
To jasne, że wydaje Ci się, iż Ciebie to nie dotyczy – dopóki tylko czytasz o tym w doniesieniach z policyjnych kronik. Ba, może nawet podśmiewasz się z osób, które padły ofiarą złodziei, bo zrobiły sporo, by ci odwiedzili ich mieszkanie. I nawet nie wiesz, że robisz to samo.
Na trzytygodniowy urlop pojechałem w drugiej połowie czerwca. Ale to nie było tak, że wyjechałem i nie było mnie w domu cały czas – robiłem sobie taką objazdówkę: a to na parę dni w góry, a to na jakiś czas na wschód. W międzyczasie wracałem na chwilę do domu, żeby się ogarnąć i przeprać ubrania. No i już pod koniec urlopu wpadłem do domu wieczorem, wkładam klucz do zamka w drzwiach i... Cały zamek umieszczony pod klamką upada mi na ziemię.
– Pierwszy patrol przyjechał szybko i razem z policjantami wszedłem do środka. Zobaczyłem mieszkanie całe splądrowane. Wszystkie rzeczy były wywalone do góry nogami. Na podłodze leżały wszystkie ciuchy, otwarte były wszystkie szafy, szafeczki i szuflady – opowiada Piotr.
Przyszli policyjni technicy z psem tropiącym. Pies tropu nie podjął. Oni bardzo skrupulatnie zabezpieczyli ślady. A jednocześnie opowiadali, jak bardzo zmieniły się w ostatnich latach metody działania złodziei i ich zainteresowania. Włam, żeby wejść na moment, zabrać cokolwiek i szybko spieniężyć, to już przeszłość. Teraz włamywacze to ludzie, którzy dysponują świetnym sprzętem i potrafią sobie poradzić cichutko nawet z atestowanymi drzwiami antywłamaniowymi. No i interesuje ich przede wszystkim gotówka oraz biżuteria.
Wakacyjne zdjęcia Piotra na Facebooku miały status zdjęć publicznych, a nie skierowanych tylko do znajomych. Czyli obejrzeć mógł je każdy.
– Przypadek, że okradziono kogoś, kto będąc na urlopie zamieszczał zdjęcia na jakimś portalu społecznościowym, to przypadek wręcz akademicki – komentuje dr Paweł Litwiński, członek sekcji prawa własności intelektualnej Instytutu Allerhanda i Rady do Spraw Cyfryzacji. Skąd przestępcy wiedzą, gdzie mieszka ofiara?
Publikujemy na przykład zdjęcia dziecka na placu zabaw przed blokiem albo jak nam się brama garażowa zacięła. Dla złodzieja to jest kwestia odpowiedniego zestawienia informacji. A już najwygodniejsze dla złodziei jest Endomondo. Na mapie, którą publikujemy, widać, że zawsze wracamy do tego samego punktu. To jasne, że tu jest nasze mieszkanie.
– Nic nas nie ochroni przed nami samymi – tak o konieczności zachowania ostrożności w sieci mówi dr Maciej Kawecki, zastępca dyrektora Departamentu Zarządzania Danymi w Ministerstwie Cyfryzacji i jednocześnie koordynator prac nad krajową reformą ochrony danych osobowych.
Bywa, że udostępniliśmy jakieś niekorzystne dla nas zdjęcia w sieci, a po pewnym czasie chcemy, by one zniknęły z serwisów. Samo usunięcie jakichś danych z portalu źródłowego to nie wszystko, bo zdarza się, że pojawiają się w one wynikach wyszukiwania. Dlatego można żądać, aby i serwisy którym dane udostępniliśmy i wyniki wyszukiwania i wszelkie inne strony na których zdjęcie z naszymi danymi zostało jakkolwiek udostępnione nie gromadziły dalej tych usuniętych danych. Po wprowadzeniu reformy ochrony danych osobowych będzie tak, że jeśli administrator danych nie usunie, to narazi się na ogromną karę finansową. Jak szybko muszą usunąć te zdjęcia? Jak najszybciej. Niezwłocznie! Od razu po otrzymaniu skargi! Bo to my decydujemy, jak długo chcemy utrzymywać w serwisie społecznościowym nasze zdjęcia. Musimy jednak pamiętać o jednym: nie każdy przestrzega prawa. Nawet w 100 proc. skuteczny system ochrony danych osobowych nie zagwarantuje nam 100 proc. przestrzegania prawa przez wszystkie podmioty. Pierwszy buforem bezpieczeństwa jesteśmy więc my sami i musimy uważać co, w jakim zakresie i gdzie udostępniamy.
