Wielka Brytania wybiera nowy parlament. Trzeci już w ciągu ostatnich dwóch lat, ale pierwszy, który będzie miał tak ogromny wpływ na to, co dalej stanie się z tym krajem. Po zamachach, w obliczu największego zagrożenia terrorystycznego XXI wieku, z Brexitem w tle i wizją izolacji od reszty Europy na karku. – Trochę tak jest, że Brytyjczycy boją się teraz, że zostaną z tymi imigrantami sami – mówi nam mieszkająca tu Polka.
Nie sposób przewidzieć, kto wygra, bo według ostatnich sondaży obie partią idą niemal łeb w łeb. Polka, z którą rozmawiamy, mówi że jeszcze tydzień temu mocno prowadzili konserwatyści, potem jednak wyjechała na urlop, wróciła i jest zaskoczona. Sytuacja drastycznie się zmieniła.
– Partia Pracy bardzo mocno ich goni – mówi. Niektórzy już od kilku dni przewidują spektakularną porażkę Theresy May. Słychać okrutne opinie, że właśnie ona może stać się ostatnią ofiarą zamachów terrorystycznych, które tak bardzo zmieniły ten kraj. Nawet jest wygra, niewielkie widać szanse, że utrzyma obecną większość konserwatystów w parlamencie.
Tak dbała o bezpieczeństwo
Wystarczy spojrzeć na wykres, jaki zamieścił "Daily Telegraph". Od zamachu w Manchesterze Jeremy Corbyn mocno depcze jej po piętach, a poparcie dla Labourzystów z dnia na dzień szybuje w górę. Dzień przed wyborami obie partie dzieliło tylko kilka punktów procentowych różnicy. A w kwietniu, gdy premier ogłaszała przedterminowe wybory, było ich ponad 20. May była wtedy pewna zwycięstwa.
Teraz wybory już nazwano dziwnymi, a nawet przypadkowymi. Najpierw zdominował je Brexit, potem zamachy, i wyszło na to, że w tym względzie obie partie niewiele się między sobą różnią. Różnica była tylko taka, że May praktycznie nie prowadziła kampanii, a Corbyn tak. Świetnie wykorzystał przy tym zamachy. Wyciągając na światło dzienne fakt, że May - jako szefowa MSW - tak dbała o bezpieczeństwo Brytyjczyków, że za jej czasów liczba policjantów zmniejszyła się o 20 tysięcy policjantów. I się zaczęło. Wielu Brytyjczykow jej tego nie daruje.
"Deportacja do piątego pokolenia"
Pytanie, na kogo głosowaliby Polacy. – Przypuszczam, że większość nie jest zainteresowana polityką, ale za to jest duże nastawienie antyimigranckie – mówi nam Katarzyna Kozak z portalu MojaWyspa.co.uk. Jej zdaniem mimo wszystko powinni jednak wygrać Torysi. – Zamachy dają przewagę partii rządzącej, gdyż premier deklaruje, że ostro rozprawi się z terroryzmem – mówi.
– Polacy? Poparliby partię antyimigracyjną, antyuchodźczą – potwierdza Katarzyna Łakomska-Haracz z Manchesteru, która prowadzi gazetę i portal dla Polaków "Manchesterowcy News". Odsyła do forów dyskusyjnych, na których aż roi się od imigracyjnego hejtu i wyzwisk, które nie nadają się do zacytowania. A po zamachach tylko się nasiliły.
"Multi kulti, gorszej bzdury nie znam", "Deportacja do piątego pokolenia, najprostsze rozwiązanie", "Proponuje...czerwony autobus ...zapakować i wywieźć tam gdzie ich miejsce !!!!!!" – Polacy przerzucają się w propozycjach.
Rzucam hasło. Tomasz z Manchesteru, w Wielkiej Brytanii od 10 lat: – Strasznie ich tu dużo, coraz więcej. Polacy mają po jednym, dwoje dzieci, a muzułmanie po 6,7. To będzie katastrofa dla tego kraju, jak tak dalej będzie. Tu tworzą się całe dzielnice muzułmańskie, oni nie integrują się z Anglikami.
Ale gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta... "Osobiście poparłbym Liberalnych Demokratów za ich proeuropejską postawę" - odpisuje mi jeden z Polaków. Inny: "Słysząc rozmowy i opinie innych to duża część Polaków popiera LD i UKiP". Ta druga antyeuropejska i skrajnie prawicowa.
Chce ograniczyć imigrantów z Europy Theresa May ostro zareagowała na zamachy, zapowiedziała walkę z terroryzmem, a nawet zmianę przepisów dotyczących praw człowieka, jeśli te prawa miałyby jej stanąć na drodze. Jednak te słowa o prawach człowieka bardzo się nie spodobały. Podobnie jak to, że zaczęła łączyć internet z terroryzmem. Wywołała też oburzenie w części narodu, gdy po zamachu w Londynie wystąpiła w parlamencie i mówiła, że islam to wspaniała religia.
Polacy mówią, że jeśli mówi o imigrantach, to tylko w kontekście tych z UE, a nie muzułmańskich. – Ona mówi tylko o ograniczeniu napływu imigrantów z państw Unii Europejskiej, w tym z Polski. Cały czas to powtarza, jak zdarta płyta. Jak mantrę. Że chce zredukować liczbę imigrantów do dziesiątków tysięcy – mówi Katarzyna Kozak.
Czy Polacy na co dzień się tym przejmują?Swego czasu straszyła mocno, ale póki co May w tej sprawie nic nie zmieniła. Tymczasem właśnie pojawił się raport, z którego wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy potroiła się liczba wniosków o brytyjskie obywatelstwo. Zgłaszają się po nie Niemcy, Włosi, również Polacy. – Tak zabezpieczają się przed Brexitem – słyszę. O pracę, przynajmniej teoretycznie, raczej martwić się nie powinni. "Brytyjskie firmy z trudem znajdują odpowiednich pracowników. Na rynku brakuje ludzi, aż strach pomyśleć co będzie po Brexicie – alarmują rekruterzy" – tak donoszą media.
Przeliczyła się, wierzyła, że wygra
Co się zmieni po wyborach? Trudno przewidzieć. Tak, jak wszystko, co w ostatnich miesiącach spotkało Wielką Brytanię. Nawet te wybory dla Brytyjczyków są całkowicie niespodziewane, dla wielu niezrozumiałe. May ogłosiła je dopiero w kwietniu, była pewna swego. W Partii Pracy trwały tarcia, były podziały, Corbyn nigdy nie był silnym liderem. May liczyła, że dzięki wyborom i swoim zwycięstwie zyska więcej miejsc w parlamencie, co da jej silniejszą pozycję w negocjacjach z Unią o Brexicie. Ale stało się zupełnie inaczej.
Nikt nie przewidział zamachów. Nikt nie przewidział, że dzięki nim Brexit spadnie na dalszy plan. Ani tego, że – paradoksalnie – mimo zapowiedzi walki z terrorem, partia konserwatywna może przegrać wybory na rzecz człowieka, który nigdy nie chciał zaostrzać prawa do walki z terroryzmem, był słabym liderem
Lider labourzystów, socjalista Jeremy Colbryn, już zapowiedział, że jak wygra, to na ulicach brytyjskich miast pojawi się 10 tysięcy więcej policjantów.
Reklama.
Udostępnij
Komentarz internauty
Najgorsze jest to, że już nikt nie myśli czy będzie zamach tylko, gdzie i kiedy kolejny...".
Kevin Green
Recruitment and Employment Confederation (MojaWyspa.co.uk)
"Zapotrzebowanie na ludzi do pracy cały czas rośnie, we wszystkich regionach kraju. Jednak na rynku coraz trudniej o dobrych kandydatów. Mamy obecnie najniższy wskaźnik bezrobocia od 2005 roku, coraz częściej ludzie rezygnują ze zmiany pracy, bowiem zależy im na stabilności w czasach, kiedy tyle mówi się o skutkach Brexitu. Do tego wszystkiego mamy coraz słabszego funta i brak klarownych planów związanych z imigracją w kolejnych latach". Czytaj więcej