
Ani jednego dnia nie przepracowałem w Służbie Bezpieczeństwa – mówi Jacek Mykita, który w 1985 r. zaczął pracę jako milicjant, a skończył jako zastępca naczelnika wydziału rzeszowskiej delegatury ABW. Przekonuje, że emeryturę obniżono mu niesprawiedliwie. "Ukarano mnie za służbę dla Polski" – mówi. O sprawie napisały Nowiny24.
REKLAMA
Mykita jest jedną z 50 tys. osób, które objęła tzw. ustawa dezubekizacyjna. Nowe prawo przegłosowane przez PiS znacząco obniża emerytury byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL. Niedawno głośno było o przypadku 95-letniego powstańca warszawskiego, któremu rząd PiS obniżył emeryturę.
"Mam 95 lat i jestem jednym z ostatnich powstańców warszawskich. Pod koniec życia za przelaną krew dla Polski, za pracę zawodową i społeczną zostałem nagrodzony dezubekizacją. Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany" – napisał weteran w swojej skardze do RPO.
Mykita jest od niego znacznie młodszy, ale również twierdzi, że został potraktowany niesprawiedliwie. Okazuje się, że "podpadł" pod ustawę dezubekizacyjną, dlatego że pod koniec lat 80-tych uczył się w szkole oficerskiej w Legionowie. "Nie mam krwi na rękach, ale doświadczenie ciężkiej pracy na rzecz wolnej Polski" – mówi Mykita. We wrześniu ma ruszyć inicjatywa ustawodawcza przeciwko obniżaniu emerytur na mocy ustawy dezubekizacyjnej.
źródło: nowiny24.pl
