Prezes Kaczyński stwierdził, że politycy zamordowali mu brata.
Prezes Kaczyński stwierdził, że politycy zamordowali mu brata. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Wiedzieliśmy, że będzie gorąco, ale nie aż tak. Tysiące warszawiaków stały pod Pałacem Prezydenckim, a następnie przemaszerowały pod Sejm. Drugie czytanie ustawy o reformie sądownictwa było jeszcze gorętsze niż pierwsze. Ale wszystko i wszystkich przebił prezes Kaczyński, który rzadko zabiera głos. Ale gdy tym razem to zrobił, całkowicie zrzucił swoją maskę.
- Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata. Niszczyliście go! Zabiliście go! Jesteście kanaliami - krzyczał Jarosław Kaczyński z mównicy sejmowej. W ten sposób zareagował na słowa wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej Borysa Budki, który wcześniej mówił, że Lech Kaczyński szanował demokrację i prawo.
Wszystko odbyło się w atmosferze skandalu. Posłowie opozycji mówili potem, że Kaczyński znany z tego, że nie szanuje młodszych polityków, powiedział do jednej z posłanek "won" (ostatnio poseł Szczerba opowiedział, jak usłyszał od prezesa "idź stąd gówniarzu"). Na sali doszło niemal do rękoczynów, poseł Arłukowicz krzyczał tylko "łapy precz od naszych kobiet" i domagał się przeprosin. Momentami wyglądało to jak sceny sejmowych bójek za wschodnią granicą. Kaczyński pozostał niewzruszony, a chwilę potem miał nerwowe problemy z głosowaniem. Kartę pomagał mu wkładać Ryszard Terlecki.
W taki oto sposób Jarosław Kaczyński pokazał swoją prawdziwą twarz i zdradził, co tak naprawdę nakręca go w politycznym szaleństwie od kwietnia 2010 roku. Zaskoczeni?
logo