Jak zwykle skromna i merytoryczna do bólu. Kamila Gasiuk-Pihowicz. Podczas demonstracji dostała ogromne owacje od tłumu zgromadzonego na Krakowskim Przedmieściu. Można było usłyszeć skandujących imię posłanki oraz podziękowania dla niej. Twitter i Facebook żyje komentarzami, mówiącymi o nowej liderce opozycji, a nawet kandydatce na prezydenta Polski. Co sama zainteresowana o tym myśli i jak widzi dalszą walkę o niezależność sądów?
Po raz pierwszy od wielu lat widzimy takie tłumy na ulicach polskich miast. Czyżby udało się poruszyć obywateli do działania?
Ja wierzę, że te pokojowe protesty, które mają miejsce, są właśnie tą siłą, która może zatrzymać Prawo i Sprawiedliwość przed niszczeniem demokracji. I zatrzymać ten marsz PiS-u w stronę autorytaryzmu. Wspólnymi siłami i zorganizowanym działaniem społecznym Polacy pokazali już przecież, że można powiedzieć rządowi: stop! Wychodzenie na ulicę ma konkretny sens. Udało się, jak na razie, powstrzymać wprowadzenie zakazu całkowitej aborcji. Udało się zatrzymać wcielenie podwarszawskich gmin do okręgu wyborczego Warszawy. Wspólnym obywatelskim działaniem udało nam się też sprawić, że Prawo i Sprawiedliwość zapłaci bardzo wysoką cenę za atak na Trybunał Konstytucyjny. Nie jest tak, że nic już nie można zrobić. Można i trzeba. Takie pokojowe obywatelskie protesty, które widzieliśmy wczoraj w całym kraju, to jest to co może powstrzymać rządzącą partie i Jarosława Kaczyńskiego. I tego musimy się trzymać.
Te oklaski tłumu, w chwili, w której zaczynała pani swoje wystąpienie. Skandowanie pani imienia przez manifestujących. Obywatele wyraźnie doceniają to, co robi pani w Sejmie od dwóch lat.
Wszyscy, którzy choć trochę obserwują to co dzieje się w parlamencie widzą, że ta walka opozycji w Sejmie, jest w jakimś sensie skazana na niepowodzenie. Arytmetyka parlamentarna jest bezwzględna. Niestety, w polskim parlamencie zasiadają ludzie, którzy w większości nie szanują ani konstytucji, ani demokratycznego państwa prawa, ani podstawowych praw i wolności obywatelskich jak prawo do sądu, który jest wolny od politycznych wpływów. Wiem jednak, że musimy tam być, protestować, dawać świadectwo, że nie ma zgody na takie działanie rządu, na łamanie prawa. Jesteśmy tam przecież po to, żeby reprezentować miliony ludzi, którzy tak właśnie myślą.
Społeczeństwo jest na szczęście wolne od tej arytmetyki parlamentarnej. Dlatego tak ważne jest twarde walczenie i bronienie każdego centymetra polskiej demokracji. Tak ważna jest walka o każdy centymetr naszej wolności w parlamencie. I za to już należą się podziękowania tym, którzy ostatnio wyszli na ulice. Dla mnie kontakt z ludźmi i taki ładunek energii, jaki przekazują rozmawiając z nami np. w czasie ostatnich protestów, to coś, co daje mi największą siłę do walki. To ważne - wiedzieć, że w Polsce jest tyle ludzi, którym zależy.
Wracając jednak do pani. Po tym wystąpieniu w internecie można znaleźć mnóstwo ciepłych słów pod pani adresem. Powtarza się kilka zwrotów: Kamila Gasiuk-Pihowicz liderem opozycji. Kandydatką na Prezydenta RP. Albo na premiera. Jest pani gotowa przyjąć tę rolę?
To co teraz jest najważniejsze to to, żeby zatrzymać atak na demokracje. Aby zatrzymać ten marsz PiS-u w stronę autorytaryzmu. Takie rzeczy, jakie wykonuje PiS, nie zdarzają się w żadnych cywilizowanych, demokratycznych krajach. A krok po takich przypadkach, do jakich dąży teraz Jarosław Kaczyński i jego partia, są już naprawdę tylko krwawe reżimy. W tym momencie nie ma co myśleć o bieżącej polityce, partyjnych układankach, rozpatrywaniu rożnych politycznych wariantów. W tym momencie musimy skupić się na tym, aby wytłumaczyć ludziom, że odbiera się im teraz jedno z ich podstawowych praw. Prawa do niepolitycznych sądów.
Jednak zawsze jest tak, że prędzej czy później na czele takich protestów musi ktoś stanąć. Musi być lider.
To prawda. Natomiast nie to mnie teraz zajmuje. Teraz jest czas, kiedy trzeba wyjść poza retorykę stron, partii, tego kto i czyim będzie liderem. Najważniejsze jest to, żeby znaleźć sposób na rozmawianie z ludźmi, którzy dotąd wydawali nam się poza zasięgiem. Oni muszą zdać sobie sprawę z tego, że ta walka to nie są jakieś odległe polityczne spory czy przepychanki w Sejmie, które ich nie dotyczą. To jest sprawa, która dotyczy nas wszystkich jako obywateli. Każdy z nas może się znaleźć przed sądem w dowolnym momencie swojego życia, z dowolną sprawą, małą lub dużą. I każdy chce, żeby te sądy były wolne i niezawisłe, i żeby politycy nie mogli wpływać na to, jaki wyrok w danej sprawie zapadnie. Musimy skupić się na walce, a to może się udać tylko poprzez wspólne, skoordynowane działanie środowisk politycznych, prawniczych i obywatelskich, które powinny przemówić jednym głosem. Takie wspólne działanie ma prawdziwą siłę, a nie pojedyncza osoba, jeden lider.
Śmiało można powiedzieć, że zobaczyliśmy siłę i chęć do działania Polaków. Tych młodych i tych starszych. Jak utrzymać ten żar i nie dać wygasnąć temu zaangażowaniu?
Jedyną drogą aby powstrzymać to, co dzieje się w polskim parlamencie są masowe, pokojowe demonstracje. I aby uzyskać masowość i szerokie poparcie, a przez to utrzymać zaangażowanie ludzi, trzeba uświadomić jak największej ilości obywateli, że to, co Prawo i Sprawiedliwość i Zbigniew Ziobro robią z sądami i Sądem Najwyższym, prędzej czy później dotknie każdego. A to może odbyć się tylko poprzez dotarcie do ludzi, którzy głosowali na PiS. Każdy z nas zna takich ludzi. To są nasi znajomi, sąsiedzi. Często są to rozsądne osoby, które po prostu szukały zmiany w polityce i dali się uwieść kłamstwom PiS-u. Trzeba im tłumaczyć, że możemy się spierać a nawet kłócić o historię, o przyszłość Polski, o gospodarkę. Ale jedno musi pozostać niezmienne: te spory muszą się odbywać na gruncie konstytucji i obowiązującego prawa. To jest ten moment, w którym oni wszyscy muszą powiedzieć: stop!
Druga grupa do której trzeba dotrzeć, to ludzie, którzy twierdzą, że na co dzień nie interesują się polityką i którzy uważają, że sprawy Trybunału Konstytucyjnego czy Sądu Najwyższego są sprawami tylko dla polityków, oderwanymi od codziennych ludzkich spraw. Każdy z nas może znaleźć się w sytuacji, w której ta „polityka” go dotknie. Bo przy upolitycznionych sądach ludzie obozu rządzącego będą ponad prawem. Nikt nie wygra już procesu z nieuczciwym wspólnikiem, jeśli ten będzie związany z PiS. Nikt nie będzie mógł poskarżyć się na nieuczciwość urzędnika czy brutalność policjanta. Bez szans będą rodziny dygnitarzy PiS – bite żony czy pozbawione alimentów dzieci. Historia chłopaka, który zderzył się z rządową kolumną samochodów już to pokazała. Często słyszę: „jak rząd przesadzi, to przecież przegrają następne wybory”. A następnych wolnych wyborów już nie będzie, jeśli ustawa o SN przejdzie – bo PiS przejmie kontrolę także nad komisją wyborczą! Tak jak widzimy to w Rosji czy na Białorusi.
Trzeba uświadomić ludziom, że brak ich zaangażowania, właśnie teraz, może zadecydować o losie i przyszłości tego kraju. I to nie w perspektywie roku czy dwóch, ale dziesięcioleci. Jesteśmy świadkami pewnego punktu dziejowego, w którym stoimy i musimy wybrać kierunek cywilizacyjnego rozwoju naszej ojczyzny.
Po tym, co stało się w Sejmie, stanie w Senacie i prawdopodobnie na biurku prezydenta: Co będzie robić opozycja w sprawie obrony Sądu Najwyższego, KRS-u i sądów powszechnych?
Jesteśmy teraz w parlamencie. Obserwujemy to co się dzieje, pilnujemy wszystkich posunięć władzy, koordynujemy działania, które jeszcze możemy podjąć w szerszym gronie. Spotykamy się z ludźmi i rozmawiamy. Teraz wszystko zależy od masowości protestów, pokojowych demonstracji i reakcji prezydenta, który zadecyduje czy te ustawy zawetować czy nie. Jedno jest pewne: będziemy razem z obywatelami.
Można znaleźć pierwsze komentarze porównujące panią do Emmanuela Macrona. Czy Kamila Gasiuk-Pihowicz to „polski Macron”?
Chciałabym przede wszystkim podziękować wszystkich ludziom, którzy byli na ostatnich manifestacjach. Za to, że są na ulicach po to, aby wyrazić swój sprzeciw w pokojowy sposób. Nie ma co tej kwestii rozpatrywać personalnie i patrzeć na to przez pryzmat politycznej strategii. My teraz walczymy o przyszłość Polski. O rozwój naszego kraju. I o to czy będziemy cywilizowanym krajem Unii Europejskiej, czy zbliżymy się do postsowieckich republik. To jest teraz najważniejsze i jak rozumiem, to poparcie i to co słyszeliśmy wczoraj, to jest poparcie wyrażone w stosunku do wizji Polski jako państwa demokratycznego, wolnego i praworządnego. Rozumiem, że wiele rzeczy należało zmienić i dlatego weszłam do polityki. Ale „remontu” kraju nie robi się przy pomocy wysadzania w powietrze całego systemu naszej młodej w końcu demokracji! Ani za pomocą ideologii i propagandy. Potrzeba mądrych i przemyślanych reform.