– Wreszcie pokolenie 20-30-latków się obudziło – cieszy się 27-letnia Olga. Bo dotąd nie za bardzo chciało im się podnieść z wygodnych kanap, odrywać od smartfonów i ruszać na protesty. "Muszę na siłownie", "mam jogę", "miałem ciężki dzień w pracy", "to i tak nic nie da" – mnożyli wymówki. Byli przekonani: "internetu nam nie zabiorą"; "wolności też nie". Aż do wczoraj. Bo wczoraj dwudziestoparolatkowie (a i młodsi, i dużo starsi) tłumnie zgromadzili się pod Pałacem Prezydenckim, potem przemaszerowali pod Sejm i apelowali o prezydenckie weto. Wiceszef MSWiA nazwał ich "esbekami i komunistamii". Dziś oni mu odpowiadają. I w słowach nie przebierają.
"Komuniści, esbecy, zdrajcy dzisiaj z pieśnią "Wyrwij murom zęby..." Czy jest gdzieś jeszcze granica hipokryzji i szyderstwa? Precz z łotrami" – to wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński o protestujących wczoraj w obronie sądów. Swoje trzy grosze dorzucił też Mariusz Błaszczak. Szefa MSWiA pod Pałacem Prezydenckim dostrzegł "wielu spacerowiczów". W odpowiedzi radzono im, by "wyszli na ulice" i "szczególnie młodym ludziom powiedzieli prosto w twarz, że są komunistami, esbekami i zdrajcami". "Panie ministrze, podwładni pana okłamują. Przed Sejmem dominowali ludzie 20-30 lat"; "Widać tak już mają przykazane: liczba uczestników – zaniżać. Wiek demonstrantów – zawyżać!" – zauważył na Twitterze dziennikarz Robert Feluś.
Nic dawno nie rozwścieczyło dwudziestoparolatków tak, jak słowa Jarosława Zielińskiego. Urodzeni po 1989 roku. Jeszcze nigdy nie czuli, że ich wolność jest tak bardzo zagrożona. Dwudziestoparoletni "esbecy, komuchy", "zdradzieckie mordy" i "kanalie", które wczoraj tak tłumnie zgromadziły się pod Pałacem, Sejmem, odpowiadają Zielińskiemu i Błaszczakowi.
Piotr ('89): "Nienawiść niszczy tych, którzy nienawidzą"
Piotr ma 27 lat, urodził się w 1989 roku. Jego dziadkowie walczyli o wolność w II wojnie światowej. Jeden był wielokrotnie nagradzanym AK-owcem. Drugi był w partyzantce, trafił do obozu pracy. Rodzice wspierali "Solidarność". – Nie wiem, po co o tym mówię. Wiadomo, że przeszłość naszych przodków nas w jakiś sposób definiuje, ale każdy wybiera w końcu swoją drogę – opowiada Piotr.
Wczoraj był na pierwszej demonstracji. Wcześniej jako pracownik mediów starał się być bezstronny i unikał wszelkich protestów. – Nie podobało mi się, to co się dzieje wokół KOD-u, jego upolitycznienie i sama osoba Mateusza Kijowskiego, co później w "aferze fakturowej" się potwierdziło. Ale teraz nie było już innego wyjścia.
– Nie wiem, co będzie dalej z naszym krajem. Ale przy całej złości i bezsilności spowodowanej zmianami, bo przecież nie reformami PiS-u, wczorajsza manifestacja wlała we mnie odrobinę optymizmu i nadziei – zaznacza. Kiedy dopytuję, czy na kolejnych się pojawi, odpowiada: – Jeśli będę mógł, to tak.
Ania ('88): "Komunę znam tylko z opowieści"
Ania ma 28 lat, na protesty chodzi często. I jest przekonana: – Będę chodzić tak długo, jak mój kraj i jego wolność będą tego potrzebować – zaznacza. Co odpowiedziałaby ministrowi Zielińskiemu? – Nie jestem komunistą, esbekiem ani zdrajcą. Komunę znam tylko z opowieści, bo gdy trwała, nie było mnie na świecie. To, co się teraz dzieje, przypomina te ciężkie czasy – prawa obywatelskie są łamane, rola sądów marginalizowana, rząd trzyma wszystkie sznurki i śmieje się nam w twarz – mówi rozemocjonowana.
Katarzyna ('89): "Jestem dumna z bycia zdradziecką mordą"
Katarzyna nie potrafi powściągnąć emocji i powstrzymać się od złośliwości, kiedy proszę, by odpowiedziała ministrowi Błaszczakowi i Zielińskiemu. – Owszem, spacerować lubię, ale w wakacje w taka pogodę raczej z młodymi ludźmi wybrałabym się na piwo nad Wisłę, niż na Krakowskie Przedmieście czy pod Sejm. Zawsze miałam niewyparzoną gębę i od małego słyszałam o sobie różne rzeczy, dlatego zdradziecka morda czy kanalia, mnie nie rusza. Trzeba robić swoje – mówi 27-latka.
Dodaje, że podczas wczorajszej manifestacji najbardziej była dumna z bycia "zdradziecką mordą", kiedy zobaczyła próbę wejścia na żywo reporterki TVP Info. – Młoda dziewczyna, zapewne chciała przekazać całej prowinincji, że jest nas ze 100 osób, skutecznie jednak zagłuszały ją tłumy krzyczące: "rzuć tę robotę". Sama szukam pracy i byłam dumna z siebie, że mam honor. Mimo ciężkiej sytuacji i możliwości łatwej kariery, nie zniżam się do poziomu tej kobiety, i mogę spojrzeć na siebie w lustrze – szczerze przyznaje. Katarzyna nigdy nie była "czynną manifestantką". – Ale kiedy dotarło do mnie, że żadne wybory mogą nie być już wolne i będziemy użerać się z tymi chorymi ludźmi do końca świata, to postanowiłam pokazać swój sprzeciw – dodaje.
Nie ma wątpliwości, że pojawi się na kolejnych demonstracjach. – Nie zawaham się też powiedzieć, że będę walczyć siłą, jeśli będzie taka potrzeba – zaznacza.
Michał ('88): "Szkoda czasu na jałową dyskusję"
Michał od trzech dni co wieczór śledzi, co dzieje się w Sejmie, Senacie. Sprawdza o czym posłowie dyskutują na komisjach. Na wczorajszy manifest pod krakowski sąd poszedł, bo odpowiada mu formuła tego protestu. – Bez partyjnych emblematów i wykrzykiwania obraźliwych haseł – zaznacza.
Co byś odpowiedział ministrowi Zielińskiemu? – Szkoda czasu na jałową dyskusję. To tak jakby ktoś tobie napisał, że jesteś kiepską dziennikarką, a w dodatku na usługach Niemca. Co ktoś na ten temat wie? Pójdź bucu na protest, zobacz, a potem się wypowiadaj – mówi poruszony. Jego zdaniem ludzie, również młodzi, będą się coraz częściej skrzykiwać i wychodzić na ulice.
Olga ('89): "Skoro to komentują, to oznacza, że boją się tłumów"
– Mordo zdradziecka! – odpisuje mi Olga, kiedy pytam, czy była wczoraj pod Pałacem Prezydenckim. – Byłam i widziałam: ludzie w moim wieku, ale i młodsi, starsi. W końcu pokolenie 20 i 30 latków się obudziło i mnie to cieszy! – podkreśla.
Słowa Zielińskiego i Błaszczaka tylko ją tylko rozbawiły. – Skoro to komentują, to oznacza, że boją się tłumów. Do tej pory twierdzili, że nic się nie dzieje, gdy zbierały się mniejsze marsze – odpowiada Olga.
Daria ('89): "Panie Zieliński, nas pan nie obraził"
Rocznik 89. Urodziłam się w wolnej Polsce. I po raz pierwszy mam poczucie, że coś tej wolności może zagrażać, że ktoś na nią czyha tuż za rogiem. Czeka z wywalonym jęzorem. Postawił już przed sobą pusty talerz, przygotował sztućce i ma pusty żołądek. I jeśli nie wyrwiemy mu jej z rąk, to ją połknie, a potem tylko się obliże. A wolność, o którą walczyli nasi przodkowie, przejdzie nam koło nosa, wyląduje w pustym ciele tego potwora. Tyle porównań.
Teraz przykład sprzed paru dni. Wtorek, nocne posiedzenie Sejmu. Wracałam po 1. w nocy z pracy. Złapałam taksówkę. Pan kierowca nieśmiało zapytał: – Gdzie pani pracuje, skoro pani tak późno wraca? – uśmiechnął się przy tym wymownie. Odpowiedziałam, że wróciłabym wcześniej, gdyby nie "sejmowy cyrk". Mężczyzna szybko zrozumiał, czym się zajmuję: – A pani się nie boi? Nie omieszkałam zapytać: – Czego, kogo? – Władzy – odparł. I po chwili ciszy dodał: – Moim rodzicom już swoje zrobili. Weszli do domu o szóstej rano – powiedział i przytoczył historię swojej rodziny. Odpowiedziałam z automatu: – Nie, nie boję się. Ale teraz powinnam to uzupełnić: boję się, że jeśli będziemy biernie siedzieć przed telewizorami, oglądać jak Krystyna Pawłowicz je bułkę podczas komisji sprawiedliwości, a nie pokazywać swój sprzeciw przed Pałacem Prezydenckim, Sejmem, to możemy mieć powody do strachu. Jak wiemy, ten rząd, najbardziej boi się tłumów. Panowie Zieliński i Błaszczak, także. Stąd ich wczorajsze reakcje.
Reklama.
Piotr
pracownik mediów, urodzony w 1989 roku, wczoraj po raz pierwszy na proteście
Pan nauczyciel Zieliński wybrał koniunkturalną ścieżkę i jak po sznurku podąża za swoim guru. Nauczycielski ton ciągle w nim jest i wyrokuje nim w sposób jednoznaczny dzieląc Polaków. Jest ślepo zapatrzony w panów Mariusza (Mariusza Błaszczaka – red.) i Jarosława (Jarosława Kaczyńskiego – red.). Sam na jakikolwiek marsz by się nie pofatygował, no chyba że ktoś specjalnie dla niego przygotowałby, wyciął i rozrzucił konfetti, jak przymuszeni do tego policjanci. Pan nauczyciel Zieliński, jak i reszta aroganckich tytanów intelektu tego rządu nie są w stanie mnie obrazić. Po takich słowach czuje się smutek, złość, ale też rozbawienie. Ale do pana nauczyciela życia nie czuję nienawiści. Zgodnie z tym, co mówił Jacek Kuroń – nienawiść niszczy tych, którzy nienawidzą. Te słowa panu Zielińskiemu dedykuję.
Piotr
rocznik 1989, pracownik mediów, wczoraj po raz pierwszy na manifestacji
Byłem zszokowany. Do tej pory w przekazach telewizyjnych widać było przewagę ludzi w średnim wieku i starszych. Wczoraj było mnóstwo ludzi młodych – 20- i 30-latków. Wszyscy byli dla siebie życzliwi, w nikim nie było agresji, nienawiści. Ludzie byli uśmiechnięci, pomocni. Młodzi pomagali starszym, wysłuchiwali ich opowieści. Starsi prosili młodych o aktywność. Była w tym niesamowita moc, która momentami przyprawiała o dreszcze.
Ania
rocznik 88, pracownik agencji reklamowej
Nie jestem winna żadnych nieprawidłowości w swoim kraju. Nie zdradziłam go nigdy, nie przyczyniłam się do katastrofy samolotu pod Smoleńskiem ani do śmierci jakiejkolwiek z ofiar. Z podniesioną głową chodzę pod Pałac Prezydencki, Sejm i Senat, a razem ze mną tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy ludzi w moim wieku, przed 30. rokiem życia. Wszyscy mamy do tego prawo i mam nadzieję, że zdołamy to prawo utrzymać, wywalczymy dla swojego pokolenia i dalszych pokoleń lepszą przyszłość. Będę chodzić na protesty tak długo, jak mój kraj i jego wolność będą tego potrzebować.
Katarzyna
Młodych przed Pałacem Prezydenckim, Sejmem było dużo. I co najważniejsze – wbrew opiniom PiS – nie byli to tylko hipsterzy z Placu Zbawiciela. Było bardzo dużo ludzi wierzących, z krzyżykami na szyi, którzy możne nawet głosowali na PiS, ale powiedzieli: "dość". Byli skromni studenci, którzy ze "zbawiksem" (Pl. Zbawiciela w Warszawie – red.) nie mają nic wspólnego. Byli programiści z kompami pod pachą, a nawet obcokrajowcy, którzy nie wyglądali na gapiów, ale uczestników protestu.
Katarzyna
rocznik 89, uczestniczka protestów
Przez prawie dwa lata mieszkałam w Turcji. Obserwowałam zmiany podobne do tych teraz w Polsce. Ludzie też myśleli, że rząd nie posunie się dalej. A skończyło się walkami z policją, a ostatecznie przegraną obywateli i wprowadzeniem systemu prezydenckiego. Dlatego nie mogłam stać obojętnie.
Michał
rocznik 88, uczestnik protestów
W Krakowie przekrój wiekowy był dość szeroki – od dzieciaków i ich rodziców, po ludzi starszych i bardzo starych. Ot, taki widok. Na ławeczce pod sądem siedzą sobie 3 staruszki, na oko 80-letnie. W rękach trzymają transparent "Zdradzieckie kanalie". W protestach biorą udział rożne osoby z różnych, często skrajnych, środowisk. Szkoda tylko, że w dyskursie dużo jest polityków z opozycji oraz ludzi z KOD-u.
Olga
rocznik 89, dziennikarka, uczestniczka protestów
Czy czuję zagrożenie? Tak, bo kiedy brali Trybunał Konstytucyjny trochę jeszcze w to nie wierzyłam. A teraz biorą sądy, z których korzysta zwykły obywatel, a sadząc po sposobie procedowania, to nie boją się niczego, jawnie łamiąc prawo. I to przeraża mnie najbardziej. A wczorajsza manifestacja była pokojowa, wspólnotowa, atmosfera wzajemnego szacunku, ale też i zaniepokojenia: co dalej?