
– Wreszcie pokolenie 20-30-latków się obudziło – cieszy się 27-letnia Olga. Bo dotąd nie za bardzo chciało im się podnieść z wygodnych kanap, odrywać od smartfonów i ruszać na protesty. "Muszę na siłownie", "mam jogę", "miałem ciężki dzień w pracy", "to i tak nic nie da" – mnożyli wymówki. Byli przekonani: "internetu nam nie zabiorą"; "wolności też nie". Aż do wczoraj. Bo wczoraj dwudziestoparolatkowie (a i młodsi, i dużo starsi) tłumnie zgromadzili się pod Pałacem Prezydenckim, potem przemaszerowali pod Sejm i apelowali o prezydenckie weto. Wiceszef MSWiA nazwał ich "esbekami i komunistamii". Dziś oni mu odpowiadają. I w słowach nie przebierają.
Piotr ('89): "Nienawiść niszczy tych, którzy nienawidzą"
Piotr ma 27 lat, urodził się w 1989 roku. Jego dziadkowie walczyli o wolność w II wojnie światowej. Jeden był wielokrotnie nagradzanym AK-owcem. Drugi był w partyzantce, trafił do obozu pracy. Rodzice wspierali "Solidarność". – Nie wiem, po co o tym mówię. Wiadomo, że przeszłość naszych przodków nas w jakiś sposób definiuje, ale każdy wybiera w końcu swoją drogę – opowiada Piotr.
Pan nauczyciel Zieliński wybrał koniunkturalną ścieżkę i jak po sznurku podąża za swoim guru. Nauczycielski ton ciągle w nim jest i wyrokuje nim w sposób jednoznaczny dzieląc Polaków. Jest ślepo zapatrzony w panów Mariusza (Mariusza Błaszczaka – red.) i Jarosława (Jarosława Kaczyńskiego – red.). Sam na jakikolwiek marsz by się nie pofatygował, no chyba że ktoś specjalnie dla niego przygotowałby, wyciął i rozrzucił konfetti, jak przymuszeni do tego policjanci. Pan nauczyciel Zieliński, jak i reszta aroganckich tytanów intelektu tego rządu nie są w stanie mnie obrazić. Po takich słowach czuje się smutek, złość, ale też rozbawienie. Ale do pana nauczyciela życia nie czuję nienawiści. Zgodnie z tym, co mówił Jacek Kuroń – nienawiść niszczy tych, którzy nienawidzą. Te słowa panu Zielińskiemu dedykuję.
Byłem zszokowany. Do tej pory w przekazach telewizyjnych widać było przewagę ludzi w średnim wieku i starszych. Wczoraj było mnóstwo ludzi młodych – 20- i 30-latków. Wszyscy byli dla siebie życzliwi, w nikim nie było agresji, nienawiści. Ludzie byli uśmiechnięci, pomocni. Młodzi pomagali starszym, wysłuchiwali ich opowieści. Starsi prosili młodych o aktywność. Była w tym niesamowita moc, która momentami przyprawiała o dreszcze.
Ania ('88): "Komunę znam tylko z opowieści"
Ania ma 28 lat, na protesty chodzi często. I jest przekonana: – Będę chodzić tak długo, jak mój kraj i jego wolność będą tego potrzebować – zaznacza. Co odpowiedziałaby ministrowi Zielińskiemu? – Nie jestem komunistą, esbekiem ani zdrajcą. Komunę znam tylko z opowieści, bo gdy trwała, nie było mnie na świecie. To, co się teraz dzieje, przypomina te ciężkie czasy – prawa obywatelskie są łamane, rola sądów marginalizowana, rząd trzyma wszystkie sznurki i śmieje się nam w twarz – mówi rozemocjonowana.
Nie jestem winna żadnych nieprawidłowości w swoim kraju. Nie zdradziłam go nigdy, nie przyczyniłam się do katastrofy samolotu pod Smoleńskiem ani do śmierci jakiejkolwiek z ofiar. Z podniesioną głową chodzę pod Pałac Prezydencki, Sejm i Senat, a razem ze mną tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy ludzi w moim wieku, przed 30. rokiem życia. Wszyscy mamy do tego prawo i mam nadzieję, że zdołamy to prawo utrzymać, wywalczymy dla swojego pokolenia i dalszych pokoleń lepszą przyszłość. Będę chodzić na protesty tak długo, jak mój kraj i jego wolność będą tego potrzebować.
Katarzyna ('89): "Jestem dumna z bycia zdradziecką mordą"
Katarzyna nie potrafi powściągnąć emocji i powstrzymać się od złośliwości, kiedy proszę, by odpowiedziała ministrowi Błaszczakowi i Zielińskiemu. – Owszem, spacerować lubię, ale w wakacje w taka pogodę raczej z młodymi ludźmi wybrałabym się na piwo nad Wisłę, niż na Krakowskie Przedmieście czy pod Sejm. Zawsze miałam niewyparzoną gębę i od małego słyszałam o sobie różne rzeczy, dlatego zdradziecka morda czy kanalia, mnie nie rusza. Trzeba robić swoje – mówi 27-latka.
Młodych przed Pałacem Prezydenckim, Sejmem było dużo. I co najważniejsze – wbrew opiniom PiS – nie byli to tylko hipsterzy z Placu Zbawiciela. Było bardzo dużo ludzi wierzących, z krzyżykami na szyi, którzy możne nawet głosowali na PiS, ale powiedzieli: "dość". Byli skromni studenci, którzy ze "zbawiksem" (Pl. Zbawiciela w Warszawie – red.) nie mają nic wspólnego. Byli programiści z kompami pod pachą, a nawet obcokrajowcy, którzy nie wyglądali na gapiów, ale uczestników protestu.
Przez prawie dwa lata mieszkałam w Turcji. Obserwowałam zmiany podobne do tych teraz w Polsce. Ludzie też myśleli, że rząd nie posunie się dalej. A skończyło się walkami z policją, a ostatecznie przegraną obywateli i wprowadzeniem systemu prezydenckiego. Dlatego nie mogłam stać obojętnie.
Michał ('88): "Szkoda czasu na jałową dyskusję"
Michał od trzech dni co wieczór śledzi, co dzieje się w Sejmie, Senacie. Sprawdza o czym posłowie dyskutują na komisjach. Na wczorajszy manifest pod krakowski sąd poszedł, bo odpowiada mu formuła tego protestu. – Bez partyjnych emblematów i wykrzykiwania obraźliwych haseł – zaznacza.
W Krakowie przekrój wiekowy był dość szeroki – od dzieciaków i ich rodziców, po ludzi starszych i bardzo starych. Ot, taki widok. Na ławeczce pod sądem siedzą sobie 3 staruszki, na oko 80-letnie. W rękach trzymają transparent "Zdradzieckie kanalie". W protestach biorą udział rożne osoby z różnych, często skrajnych, środowisk. Szkoda tylko, że w dyskursie dużo jest polityków z opozycji oraz ludzi z KOD-u.
Olga ('89): "Skoro to komentują, to oznacza, że boją się tłumów"
– Mordo zdradziecka! – odpisuje mi Olga, kiedy pytam, czy była wczoraj pod Pałacem Prezydenckim. – Byłam i widziałam: ludzie w moim wieku, ale i młodsi, starsi. W końcu pokolenie 20 i 30 latków się obudziło i mnie to cieszy! – podkreśla.
Czy czuję zagrożenie? Tak, bo kiedy brali Trybunał Konstytucyjny trochę jeszcze w to nie wierzyłam. A teraz biorą sądy, z których korzysta zwykły obywatel, a sadząc po sposobie procedowania, to nie boją się niczego, jawnie łamiąc prawo. I to przeraża mnie najbardziej. A wczorajsza manifestacja była pokojowa, wspólnotowa, atmosfera wzajemnego szacunku, ale też i zaniepokojenia: co dalej?
Daria ('89): "Panie Zieliński, nas pan nie obraził"
Rocznik 89. Urodziłam się w wolnej Polsce. I po raz pierwszy mam poczucie, że coś tej wolności może zagrażać, że ktoś na nią czyha tuż za rogiem. Czeka z wywalonym jęzorem. Postawił już przed sobą pusty talerz, przygotował sztućce i ma pusty żołądek. I jeśli nie wyrwiemy mu jej z rąk, to ją połknie, a potem tylko się obliże. A wolność, o którą walczyli nasi przodkowie, przejdzie nam koło nosa, wyląduje w pustym ciele tego potwora. Tyle porównań.
