To musiała być gimnastyka – najpierw umysłowa, a później dla samego języka, żeby poradzić sobie z tymi wymysłami. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", ambasador RP w Berlinie prof. Andrzej Przyłębski udzielił w zeszłym tygodniu w Rostoku wykładu. Skupił się w nim przede wszystkim na demonizowaniu opozycji, a Polskę pod rządami PiS przedstawił jako kraj mlekiem i miodem płynący.
Ambasador wygłosił wykład podczas obchodów 60. rocznicy partnerstwa między Rostokiem a Szczecinem. Miał tytuł "Wyzwania w polskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej na tle aktualnej polityki i współpracy europejskiej".
– Przed rządem stoją wielkie wyzwania. Potrzebna jest gruntowna reforma kraju w prawie wszystkich wymiarach, by usunąć niedociągnięcia ostatnich 27 lat, a w szczególności po dwóch kadencjach rządów Platformy Obywatelskiej – tak rozpoczął swoje wystąpienie ambasador, po czym płynnie przeszedł do krytyki opozycji i gloryfikacji proponowanych przez PiS zmian.
Przede wszystkim za źródło polskich problemów Przyłębski uznał kompromis z Okrągłego Stołu. – Właśnie dlatego jesteśmy kilka lat za krajami, które później obaliły komunizm. Inni nie bali się rosyjskiej interwencji i działali odważniej – wyjaśnił. Nie sprecyzował jednak, czym te inne kraje regionu się wyróżniają.
Ambasador podkreślił ponadto, że pomimo tych trudności Polska pod rządami PiS ma się świetnie, a dzięki 500+ ludzie wychodzą z biedy. Skontrastował nas z Hiszpanią, gdzie widział "żebrzących młodych ludzi". W Polsce według ambasadora problemu bezrobocia wśród młodych nie ma. W rzeczywistości w grupie wiekowej 25-34 pracy nie ma co czwarty Polak.
A opozycja oczywiście chce to wszystko zniszczyć. – Totalna opozycja chce, nie przebierając w środkach, powrócić do władzy – stwierdził i dodał: – Chodzi o to, by robić tyle demonstracji, ile się da, zachowywać się tak agresywnie wobec policji, jak się tylko da, by ją prowokować, by lała się krew. A potem demonstranci mają się np. rzucać pod radiowozy, by cały świat widział, jak polska policja jest brutalna.
Dłuższą chwilę poświęcił także wydarzeniom z zeszłego grudnia, kiedy opozycja zablokowała mównicę, obrady przeniesiono do Sali Kolumnowej, a Polacy licznie protestowali przed budynkiem parlamentu. Oczywiście Przyłębski uznał to za próbę puczu.
– To przypominało czasy I Rzeczypospolitej. Wówczas takie postępowanie doprowadziło do upadku kraju i rozbiorów – przestrzegał.
Przypomnijmy, że sam Przyłębski, choć tak ostro krytykuje Okrągły Stół, ma niejasną przeszłość. Jak pisaliśmy w naTemat, w Inwentarzu archiwalnym IPN jest strona poświęcona dawnemu Tajnemu Współpracownikowi PRL-owskich służb. Imię i nazwisko – Andrzej Przyłębski. Pseudonim operacyjny – Wolfgang. Zgadza się nie tylko imię i nazwisko, ale choćby i data urodzenia.