– Panie pośle, pan nie szczeka, bo o pana prawa też będę musiała walczyć, żeby pan mógł wejść do
Sejmu" – tak dziś w Sejmie zwróciła się do Dominika Tarczyńskiego z PiS posłanka
PO Kinga Gajewska-Płochocka. Jak twierdzi, była to reakcja na poszczekiwanie "hau, hau", które pod jej adresem skierował poseł partii rządzącej. – Walczę o prawa zwierząt. Poseł Tarczyński starał się mnie przedrzeźniać, kiedy wchodziłam na mównicę sejmową w ramach debaty o zmianach ustawy o KRS. Jak zaczął szczekać, poprosiłam, aby przestał. Powiedziałam, że niedługo dojdzie do sytuacji, że będę musiała bronić jego prawa. Bo udawał psa, a ja bronię psów. Nie przestał szczekać – relacjonuje Gajewska-Płochocka.