Piotr Walentynowicz argumentował, że z powodu "zaniedbań aparatu państwa" narażony był na traumę ekshumacji. MON wypłacił mu odszkodowanie, ale do sądu trafiło jeszcze podobnych 50 wniosków od rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Ministerstwo Obrony Narodowej nie tylko zgadza się na wypłaty ale też nie zabezpiecza się przed kolejnymi roszczeniami w przyszłości.
Dotychczas bliskim ofiar wypłacono ponad 75 milionów złotych. Będą jednak kolejne miliony. Po niedawnych ekshumacjach zaczęła się nowa fala wniosków o zadośćuczynienie. Jak ustalił serwis Oko.press ponad 50 żądań trafiło do warszawskich sądów.
Oczekiwania niektórych sięgają nawet kilku milionów złotych. Skromnie przy tym wypadały oczekiwania wnuka Anny Walentynowicz. – W wyniku "zaniedbań aparatu państwa" narażony jest też na traumę ekshumacji" – przytacza jego wniosek OKO.press. Co prawda jego roszczenie się przedawniło, mimo to w marcu 2017 roku MON podpisało z nim ugodę. Dostał 250 tys. zł.
Kilka wezwań do zapłaty złożyli krewni gen. Kazimierza Gilarskiego. Chodzi o dodatkowe 680 tys. zł. Córka generała podkreślała, że traumę i krzywdy pogłębiają obawy o kolejne ekshumacje z powodu "nierzetelnie prowadzonego postępowania".
Podobnie ministerstwo postąpiło w sprawie rodziców oficera BOR, Pawła Janeczki. Otrzymali dodatkowo 180 tys. złotych. Podobna suma wpłynęło na konto rodziców Przemysława Gosiewskiego. Argumentowali, że nie ma się kto nimi opiekować na starość, a do tego dużo wydają na leki.
Długo jeszcze będziemy płacili bliskim ofiarom katastrofy, bo jak podaje portal, ministerstwo nie zabezpiecza się przed kolejnymi roszczeniami. Niedawno też Sąd Najwyższy uznał roszczenia osób o dalszym stopniu pokrewieństwa i nie były objęte świadczeniami. Po 300 tys. zł ma trafić do siostrzenicy i siostrzeńcowi kapłana, który zginął w katastrofie smoleńskiej.