Z tej historii płyną same krzepiące wnioski. Nie są to prawdy niesamowicie odkrywcze, ale bardzo ważne. Najważniejsza jest ta, że Polscy się zjednoczyli, że ponad 100 tysięcy osób dokonało wpłaty i 13-letnia Julia z wyjątkowo skomplikowaną wadą serca przejdzie w USA operację ratującą jej życie. Tak – te osoby pomogły Julii. Ale i Julia pomogła nam, bo uświadomiła, jak wiele można zrobić razem, a nie przeciwko sobie.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Tak, wiem, że to banał. Czasem jednak warto sobie tę banalną prawdę uświadomić. Warto zatrzymać się, wzruszyć i postąpić... po ludzku. A wzruszeń w tej historii dostarczyły nam i Julia, i jej babcia, i pamięć o prof. Zbigniewie Relidze, który wielokrotnie umiał się wznieść ponad podziały.
I tak było w tej historii: do wpłat na konto na operację Julii Szponar w USA zachęcało na Twitterze wiele osób. Wśród nich było mnóstwo dziennikarzy, których na co dzień być może rzeczywiście dzieli wiele. Ale tu byli zjednoczeni.
Fakt, to jest prawdziwa gra o życie. A czas odgrywa tu niesamowicie istotną rolę. Operacja musi być przeprowadzona pilnie, bo serce 13-latki nie daje rady pracować. Zbiórka była już prowadzona wcześniej, a termin operacji w USA był wyznaczony na marzec, ale wówczas nie udało się zebrać odpowiedniej kwoty. Zabrakło bardzo, bardzo wiele. A potrzeba aż 3 mln zł!
Wyznaczono nowy termin operacji, "Tłiterianie" zmobilizowali się. Gdy na koncie był pierwszy milion, Fundacja Siepomaga opublikowała niesamowicie wzruszający film, na którym zaprezentowano babcię Julii – panią Genowefę (w naTemat pisaliśmy o tym tutaj). To, jak starsza kobieta zaczepia przechodniów w najbardziej ruchliwym miejscu w Warszawie, przy wejściu na stację metra Centrum, jak prosi o pieniądze, wręcza karteczki z numerem konta, na które można dokonywać wpłat, poruszyło serca tysięcy osób.
W 10 dni na koncie przybył aż milion złotych (pisaliśmy o tym tutaj). I choć to suma ogromna, to wciąż brakowało miliona. Dziś możemy powiedzieć właściwie ze stuprocentową pewnością: uda się! Do tych 100 proc. brakuje bowiem już tylko ułamka procenta. Pozostaje więc zaapelować o to, by w najbliższych godzinach dokonać wpłaty (pomoc można przekazać tutaj).
Operacja Julii musi się odbyć w Stanach, bo ani w Polsce, ani nawet w Europie żaden lekarz nie potrafi wykonać tak skomplikowanego zabiegu, jakiego potrzebuje 13-latka. Dziewczynka urodziła się z wadą, której długo nikt nie potrafił zdiagnozować. Okazało się, że w jej organizmie nie ma połączenia między sercem a płucami. "Tego serca nie da się zoperować, wada jest zbyt skomplikowana. Będzie żyła tyle, ile ma żyć. Nie można jej pomóc" – mówili lekarze mamie Julii. Dopiero w Poznaniu znalazł się kardiochirurg, prof. Michał Wojtalik, który skierował ich do właściwej osoby – do światowej sławy kardiochirurga dziecięcego prof. Franka Hanleya z ośrodka medycznego w Stanford.
Zabieg kosztował 500 tys. dolarów, ale wówczas nie trzeba było organizować zbiórki. To był rok 2006, u władzy również było Prawo i Sprawiedliwość, ale... Ministrem zdrowia był wówczas nieżyjący już kardiochirurg prof. Zbigniew Religa. I on zgodził się na pokrycie 100 proc. kosztów tej operacji w USA! Zabieg się powiódł, udało się zrekonstruować naczynia płucne, połączyć płuca z sercem oraz całkowicie skorygować wadę serca. Dzięki temu Julka od 10 lat żyje. Jednak prof. Hanley uprzedzał, że przyjdzie moment, że potrzebna będzie reoperacja. I ta chwila właśnie nadeszła...
...takie gorzkie słowa można znaleźć na stronie, gdzie prowadzona jest zbiórka pieniędzy na operację Julii.
Mama 13-latki, Agnieszka Poneta, w rozmowie z naTemat przyznaje, że hotel w USA jest już zarezerwowany, a termin operacji pewny. I ze wzruszeniem dziękuje wszystkim tym, którzy pomogli w zebraniu niebotycznej kwoty ponad 3 mln zł.
Mama Julii przyznaje, że ta zbiórka zawstydziła też obecne władze ministerstwa zdrowia. I po tych ponad 10 latach ze wzruszeniem można wspomnieć prof. Religę, dla którego polityka nie była celem, a środkiem, aby zrobić coś dobrego. Można wspomnieć czas, kiedy właściwie cała Polska jednoczyła się w dniu Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a poglądy polityczne były bez znaczenia, gdy chodziło o wsparcie potrzebujących. Dobrze, że zbiórka pieniędzy na operację 13-letniej Julii kończy się sukcesem. I dobrze było poczuć tę jedność, której tak często nam brakuje. Bo Julia wydobyła z nas dużo dobra, za co należą się jej ogromne podziękowania!
Jednak na Ministerstwo Zdrowia nie można już liczyć, a ludzi tak wspaniałych, jak śp. Profesor Religa, po prostu z nami nie ma.
Agnieszka Poneta
mama 13-letniej Julii
Stał się cud! Bilety mamy, walizki gotowe, jedziemy! Ludzie są cudowni! Do marca zbiórka szła słabiusieńko, ale potem wszystko przyspieszyło, odkąd Twitter się włączył, odkąd Legia się włączyła. I są aukcje dla Julii, i loża honorowa na stadionie będzie udostępniona na stadionie dla kogoś, kto największą kwotę wpłacił jednego dnia. Jeszcze na Legii będzie zbiórka do puszek, no bo po operacji też jeszcze będą potrzebne środki na rehabilitację. To, co się dzieje, to coś wspaniałego!