zjednoczonych uważa się, że partia, która nie miała gorszego okresu, nie jest gotowa na sukces – powiedział Petru.
Nową szefową klubu parlamentarnego Nowoczesnej jest Katarzyna Lubnauer, która obok posłanek Schmidt i Gasiuk-Pichowicz jest jedną kobiet trzymających Nowoczesną. Przypomnijmy, że to ona świeciła twarzą za Ryszarda Petru podczas słynnej wycieczki do Portugalii.