Dziś mija 77 lat od pierwszego transportu więźniów, który wjechał do obozu Auschwitz-Birkenau. W oficjalnych obchodach rocznicy wzięli udział: premier Beata Szydło i jej zastępca Piotr Gliński. Niestety, nawet w takim miejscu, ta pierwsza nie mogła powstrzymać się od uprawiania polityki.
Uczestnictwo w takiego rodzaju rocznicach przedstawicieli władz państwowych nikogo nie dziwią. Zazwyczaj ich przemówienia dotyczą tragicznej historii ludzi, którzy byli więzieni i ginęli w komorach gazowych w tej jednej z największych niemieckich nazistowskich fabryk śmierci. Jednak jak się okazuje, ci politycy, którzy mający najbardziej doniosłe frazesy na ustach, bez wahania użyją nawet takiej okazji do politycznych rozgrywek. Dzisiaj w tę tragedię został wmieszany problem terroryzmu i uchodźców.
Co prawda, tweet z wypowiedzią premier Beaty Szydło podany przez @pisorgpl po kilku minutach został skasowany, ale jak wiadomo, internet pamięta wszystko.
"Auschwitz to lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom" - to fragment przemówienia, które premier wygłosiła przed jednym z bloków obozu.
Trzeba pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość od zawsze walczyło z określeniem "polskie obozy zagłady" i zawsze podkreślało niemiecka odpowiedzialność za to, co się tam stało.
Na wypowiedź premier zareagował rzecznik rządu, który nie widzi w tej wypowiedzi nic niestosownego i podkreśla, że w każdej wypowiedzi można doszukać się złych intencji.
Słowa, które padły dzisiaj w Oświęcimiu, to kolejny dowód na to, że w polskiej polityce nie ma już żadnych granic, miejsc, ani ludzi, na których nie dałoby się zrobić polityki. Jeżeli premier polskiego rządu może mieszać bieżącą politykę i spory w tragiczną historię II Wojny Światowej i milionów ludzi, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych, to wydaje się, że doszliśmy do ściany. Problem polega na tym, że o takiej ścianie mówiło się już wielokrotnie. I jak widać, jest ona regularnie przesuwana.