"Albo my, albo oni". Tygodnik "Newsweek" opisuje osoby, które z namiotów przed Sejmem koordynują protesty w całej Polsce.
"Albo my, albo oni". Tygodnik "Newsweek" opisuje osoby, które z namiotów przed Sejmem koordynują protesty w całej Polsce. Fot. "Newsweek"

Wśród nich są i tacy, którzy nawet rzucili pracę, aby być przy Wiejskiej w Warszawie. Wychodzą bowiem z założenia, że naszedł moment: "albo my, albo oni". I dlatego nie pękają. Tygodnik "Newsweek Polska" w najnowszym wydaniu opisuje historie osób, które z namiotów ustawionych przed Sejmem koordynują protesty w całym kraju.

REKLAMA
Marta Lempart to inicjatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Jesienią ubiegłego roku pokazała, jaki ma talent organizacyjny – to ona zmobilizowała tysiące osób do protestu wobec planów wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Wtedy ten plan zablokowano. – Uważam, że czas manifestacji symbolicznych już się skończył. Koniec z marszami, sceną i płomiennymi przemówieniami. Koniec z atmosferą festynu. Teraz trzeba planować działania, które utrudnią PiS życie; na każdą skalę, małą i dużą – mówi teraz "Newsweekowi".
Zdaniem Marty Lempart błędem było wycofanie protestujących sprzed Sejmu przed gmach Sądu Najwyższego. I podobnie mówi 18-letni Brunon Odolczyk, który w poprzednią niedzielę wyszedł z domu na demonstrację przed Sejmem i już tam pozostał. On nie usłuchał wezwania, by iść na pl. Krasińskich.

Całymi dniami stał z Obywatelami RP na chodniku albo siedział na wąskim pasie jezdni przy Wiejskiej, oddzielonym od parlamentu metalowymi barierkami i kordonem policji. Spał w namiocie stowarzyszenia Obywatele Solidarnie w Akcji, którzy dali mu koc i śpiwór. Płakał, gdy Sejm uchwalił ustawę o Sądzie Najwyższym.

"Newsweek"
Młodzi ludzie mają wakacje, więc mają czas. Ale przed Sejmem są też osoby, dla których udział w proteście oznaczał spore poświęcenie. – Dwie nawet rzuciły pracę, żeby tu być. Jedna z Poznania, w sobotę wieczorem się zwolniła i o drugiej w nocy ruszyła do Warszawy, bo chciała być bliżej wydarzeń. Nie mogła znieść tego, że nie ma na nic wpływu, że nie może komuś wykrzyczeć w twarz swojego wkurwu – opowiada Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
logo
Fot. "Newsweek"
Koordynujący akcję z namiotów przy Wiejskiej przyznają, że organizacje mają często rozbieżne pomysły na to, w jaki sposób wyrażać sprzeciw. – Musimy się dogadać, bo trzeba protestować przynajmniej do czasu, aż prezydent Duda zawetuje albo podpisze trzy ustawy: o ustroju sądów powszechnych, o KRS i tę ostatnią, przyjętą przez Senat w nocy z piątku na sobotę – mówi Marta Lempart. Z ostatnich doniesień wynika, że Andrzej Duda podpisze ustawę o KRS, natomiast ustawę o SN skieruje do Trybunału Konstytucyjnego.
źródło: "Newsweek"