
Nagrania i relacje świadków z ostatnich wydarzeń w Radomiu nie pozostawiają wiele wątpliwości, że to prawicowa bojówka przyszła zakłócić demonstrację przeciwników PiS, a następnie doprowadziła do przepychanki, która zakończyła się skopaniem starszego mężczyzny. Tak widzą to też organy ścigania, które części bojówkarzy postawiły już zarzut pobicia. Tymczasem szef sam MSWiA w tym kontekście "ludźmi chorymi z nienawiści" właśnie nazwał... tych, których zaatakowano.
REKLAMA
W środowy poranek z ust Mariusza Błaszczaka na antenie TVN24 w tej sprawie padły słowa wręcz nieprawdopodobne. O tym, co stało się w minioną sobotę w Radomiu wpływowy polityk Prawa i Sprawiedliwości mówił tak, iż rodziły się obawy, że na chorobliwą nienawiść wobec osób o innych poglądach cierpi przede wszystkim on sam.
Pierwsze tego objawy uwidoczniły się już, gdy w programie "Jeden na jeden" Bogdan Rymanowski poruszył kwestię roszad kadrowych, które nastąpiły w radomskiej policji na skutek tego, iż zabrakło reakcji funkcjonariuszy na sobotnie starcia. – Ci, którzy dopuścili się złamania zasad, ponieśli tego konsekwencje. W mojej ocenie to było niedopełnienie obowiązków. Nie ulega też wątpliwości, że nauczeni doświadczeniami z Warszawy czy Krakowa, policjanci w Radomiu powinni wiedzieć, że KOD i Obywatele RP to są ugrupowania, które współpracują z totalną opozycją, a jak mówi totalna opozycja, wykorzystuje ulicę do ataku, wyprowadza ludzi na ulicę – zaczął Błaszczak.
A później już tylko chętniej folgował sobie w tej nienawiści wobec przeciwników PiS, od wydarzeń radomskich płynnie przechodząc do tematu wieców organizowanych co miesiąc na Krakowskim Przedmieściu w celu upolitycznienia katastrofy smoleńskiej. – Oni są zakodowani na "nie". Oni widzą wszystko w takich kolorach, tymczasem to oni są odpowiedzialni za agresję. 10 czerwca na ulicach Warszawy, odmawiając różaniec szedłem z katedry św. Jana pod Pałac Prezydencki. Widziałem tych ludzi, którzy miotali obelgi, grozili – oburzał się minister.
Mariusz Błaszczak twardo stanął też w obronie rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która komentując atak prawicowej bojówki na przeciwników jej partii zaczęła od słów, iż "każda akcja wywołuje reakcję", a później dodała, że rozumie emocje młodych ludzi, którzy kopali starszego mężczyznę z KOD.
Szef MSWiA ocenił, iż na Mazurek w tej sprawie prowadzona jest nagonka. – Poseł Mazurek była 10 czerwca na Krakowskim Przedmieściu i widziała tę nienawiść, pogardę ze strony tego samego środowiska, które występowało w Radomiu – argumentował. – Poseł Mazurek po prostu powiedziała o swoich osobistych doświadczeniach z 10 czerwca chociażby. 10 maja tak było, 10 kwietnia tak było, co miesiąc tak jest. Grupa ludzi chorych z nienawiści, którzy próbują odebrać prawo innym do zgromadzenia – dodał.
