
Aż dziw, że butów Państwo nie skrytykowali czy złotego krzyżyka. Oby Państwo usłyszeli i zrozumieli choć pare zdań z tego, co mówiłam – tak Krystyna Łuczak-Surówka reaguje na krytykę stroju, w którym wzięła udział kilka dni temu w "Kropce nad i". Kobieta jest zdecydowaną przeciwniczką przymusowych ekshumacji – jej mąż zginął w katastrofie smoleńskiej (2010).
REKLAMA
"Biją dzwony. Jest południe. Boże Ciało. Czytam niektóre komentarze w internecie odnośnie mojego udziału w programie 'Kropka nad' i i zaskoczona jestem krytyką mojego stroju – zaczyna swój czwartkowy wpis Łuczak-Surówka. Następnie przypomina, że zawodowo zajmuje się designem i mówi, że wygląda tak na co dzień. Dodaje także że nie korzysta z usług stylisty, a do studia telewizyjnego przyjechała prosto z miasta.
"Nie będę kryła mojego zaskoczenia komentarzami w temacie tego jak wyglądam a nie tego, co powiedziałam. Ja nie jestem aktorką. Ja jestem zwykłą kobietą. Lubię wyraziste rzeczy" – pisze Surówka-Łuczak. Żałuje, że zamiast na tym, co ma do powiedzenia, część komentatorów skupiła się na jej wyglądzie. "Oby Państwo usłyszeli i zrozumieli choć parę zdań z tego, co mówiłam. Do tego stylista Wam nie potrzebny" – kontynuuje.
"Ciekawe czy w kościele też się Państwo przyglądają jak kto się ubrał czy istotniejsza będzie modlitwa i spotkanie z Bogiem? Na to pytanie, jak na wszystkie inne, każdy z nas odpowiada sobie sam" – kończy Łuczak-Surówka, "kobieta tak jak inne, które mijacie co dzień na ulicy".
W komentarzach pod tym i innymi jej wpisami swoje opinie wypowiadają inni bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej. Wytrwałości kobiecie życzyła Barbara Nowacka, a refleksją na temat ignorowania słów kobiet i skupiania się na ich wyglądzie podzieliła się Klara Gęsicka-Bąk.
