Mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze. Coraz częściej twórcy zwracają się w stronę prawdziwych historii i nie starają się ich na siłę fabularyzować. Dlatego taką sławę zyskują filmy i serie jak "Making a murderer". Netflix szczególnie się w nich specjalizuje - produkując je lub kupując do nich prawa - a my wybieramy sześć, od których warto zacząć przygodę z dokumentem.
Młody mężczyzna z zimną krwią zabija matkę, potem jedzie do szkoły podstawowej, gdzie strzela do kilkuletnich dzieci oraz nauczycieli. Na koniec popełnia samobójstwo. Newtown, miasteczko, w którym doszło do tragedii, nigdy nie będzie już takie samo. 14 grudnia 2012 r. czas staje w miejscu dla rodzin i całej społeczności.
"Newtown" przesiąkają silne emocje - rodzice opowiadają o swoich pociechach, których już nie ma, nauczyciele i paramedycy o traumie, jaką przeszli po strzelaninie w Sandy Hook Elementary School. Budynek szkoły został zburzony, ale ból nie mija. Widz przygląda się ludziom, którzy żyją z nim każdego dnia i tym, którzy odeszli. Dzięki temu tragedia sprzed lat nie jest tylko notką na Wikipedii czy przyczyną do snucia teorii spiskowych.
Hunting Ground - Pole Walki
Napaści seksualne i gwałty na kampusach uniwersytetów latami zamiatano pod dywan. Wciąż się zamiata, ale władze takich szacownych uczelni jak Harvard mają godne przeciwniczki - studentki, ofiary kolegów i systemu, który zawsze ich obroni. "Hunting Ground" jest gorzką opowieścią o tym, co spotyka je, gdy zapadnie zmrok. Molestowane i gwałcone szukają pomocy, w zamian otrzymując pogardliwe spojrzenie.
Dokument to wyznania młodych kobiet pozostawionych bez wsparcia, obwinianych i wyśmiewanych na każdym kroku. Z napastników nikt nie szydzi, ich się chroni, nawet kiedy tracą stypendia, to zaraz je odzyskują, bo po co jedna zła decyzja ma niszczyć im życie? Niewygodnie jest myśleć, że ktoś już je stracił, czasem dosłownie. Dwie studentki zawiązują sojusz przeciwko uniwersytetom, aż zwracają uwagę samego Baracka Obamy. Ale jak można usłyszeć, walka nadal trwa.
Kwestię napaści seksualnych porusza też inny dokument Netflixa pt. "Audrey & Daisy". Tym razem mowa jednak o licealistkach, których imiona padają w tytule filmu. Jedną na imprezie wykorzystali koledzy, drugą kumple starszego brata. Potem musiały zmierzyć się z wielkim hejtem - w sieci i w "realu". Produkcja pokazuje, jaką miał on moc.
Weiner
Anthony Weiner był ulubieńcem tłumu - jego płomienne przemowy w amerykańskim Kongresie z miejsca stawały się hitami sieci. Młody, energiczny facet z wizją i z piękną żoną u boku (a do tego współpracownicą Hillary Clinton) zdobywał szczyty, aż zaliczył spektakularny upadek. Sms-y do nastolatek i publikacje bardzo prywatnych zdjęć pogrzebały karierę Weinera. A dokument dostępny w Netflixie jest o tym, jak chciał odzyskać pozycję.
"Weiner" to film z rodzaju "wstydzę się za bohatera, ale nie mogę się oderwać". Polityk dwoi się i troi, by zostać burmistrzem Nowego Jorku, jednocześnie z godnością próbuje odpowiadać na zaczepki i żarty. Idzie mu kiepsko, bo akurat kiedy gra najlepszą wersję siebie twórców to nie obchodzi. Oni wolą pokazać go takiego, jakim naprawdę jest, zwłaszcza gdy zapomina o kamerach. "Weiner" dzięki temu jest bardzo obnażającą produkcją.
Amanda Knox
Historia amerykańskiej studentki oskarżonej o morderstwo koleżanki jest gotowym materiałem na dobry thriller. Wstrząsnęła światem 10 lat temu i chociaż Amanda Knox, jej główna bohaterka, została po kilku procesach uniewinniona, nadal wzbudza podejrzenia. Zabiła czy nie? Twórcy poświęconego Amandzie dokumentu nie dają prostych odpowiedzi.
Przedstawiają fakty i manipulację nimi. Przed kamerą poza Amerykanką występuje włoski prokurator, który za wszelką cenę chciał ją wsadzić za kratki, wypowiada się też jej były chłopak czy dziennikarz nakręcający aferę dla sławy. Wszystko kręci się wokół Amandy - tej sprzed lat i tej dzisiaj, gwiazdy tabloidów i kobiety z bagażem. Po spędzonej z nią godzinie nie wiadomo jednak, która jest prawdziwa.
Hostage to the Devil - Zakładnik diabła
Malachiego Martina zabił szatan - zbyt mocno mu się opierał, za dużo o nim wiedział i chciał, by świat na nowo pojął, że siły nieczyste istnieją i mają się naprawdę dobrze. Malachi Martin był księdzem chodzącym bez sutanny, który opuścił Watykan i podbił Amerykę historiami o czyhającym złu. Gdyby nie wielka charyzma, jaką posiadał, pewnie nikt nie zrobiłby o nim filmu.
Można powiedzieć, że działalność tego duchownego to odpowiedź na "Egzorcystę". Film wielokrotnie wyśmiewał, miał gadane, więc grono słuchaczy niejako powiększało się samo. Wśród nich znaleźli się byli policjant i eks-agent CIA, którzy ze łzami w oczach przekonują, że na zawsze odmienił ich życie. Nie mają też wątpliwości, że to szatan stoi za jego śmiercią. Krótko przed nią egzorcyzmował małą dziewczynkę. Za egzorcyzm odpowiedział życiem. Bardzo to hollywoodzkie, trzeba przyznać.
Get Me Roger Stone
Ten film czeka jeszcze na swoją premierę (w USA przewidziana jest na 12 maja), ale wygląda na to, że warto poczekać. Nazwisko Stone może mówi niewiele, za to Trump już całkiem sporo. A gdyby w kampanii obecnego prezydenta nie zadziałało to pierwsze, może dziś USA rządziłaby Hillary Clinton. Robert Stone, jak można przeczytać w jednej z recenzji dokumentu, to "Książę Ciemności" amerykańskiej sceny politycznej.
Leciwemu panu daleko do przyjemnego dziadka, bo jeśli trzeba, rozszarpie przeciwnika, byle tylko było jak on chce. W zespole Trumpa jest jedną z najważniejszych figur - to jemu Trump zawdzięcza swoje prezydenckie siedzenie. Mówią, że 64-latek jest współczesnym Machiavellim, który pojawia się w kluczowych momentach dla kraju, a politykę traktuje jak dobre show. "Get Me Roger Stone" musi być ciekawą "human story" i odpowiedzią na pytanie, jak szowinistyczny miliarder został głową państwa.