
To, co dzieje się co miesiąc na Krakowskim Przedmieściu oraz całokształt tego, w jaki sposób rządzi Prawo i Sprawiedliwość budzą coraz większy opór wśród społeczeństwa. A przynajmniej jego części. Do gry o skuteczną opozycję wracają znane już od dawna twarze Władysława Frasyniuka, Lecha Wałęsy czy Stefana Niesiołowskiego. Jednak czy legendy Solidarności mogą odegrać znaczącą rolę w budowaniu nowej, świeżej, skutecznej i tak potrzebnej w Polsce opozycji? I czy retoryka rodem z 1989 roku może wygrać z Facebookiem i Twitterem?
Na pierwszej stronie wczorajszej Gazety Wyborczej można było przeczytać list otwarty Władysława Frasyniuka i Lecha Wałęsy, w którym wzywają do obrony praw obywatelskich i przestrzegania prawa. A podobieństwo do przemówienia byłego prezydenta w amerykańskim kongresie jest jak najbardziej zamierzone.
My, Obywatele, w obliczu zagrożeń wynikających z serii antydemokratycznych i niekonstytucyjnych decyzji rządu Prawa i Sprawiedliwości stajemy w obronie podstawowych wolności należnych każdemu człowiekowi i obywatelowi RP. Walczymy o utrzymanie wartości demokratycznego państwa prawa oraz konstytucji nagminnie łamanych przez prezydenta Andrzeja Dudę i rząd premier Beaty Szydło.
Nie godzimy się na odebranie nam podstawowych swobód obywatelskich i wolności zgromadzeń.
Będziemy walczyć z wszelkimi ruchami mającymi na celu wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej.
Stajemy w obronie ofiar wojny uciekających przed śmiercią i szukających nadziei w krajach demokratycznych. Historia Polski jest historią ludzkiej solidarności i tymi wartościami będziemy się kierować wobec rodzin dotkniętych tragizmem wojny.
Sprzeciwiamy się fali agresji i nietolerancji zalewającej Polskę, podsycanej przez główną siłę polityczną.
Będąc obywatelami Rzeczypospolitej, zarówno wierzącymi w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielającymi tej wiary, stajemy w obronie wartości chrześcijańskich zawłaszczanych w cynicznej grze politycznej.
Mając w pamięci tragiczny wypadek lotniczy pod Smoleńskiem, w którym zginął prezydent Lech Kaczyński i dziewięćdziesięciu pięciu obywateli, sprzeciwiamy się brutalnemu wykorzystywaniu zmarłych do bieżących celów politycznych.
Stajemy w obronie naszych dzieci i ich dzieci, którym należy się prawo do wolnej, demokratycznej i nowoczesnej ojczyzny na miarę XXI wieku. Apelujemy do wszystkich, którym bliskie są te wartości, o zaangażowanie. 10 lipca my, Obywatele, staniemy na Krakowskim Przedmieściu naprzeciwko Jarosława Kaczyńskiego w obronie naszych praw.
Lech Wałęsa
Władysław Frasyniuk
Uczestnictwo byłych opozycjonistów w kontrmanifestacji 10 lipca ma pokazać sprzeciw wobec tego jak wyglądają obchody miesięcznic oraz ograniczaniu prawa do manifestowania.
Sam Władysław Frasyniuk mówi, że nie może być liderem dzisiejszej opozycji. Może być co najwyżej rzecznikiem obywateli. Także Lech Wałęsa, oprócz zapowiedzi "przystąpienia do akcji i zaangażowania się w walce z PiS-em" nie pali się do ponownego zaangażowania się w politykę. Co prawda, jak mówi dr Anna Materska-Sosnowska – byli opozycjoniści mogą stanąć na czele opozycji pozaparlamentarnej i mogą oni poprowadzić część społeczeństwa, która sprzeciwia się obecnej władzy, ale jestem co do tego bardzo sceptyczna. Sytuacja polityczno-społeczna w naszym kraju jest tak skomplikowana, że wyłonienie zupełnie nowego lidera opozycji i siły, która mogłaby wygrać wybory jest bardzo trudne. Oczywiście możliwe, ale bardzo trudne i na razie nie widać, żeby coś takiego w najbliższym czasie się stało – dodaje dr Materska-Sosnowska.
Nową nadzieją dla liberalnej, proeuropejskiej części społeczeństwa jest nowy prezydent Francji Emanuel Macron, który nie tylko został prezydentem, lecz także wraz ze swoja partią wygrał w cuglach wybory parlamentarne. Słychać głosy, że Polska potrzebuje "swojej wersji Macrona", który powstrzymałby odwrót naszego kraju od Wspólnoty Europejskiej, szanowałby różnorodność poglądów, wspierałby liberalne zmiany w gospodarce i byłby tak po prostu "światowy". Jednak każdy zauważy, że wzniosłe hasła i nawoływanie Władysława Frasyniuka czy Lecha Wałęsy do poprowadzenia opozycji do zwycięstwa, przy jednoczesnym uznawaniu nowego prezydenta Francji za polityczne guru nie mogą stać obok siebie. Walka z komunizmem 40 lat temu a walka z demokratycznie wybranym rządem w 2017 roku. Negocjacje przy Okrągłym Stole a uratowanie zdobyczy ostatnich 28 lat i reformowanie państwa. Wyprowadzanie Polski ze strefy wpływów Związku Radzieckiego a zwiększanie znaczenia Polski w Unii Europejskiej. Walka z ZOMO a internetowy hejt i trolling. To tylko niektóre przeciwieństwa, które nie mogą połączyć się w postaci jednej osoby, która mogłaby dokonać zmiany w ówczesnej Polsce.
