Beata Peters z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej i Andrzej Paradowski, właściciel piekarni w Gdańsku. Przywitali dzieci z Chojnic chlebem i drożdżówkami.
Beata Peters z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej i Andrzej Paradowski, właściciel piekarni w Gdańsku. Przywitali dzieci z Chojnic chlebem i drożdżówkami. fot. facebook.com/Beata.Peters.1

Pierwszy szok już minął. Ponad tydzień po nawałnicach wozy transmisyjne już opuściły zniszczone miejscowości, ale pomoc jest nadal potrzebna. Podczas gdy rząd przekonuje, że winą za opóźnioną reakcję na klęskę żywiołową należy obarczyć samorządowców, sprawę w swoje ręce wzięli "zwykli" ludzie. Oto kilka przykładów osób, które w różny sposób zaoferowały pomoc poszkodowanym.

REKLAMA

Chlebem i drożdżówką

Pan Andrzej Paradowski jest właścicielem piekarni w Gdańsku. Gdy dowiedział się, że do Gdańska przyjadą na kolonie dzieci z Chojnic, spustoszonych przez huragan, nie zastanawiał się długo. Odpowiedział na apel Beaty Peters z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej i razem zawieźli dzieciom chleb i drożdżówki. Ten miły gest osłodził najmłodszym mieszkańcom Chojnic ostatnie dni wakacji. Warto dodać, że na apel o wsparcie odpowiedziało wiele firm i osób prywatnych.

Złota rączka

Część osób pomagających ofiarom nawałnic oferuje swoje umiejętności. Jedną z nich jest pan Zbyszek, który za darmo naprawia piły w Lotyniu. To narzędzie jest niezbędne przy usuwaniu drzew powalonych przez wichurę. "Ludzi dobrej woli jest więcej" – napisał o panu Zbyszku dziennikarz "Czasu Chojnic", Michał Sagrol. Takich ludzi jest znacznie więcej. To np. studentki i studenci prowadzący zajęcia dla poszkodowanych dzieci, a także urzędnicy z ośrodków pomocy społecznej, którzy ruszyli do miejscowości dotkniętych klęską żywiołową, by pomóc kolegom.

Wolontariusze

14-letni Piotrek przyjechał do Rytla z Gdyni razem z tatą, by pomóc w uporządkowaniu miejscowości zrujnowanej przez nawałnicę. Topografię miejscowości poznał tak dobrze, że bez trudu narysował mapę Rytla. Bardziej spostrzegawczy czytelnicy dostrzegą na jego mapce rozczulający dopisek. Jeden z narysowanych budynków jest opatrzony napisem "dom pani od ciasta". Najwyraźniej wolontariusze mogli liczyć na poczęstunek mieszkanki Rytla. Sołectwo opublikowało na Facebooku fotoalbum z podziękowaniem dla ochotniczek i ochotników, którzy pomagają w tych trudnych dniach.

Zakasane rękawy habitów

Zakonnice z Orlika na Kaszubach pokazały, że żadnej pracy się nie boją. Aby porządkować las zniszczony wichurą, pojechały tak jak stały - w habitach. Zdjęcia, które pokazują, jak członkinie zakonu "Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej" dźwigają ciężkie kłody i gałęzie, opublikowała polityczka PiS z komentarzem, że choć zakonnice pomagają dzielnie, to przydałoby się więcej pomocy.

Podtrzymywanie na duchu

Podczas gdy jedni porządkują teren i zwożą dary rzeczowe, inni dbają o to, by podtrzymać na duchu mieszkańców i wolontariuszy miejscowości dotkniętych nawałnicami. Jednym z przykładów jest zespół muzyczny Karola Mielewczyka z Rokit. Mężczyźni przygrywali strażakom i wolontariuszom z Parchowa, którzy właśnie skończyli pracę.

Samopomoc na Facebooku

logo
screen Facebook, grupa Pomoc mieszkańcom Kaszub i Borów Tucholskich po huraganie
"Przechodzimy do drugiego etapu pomocy, czyli koncentrujemy się na indywidualnej pomocy poszczególnym rodzinom" – pisze Lidka Makowska, kulturolożka z Wrzeszcza, członkini facebookowej grupy "Pomoc mieszkańcom Kaszub i Borów Tucholskich po huraganie". Do grupy należy ponad 2 tys. osób, które odpowiadają na konkretne potrzeby ponad 100 rodzin poszkodowanych w nawałnicach. Wiedzą, kto potrzebuje szafy, kto agregatu, a kto psychologa. I cały czas można do nich dołączyć. Poza tym w internecie cały czas pojawiają się ogłoszenia ludzi, którzy gotowi są oddać różne przydatne rzeczy, a nawet je dostarczyć.
To tylko kilka przykładów wielkiej solidarności, którą ludzie okazali w obliczu klęski żywiołowej, bo nawet w internecie zabrakłoby miejsca, by wymienić wszystkich.