Mariusz Max Kolonko, niekwestionowany król (no, jeden z królów) internetu, z wielką gracją sprzedający widzom autorskiego kanału na YouTube swoje racje, dał się zaskoczyć użytkownikom sieci. Poszło o żonę Emmanuela Macrona. Przyzwyczajony do szerokiego grona fanów Kolonko najwyraźniej zapomniał, że jest ostatnią osobą, która powinna krytykować jej związek z prezydentem Francji. I chyba nie spodziewał się, że Polacy mogą mieć inne zdanie od niego.
Kolonko znany ze swoich równie krzykliwych, co konserwatywnych poglądów, nie mógł przepuścić takiego tematu, jak wybory we Francji. Postanowił więc podsumować to, co Amerykanie mówią o Macronie, a potem pokazać, że nie mają racji.
– Nie jest żadnym Napoleonem – mówi więc ze śmiechem o Macronie. – Był (Napoleon – red.) dyktatorem, człowiekiem, który stworzył państwo policyjne, ale marksiści kulturowi, którzy opanowali liberalne media w Europie, Ameryce i także w Polsce uwielbiają tworzyć nowe prawdy historyczne – kontynuuje Kolonko.
I opowiada o francuskich wyborcach, o rozpadzie Unii Europejskiej, ale "najlepsze" zostawia sobie na koniec. Były korespondent m.in. TVP zastanawia się, w jaki sposób Macron będzie rządził krajem. – To jest bankier, ale może ma ukryty jakiś talent. Jak będzie miał jakiś problem, zawsze może spytać o zdanie swojej MAMY (Kolonko wyraźnie akcentuje to słowo – red.). To znaczy przepraszam, swojej żony – mówi. I zaczyna się śmiać sam do siebie.
– Trochę może złośliwie, ale mówię jak jest… Mariusz Max Kolonko, Nowy Jork – kończy.
Ostra reakcja...
I zaczęło się. Oczywiście nie brakuje pochlebnych komentarzy dotyczących nagrania – bo Mariusz Max Kolonko ma naprawdę oddaną rzeszę fanów. Ci oczywiście nie tylko chwalą go za kolejne nagranie, ale i krytykują decyzje podejmowane przez Francuzów. Oraz wybory miłosne nowego prezydenta.
Ale tym razem wielu wypomniało Kolonce, że niekoniecznie to on jest najlepszą osobą do krytykowania różnicy wieku między prezydentem Francji a pierwszą damą. Dlaczego? Chodzi oczywiście o jego związek z przeszłości, którym żyły wszystkie plotkarskie media w Polsce. Między nim, dojrzałym dziennikarzem, a młodziutką aktorką – Weroniką Rosati.
To był 2005 rok, aktorka miała wtedy 21 lat. W tym samym roku miała miejsce premiera "Pitbulla". Pamiętacie jej rolę? Tak, była taka młoda. Natomiast Mariusz Max Kolonko, wtedy jeszcze gwiazda Telewizji Polskiej, to rocznik 1965. 21 lat różnicy. Internauci wychwycili to błyskawicznie.
... I jeszcze ostrzejsza kontrreakcja
Takiej fali negatywnych komentarzy Kolonko chyba się nie spodziewał. Bo "zamiast mówić jak jest", zaczął dalej ciągnąć sprawę. Ewidentnie musiało go to zaboleć, sądząc po komentarzu, jaki wypuścił do mediów społecznościowych.
"Jakieś szalone polskie feministki nękają mnie za nazwanie żony Macrona jego 'matką'. I odnoszą się do mojej byłej dziewczyny, młodszej ode mnie o 20 lat, jak do mojej córki. Naprawdę?" – zapytał retorycznie na Twitterze Kolonko.
Jeszcze ostrzej dziennikarz zareagował na Facebooku.
Gorący romans sprzed lat
Kolonko być może tak wystawił się na ostrzał, bo internauci lepiej od niego pamiętali o jego związku. Sam dziennikarz po latach bowiem raczej rzadko wspomina o Weronice Rosati. A to była historia, którą żyły polskie media 12 lat temu.
On – doświadczony dziennikarz, wręcz celebryta, maskotka Telewizji Polskiej. Wielu oglądało "Wiadomości" tylko dla jego korespondencji. Ona – młoda, świetnie zapowiadająca się aktorka, świeżo po roli w pierwszym "Pitbullu". I nikt za bardzo nie krytykował wtedy różnicy wieku między nimi – na co on sam teraz się jak najbardziej zdecydował.
Weronika za Mariuszem pojechała nawet do Stanów Zjednoczonych, co zresztą zaważyło na jej karierze, bo tam rozpoczęła naukę w szkole aktorskiej (oczywiście wcześniej uczyła się w Polsce) i ruszyła na castingi.
Związek jednak długo nie przetrwał – w 2006 roku para poróżniła się.
Francja elegancja, Polska tolerancja
W tej historii nie jest jednak istotny pogląd Kolonki na pierwszą parę we Francji, a odzew Polaków. Wbrew histerycznej reakcji niektórych (czyt. prawicowych) polskich mediów na wybór Emmanuela Macrona i jego żonę, której można było doświadczyć w ostatnich tygodniach, okazuje się, że wielu z nas nie toleruje zaglądania do cudzej sypialni w tej wyjątkowo ordynarnej formie. Że żarciki o "pierwszej babci" są kiepsko odbierane. Że różnica wieku może działać w dwie strony, a jeśli nawet nam coś nie pasuje, to chyba po prostu nie wypada się odzywać.
Natomiast sam Mariusz Max Kolonko, choć nie ma co ukrywać, że potrafi porwać internetową publiczność, tym razem nie wstrzelił się w społeczne przekonania. Podobnie naraził się w przeszłości, kiedy zaczął chwalić Władimira Putina. Negatywne komentarze dotyczące jego zachowania sypią się bowiem nie tylko na jego kanale na YouTube, a także w innych miejscach w polskim internecie, gdzie komentowana jest jego nowa audycja.
A wystarczyło, żeby darował sobie ostatnie 10 sekund nagrania. I dalej byłby królem. Przynajmniej dla niektórych.