Róbta co chceta – okrzyk Jurka Owsiaka na Przystanku Woodstock jest zaprzeczeniem haseł, które głosi obecna władza. Nic dziwnego, że przeciw organizacji festiwalu coraz głośniej mówią politycy na czele z ministrem Błaszczakiem. Na ich drodze stanął burmistrz małego miasteczka nad Odrą. Jego gest na zakończenie rozmowy o festiwalu jest wymowny, skwitował: – Zapraszamy do Kostrzyna.
Krótka rozmowa z telefonistką urzędu miasta zdradza, jakie w Kostrzynie nad Odrą jest nastawienie do Przystanku Woodstock. – W sprawie Woodstocku mogę przełączyć do innej osoby niż burmistrz. My wszyscy żyjemy Woodstockiem. Zrobiło się gorąco wokół Przystanku – odpowiada. Niedawno minister Mariusz Błaszczak ostrzegał, że podległe mu służby nie wydadzą pozytywnej opinii organizatorom festiwalu. Dodał, że Przystanek Woodstock jest słabo zabezpieczony, a kilka kilometrów dalej mieszkają uchodźcy. Wkrótce po tym wywiadzie Prawo i Sprawiedliwość swoim zwyczajem uderzyło w antyimigracyjną, ba... szowinistyczną nutę. Na oficjalnym profilu PiS na Twitterze pojawił się wpis, w którym napisano: – Naprawdę chcecie, by w Polsce odbyła się impreza z udziałem muzułmańskich imigrantów?
To miasteczko to zaprzeczenie pisowskich fobii
Z gabinetu burmistrza Kostrzyna nad Odrą do tych "groźnych" muzułmanów jest bliżej niż z jakiegokolwiek innego urzędu w Polsce. Władze miasteczka mieszczą się w budynku dawnego przejścia granicznego. To symbol tego, co obecność w Unii Europejskiej dała Polsce. Niewygodny symbol, bo obecne władze coraz bardziej nakręcają antyunijną retorykę.
Dopełnieniem jest niechęć do owsiakowego festiwalu. W Kostrzynie mają inne zmartwienia niż bóle polityków na Wiejskiej. – My w gminach jesteśmy od roboty. Nas nie interesuje polityka. Trzymamy się ustawy. A w niej określone są przepisy o imprezach masowych, o organizacji i też ewentualnym przerwaniu. Na stopniu wojewody, czy rządowym można wprowadzić zakaz organizacji w związku z zagrożeniem bezpieczeństwa. My będziemy przestrzegać przepisów – tłumaczy w rozmowie z naTemat burmistrz Andrzej Kunt. W Kostrzynie spotkał się już zespół, który od strony miasta zajmuje się przygotowaniem do Przystanku Woodstock. Określona została m.in. organizacja ruchu. W tym mieście Przystanek odbywa się od 2004 roku a te kilka dni festiwalu to wielkie wydarzenie dla mieszkańców Kostrzyna. – Przynosi więcej niż tylko wymiar finansowych. To jest blisko 80 koncertów, 70 imprez dodatkowych. Możliwość spotkania ludzi, nawiązania kontaktów, których zwykły Kowalski nie miałby nigdy szansy spotkać się – opowiada Kunt.
Komendant wydał opinię
W środę lubuska policja na swojej stronie internetowej opublikowała opinię w sprawie Woodstocku i... niczego nie zabrania. Funkcjonariusze wymieniają szereg punktów, które przygotowujący festiwal muszą spełnić.
Komendant Miejski Policji w Gorzowie Wielkopolskim, Stanisław Panek, stwierdził, że organizator sam przewidział większość zagrożeń. – Pominął jednak zagrożenie atakiem terrorystycznym – napisał komendant, aby w następnym zdaniu dodać: – Niemniej, podjął działania mające na celu wyeliminowanie potencjalnych zagrożeń atakiem terrorystycznym. W tym roku lubuscy policjanci planują w ramach sierpniowego festiwalu zaangażować minimum 1570 funkcjonariuszy. W komendzie podkreślają, że wzrósł koszt działań mundurowych. W 2011 roki zabezpieczenie pochłonęło niemal 569,5 tys. zł, a w ubiegłym już ponad 1,3 mln zł.
Organizatorzy miesięcznic mogliby uczyć się od Owsiaka
Te sumy mogą być argumentem dla przeciwników Przystanku Woodstock. A gdyby je zestawić z miesięcznicami? Poseł Cezary Tomczyk zapytał Komendę Główną Policji, ile kosztuje zabezpieczenie tych wydarzeń. W 2015 roku łącznie bezpieczeństwa strzegło 3,7 tys. policjantów. Co pochłonęło ponad 622 tys. zł. Rok później kwota sięgnęła blisko miliona. W tym wydatki na miesięcznicę znacznie wzrosną. Do marca pochłonęły już pół miliona złotych i uczestniczyło w nich blisko 2,6 tys. mundurowych. Natomiast kwietniowa miesięcznica to był rekord. Ich organizatorzy wzorem festiwalu w Kostrzynie mogliby wysupłać pieniądze na ochronę. Jurek Owsiak w swoim oświadczeniu dokładnie podął liczby dotyczące zabezpieczenia imprezy. Zapewnia, że dzięki zebranym przez fundację pieniądzom na Przystanku Woodstock pracować będzie 1526 osób służby porządkowej i informacyjnej. Do tego dołączy 300 medyków i 20 lekarzy. – Według cen rynkowych budowa takiego szpitala, jaki organizujemy na Przystanku Woodstock, kosztowałaby około 4 milionów złotych – napisał Jurek Owsiak.
Jeden gest ważniejszy od kilku słów
Aby nie doszło do festiwalu, rząd lub wojewoda musiałby sięgnąć po nadzwyczajne kroki. Ustawa pozwala zabronić organizowania imprez masowych z powodu zagrożenia bezpieczeństwa. Czy odbędzie się Przystanek Woodstock? – Na dziś, czyli na moment naszej rozmowy, nie ma zakazu organizowania imprezy masowej – opowiada burmistrz Andrzej Kunt.
Do urzędu nie trafił jeszcze wniosek organizatora o wydanie pozwolenia na imprezę. Owsiakowa fundacja ma jeszcze na to czas, ale raczej nie spotka się z odmową. Gest burmistrza na zakończenie rozmowy o Woodstocku jest wymowny, bowiem kwituje: – Zapraszamy do Kostrzyna. Jaki będzie efekt, przekonamy się 3-5 sierpnia.