
Donald Trump po powrocie do kraju może ogłosić wykonanie zadania. Przyleciał do Polski, uderzył w kilka czułych dla mieszkańców kraju nad Wisłą strun i załatwił to, z czym przyjechał. Wizyta była krótka, ale obfitowała w ważne wydarzenia, nad którymi nie sposób przejść obojętnie. Jednym z nich jest to, że Agata Duda nie podała ręki prezydentowi USA, ale są też takie, które mają o wiele większe znaczenie.
REKLAMA
Prezydent Donald Trump z oczywistych powodów jest dziś na ustach całego świata. Wszyscy zastanawiali się, co powie, co zrobi, co zadeklaruje. Wielu obserwatorów z uwagą śledziło każdy gest i słowo. Słusznie podejrzewając, że od tego, co dziś się wydarzy w Warszawie może zależeć przyszłość wielu krajów. Ci, którzy spodziewali się trzęsienia ziemi musieli się obejść smakiem, co jednak nie znaczy, że było nudno.
Brak gwarancji
– Nie omawialiśmy gwarancji wojskowych i nie byliśmy uprawnieni do omawiania ich. Jesteśmy tu już od dawna i mamy w Polsce ok. 5 tysięcy żołnierzy. Nadal będziemy współpracować, ale teraz nie omawialiśmy gwarancji – powiedział prezydent USA na konferencji po spotkaniu z Andrzejem Dudą. To zimny prysznic dla wszystkich polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy właśnie słów o gwarancjach dla Polski oczekiwali najbardziej. To, że padną deklaracje zapowiadał minister prezydencki Krzysztof Łapiński, wicemarszałek Adam Bielan, i wielu innych.
– Nie omawialiśmy gwarancji wojskowych i nie byliśmy uprawnieni do omawiania ich. Jesteśmy tu już od dawna i mamy w Polsce ok. 5 tysięcy żołnierzy. Nadal będziemy współpracować, ale teraz nie omawialiśmy gwarancji – powiedział prezydent USA na konferencji po spotkaniu z Andrzejem Dudą. To zimny prysznic dla wszystkich polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy właśnie słów o gwarancjach dla Polski oczekiwali najbardziej. To, że padną deklaracje zapowiadał minister prezydencki Krzysztof Łapiński, wicemarszałek Adam Bielan, i wielu innych.
Ale choć do rozmów na temat gwarancji bezpieczeństwa nie doszło, warto podkreślić fakt, że prezydent Trump zapowiedział, iż żołnierze amerykańscy pozostaną w naszym regionie. Jeśli dziś spełniają funkcję odstraszającą, można się spodziewać, że odstraszać będą także w przyszłości.
W obronie polskiego nieba
Powody do zadowolenia mają ministrowie Waszczykowski i Macierewicz. W nocy podpisano memorandum na zakup systemu obronnego Patriot. Zakładany jest zakup zarówno rakiet przeciwlotniczych Skyceptor, jak i nowoczesnego radaru będącego sercem i mózgiem całego systemu obrony rakietowej. System ma być skonfigurowany dokładnie według naszych potrzeb.
Powody do zadowolenia mają ministrowie Waszczykowski i Macierewicz. W nocy podpisano memorandum na zakup systemu obronnego Patriot. Zakładany jest zakup zarówno rakiet przeciwlotniczych Skyceptor, jak i nowoczesnego radaru będącego sercem i mózgiem całego systemu obrony rakietowej. System ma być skonfigurowany dokładnie według naszych potrzeb.
Problem w tym, że to tylko memorandum. Polska strona wyraża chęć zakupu, a amerykańska chęć sprzedaży. Gdzieś, kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ma to zresztą sens, najnowszy system Patriot wciąż jest w fazie testów i na dobrą sprawę nie wiadomo, czy spełnia nasze oczekiwania.
W "obronie" wolności słowa
W trakcie konferencji padło znamienne pytanie o wolność słowa i niezależność sądów. Pytał amerykański dziennikarz prezydenta USA, ale pytanie szybko odbiło się rykoszetem w kierunku Andrzeja Dudy. Przedziwna sytuacja, gdy jedno zdanie wprawia w zakłopotanie jednocześnie dwóch prezydentów.
W trakcie konferencji padło znamienne pytanie o wolność słowa i niezależność sądów. Pytał amerykański dziennikarz prezydenta USA, ale pytanie szybko odbiło się rykoszetem w kierunku Andrzeja Dudy. Przedziwna sytuacja, gdy jedno zdanie wprawia w zakłopotanie jednocześnie dwóch prezydentów.
Donald Trump jest jednak wytrawnym graczem. Nie odpowiedział wprost na kłopotliwe pytanie, tylko zaczął krytykować CNN. Następnie odbił piłeczkę w kierunku Andrzeja Dudy, stwierdzając, że władza w Polsce też ma problemy z prasą, która "bezpodstawnie" krytykuje poczynania administracji. Prezydent Duda zrobił głupią minę i przez dłuższą chwilę jakby zapomniał języka w gębie. Cała sytuacja przy okazji wskazuje wyraźnie, że Donald Trump świetnie przygotował się do wizyty w Polsce. Odrobił lekcje i wie, z jakimi problemami w Polsce można się spotkać.
W obronie dobrego smaku
Wizyta Donalda Trumpa odsłoniła bolesną prawdę o telewizji publicznej i kondycji polskiej branży rozrywkowej. Przeciwnicy płacenia abonamentu RTV zyskali dziś potężny argument w dyskusji na temat podatku od posiadania telewizora. Jackowi Kurskiemu trudno będzie od dziś przekonać kogokolwiek, że warto dać choćby złamany grosz na wspieranie „misji” mediów publicznych.
Wizyta Donalda Trumpa odsłoniła bolesną prawdę o telewizji publicznej i kondycji polskiej branży rozrywkowej. Przeciwnicy płacenia abonamentu RTV zyskali dziś potężny argument w dyskusji na temat podatku od posiadania telewizora. Jackowi Kurskiemu trudno będzie od dziś przekonać kogokolwiek, że warto dać choćby złamany grosz na wspieranie „misji” mediów publicznych.
A wszystko za sprawą jednego artysty, Andrzeja Rosiewicza. Poziom artystyczny jego występów sięgnął dna, i to przebijając się wcześniej przez grubą warstwę mułu. I lepiej, żeby Andrzej Rosiewicz pozostał już na tym dnie i nie psuł więcej opinii pozostałym polskim artystom. Zaś prezes Kurski powinien się zastanowić nad przyszłością mediów publicznych. Piosenka o Trumpie to prosta droga w kierunku przepaści.
W obronie Lecha Wałęsy
To musiał być cios dla Jarosława Kaczyńskiego. Wielkie święto polskiej dyplomacji, wielki sukces Andrzeja Dudy, który doprowadził do wizyty Donalda Trumpa w Warszawie. A tymczasem na jednym z krzeseł strojących najbliżej mównicy prezydenta USA zasiadł Lech Wałęsa, na zaproszenie strony amerykańskiej. Prezes PiS siedział trzy krzesła dalej, zgodnie z protokołem zajmując miejsce lidera jednej z partii.
To musiał być cios dla Jarosława Kaczyńskiego. Wielkie święto polskiej dyplomacji, wielki sukces Andrzeja Dudy, który doprowadził do wizyty Donalda Trumpa w Warszawie. A tymczasem na jednym z krzeseł strojących najbliżej mównicy prezydenta USA zasiadł Lech Wałęsa, na zaproszenie strony amerykańskiej. Prezes PiS siedział trzy krzesła dalej, zgodnie z protokołem zajmując miejsce lidera jednej z partii.
Gdy w świat poszła informacja, że Wałęsa będzie na placu Krasińskich, internet zaniósł się śmiechem. Jednym z najpopularniejszych żartów był ten o rozpyleniu mgły nad Okęciem, żeby nie doszło do wizyty prezydenta USA. Politycy PiS od lat robią wszystko, żeby zdyskontować dokonania Wałęsy, a tu taki afront ze strony Amerykanów. Na wysokości zadania stanęły jednak zwiezione autokarami tłumi sympatyków PiS na placu Krasińskich. Gdy Trump mówił o Lechu Wałęsie, tłum wył, gwizdał, tupał i skandował „Bolek”. Nie zraziło to jednak Trumpa. Cóż począć, jeśli na całym świecie Wałęsa wciąż jest symbolem walki z komunizmem.
Patriotyzm i wspólne wartości
Przemówienie Donalda Trumpa na placu Krasińskich z punktu widzenia światowego odbiory nie było niczym porywającym. Przeciętny zjadacz hamburgerów znad Potomaku albo smakosz żabich udek znad Sekwany dowiedział się z niego tylko tyle, że Polacy to dzielny naród o tysiącletniej historii, który przez sto lat nie miał własnego państwa, ale mimo to przetrwał i dał światu takich bohaterów jak Kościuszko, Pułaski, Jan Paweł II czy powstańcy warszawscy. Przy okazji Trump podkreślił, że Polacy i Amerykanie stoją w obronie tych samych wartości a Rosjanie powinni wycofać się z Ukrainy.
Przemówienie Donalda Trumpa na placu Krasińskich z punktu widzenia światowego odbiory nie było niczym porywającym. Przeciętny zjadacz hamburgerów znad Potomaku albo smakosz żabich udek znad Sekwany dowiedział się z niego tylko tyle, że Polacy to dzielny naród o tysiącletniej historii, który przez sto lat nie miał własnego państwa, ale mimo to przetrwał i dał światu takich bohaterów jak Kościuszko, Pułaski, Jan Paweł II czy powstańcy warszawscy. Przy okazji Trump podkreślił, że Polacy i Amerykanie stoją w obronie tych samych wartości a Rosjanie powinni wycofać się z Ukrainy.
To strona amerykańska zabiegała o plac Krasińskich i trzeba przyznać, że był to majstersztyk. Plac Krasiński na trwałe zapisał się w historii Warszawy. To tu był właz do kanału, którym ewakuowali się powstańcy z dogorywającej Starówki w trakcie Powstania Warszawskiego. Na placu stoi dziś pomnik upamiętniający tamta walkę. To wyśmienite miejsce, żeby mówić o bohaterstwie i patriotyzmie. Te słowa nie mogły nie spodobać się tłumowi zebranemu na placu. Tym bardziej, że znaczna część tego tłumu to zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, od miesięcy karmieni patriotycznymi hasłami, które zastąpiły opowieści o ciepłej wodzie w kranie.
Wycieczka komiwojażera
Po co Trump przyjechał do Polski? Żeby sprzedawać, i to bynajmniej nie opowieści o bohaterskich Polakach czy rakiety Patriot. Prezydent USA sprzedawał dziś w Polsce gaz. Temu praktycznie została podporządkowana cała wizyta. O gazie i bezpieczeństwie energetycznym mówił na spotkaniu z prezydentem Duda i później, w trakcie spotkania z przedstawicielami 12 państwa naszego regionu.
Po co Trump przyjechał do Polski? Żeby sprzedawać, i to bynajmniej nie opowieści o bohaterskich Polakach czy rakiety Patriot. Prezydent USA sprzedawał dziś w Polsce gaz. Temu praktycznie została podporządkowana cała wizyta. O gazie i bezpieczeństwie energetycznym mówił na spotkaniu z prezydentem Duda i później, w trakcie spotkania z przedstawicielami 12 państwa naszego regionu.
Trump zachowywał się dziś jak typowy sprzedawca. Mówił to, co rozmówca chciał usłyszeć. Przygotował się do wizyty, wiedział, że musi być coś o niebezpiecznych uchodźcach, coś o bohaterskich Polakach, coś o bezpieczeństwie, ale bez wielkich deklaracji. Słowa o tym, że USA i Polska stają ramię w ramię, broniąc artykułu 5 paktu NATO nie mówią nic ponad to, że polskie wojska są dziś obecne w Afganistanie obok amerykańskich. Zabrakło deklaracji, że także w przyszłości Ameryka będzie wypełniać postanowienia 5 artykułu. Nie zabrakło za to słów o tym, ze w przyszłości może być wyższa cena gazu dostarczanego z USA do Polski.
Trump ma powody do zadowolenia. Zobaczył w Warszawie przychylnych mu polityków, którzy zrobią wszystko, by zadowolić wielkiego partnera zza oceanu. Dostrzegł na ulicach ludzi, którym nie obce są myśli o budowie muru ogradzającego nas od uchodźców. Po dzisiejszej wizycie nabrał pewności, że rząd PiS przyjmie każde warunki, bo skłócając nas z Unią Europejską nie ma innego wyboru, jak zwrócić się w stronę USA. I tylko szkoda, że z punktu widzenia Polski zaczyna to trochę przypominać zależność od Wielkiego Brata ze wschodu. Ale to już nie jest problem Donalda Trumpa.
