Jej sejmowe wystąpienia w obronie sądownictwa robią w sieci furorę. Zresztą zamiast otwierać lodówkę możecie włączyć dowolne medium i na pewno ją zobaczycie, albo usłyszycie. Jest prawdziwym gejzerem emocji. Rozwścieczyła samego prezesa, który rzucił do niej obcesowe "won”, obnażając swój prawdziwy stosunek do kobiet. Po słynnym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, w którym oskarżył opozycję o zamordowanie brata, "wybuchła" ze zdwojoną siłą. Uderzając zamaszyście pięściami w mównicę upominała się o prawa opozycji. – Nas wybrał suweren! – krzyczała posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Jest przygotowana merytorycznie i bardzo waleczna. Właśnie poinformowała, że oprócz zawiadomienia w imieniu klubu, składa indywidualny akt oskarżenia przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu o zniesławienie.
Gasiuk-Pihowicz celnie punktowała i punktuje ekipę Zbigniewa Ziobry. We wtorek w nocy wygłosiła jedno z takich wystąpień, które jeszcze długo będzie pamiętane, choćby ze względu na kipiące z niego emocje.
Ale zaczęło się spokojnie. – Ja bym nie chciała, aby jakikolwiek polityk PiS miał kontrolę nad Sądem Najwyższym, tak samo, jak nie chciałabym, żeby jakikolwiek polityk Nowoczesnej czy innej partii opozycyjnej miał władzę nad Sądem Najwyższym. Bo pełnia władzy nad wymiarem sprawiedliwości w rękach jednej osoby, to jest gwarancja nadużyć, a nie gwarancja usprawnienia czegokolwiek – mówiła posłanka.
Niedługo potem przemawiał poseł PO i były minister sprawiedliwości Borys Budka, który powoływał się na słowa o sądach wypowiedziane niegdyś przez Lecha Kaczyńskiego. To rozsierdziło Jarosława Kaczyńskiego, który z nienawiścią w oczach zarzucił opozycji, że zamordowała mu brata; nazwał posłów i posłanki "zdradzieckimi mordami" i "kanaliami", a gdy już schodził z trybuny rzucił pod adresem Gasiuk-Pihowicz agresywne i aroganckie "won”.
Posłanka Nowoczesnej nie wytrzymała i przy gwarze okrzyków: "wolne sądy, wolne sądy” wkroczyła na trybunę i zaczęła krzyczeć: – W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes w nieznanym polskiemu regulaminowi trybie. Schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej "won” - grzmiała.
- Nas wybrał suweren. Nas wybrał suweren - krzyczała i uderzała najpierw dłonią, a potem pięścią w mównicę. – To są sceny z Białorusi, z "putinowskiej" Rosji. Czy takiej Polski chcecie dla swoich dzieci? – pytała retorycznie posłów PiS.
Jak potem komentowała awanturę z prezesem PiS? – To "won" wypowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego świadczy tylko o nim jako o człowieku. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Problemem dla każdego obywatela, dla każdej Polki i Polaka jest to, że Jarosław Kaczyński ustawami upartyjniającymi sądownictwo mówi "won" niezależnym sędziom. Jarosław Kaczyński mówi dziś "won" całemu Sądowi Najwyższemu. Na koniec Jarosław Kaczyński powie "won" prawom każdego z nas – obywateli. To o tym trzeba dziś głośno mówić. To przeciwko temu mamy wszyscy prawo głośno protestować – powiedziała wysokimobcasom.pl.
Kilka dni temu po słowach szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego z wywiadu dla "Rzeczpospolitej”, że "Polacy dając nam władzę chcieli zmian - dlatego zmieniamy ustrój państwa”, Gasiuk Pihowicz cytowała Josepha Goebbelsa, ministra propagandy III Rzeszy: "Silne państwo musi mieć możliwość usuwania ze stanowisk nienadających się urzędników, odnosi się to także do sędziów". – Ustawa o Sądzie Najwyższym to katastrofa dla Polski – grzmiała.
– To jest ten moment, kiedy musicie powiedzieć "stop". Ustawa o Sądzie Najwyższym to katastrofa dla Polski. Ona uderzy też w Was. Tych, którzy staniecie na drodze Ziobry do sukcesji po Jarosławie Kaczyńskim. Wy także będziecie siedzieli w więzieniach! – mówiła w Sejmie.
Przekonywała, że cała Unia Europejska widzi jak PiS łamie prawo. – Łamie nie tylko nasze wspólne europejskie standardy, ale i polską Konstytucję– oceniła Gasiuk-Pihowicz i nazwała krytykę Fransa Timmermansa pod adresem PiS "głosem przyjaciół polskiej demokracji".
W internecie aż kipi od komentarzy na temat potyczek Gasiuk-Pihowicz z politykami PiS.
Nawet na prawicowych portalach widać jaką wściekłość prawicy budzi "myszka-agresorka". Skąd się wzięło to złośliwie-deprecjonujące przezwisk?
Wymyślił je Paweł Kukiz, szef Kukiz 15’, po tym jak posłanka Nowoczesnej skrytykowała jeden z projektów ustaw jego partii. Na Facebooku Kukiz napisał niegdyś, że uwielbia Kamilę Gasiuk-Pihowicz, bo przypomina mu ona czasy... podstawówki! – "Mieliśmy w klasie taką koleżankę... Taką Myszkę-Agresorkę. Wszystko zawsze wiedziała tak, jak chciałaby tego Pani Wychowawczyni – wspominał Kukiz. Ale ostrzegał też, że od koleżanki Gasiuk-Pihowicz wara, a kto nie posłucha, ten będzie miał z nim do czynienia: "Walę bez ostrzeżenia. Między oczy".
Ta prawniczka i ekonomistka, absolwentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Szkoły Głównej Handlowej, prywatnie jest żoną i matką dwójki dzieci. Karierę w polityce zaczynała dość wcześnie, jeszcze w młodzieżówce Unii Wolności.
Pracowała kiedyś m.in. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, gdzie zajmowała się problemami konstytucyjnymi. Od lat jest zaangażowana w działalność organizacji pozarządowych, ale zaczęła być znana jako jedna z kobiecych twarzy Nowoczesnej.
Choć jeszcze niedawno wydawało się, że jej kariera zgasła, że na zawsze trafiła na bocznicę, polityczny margines. Szczególnie po tym, gdy jej mąż Michał Pihowicz w atmosferze skandalu musiał zrezygnować ze stanowiska skarbnika Nowoczesnej, gdy PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe partii. Także Kamila Pihowicz niedługo potem przestała być rzeczniczką Nowoczesnej i zniknęła z mediów.
Wróciła do pierwszego szeregu, gdy w partii doszło do przetasowań personalnych i szefową klubu Nowoczesnej została Katarzyna Lubnauer. Ale na dobre wraca właśnie teraz przewodząc opozycji w wojnie o sądy. Znowu jest jej czas.