W nocy z piątku na sobotę młode polskie małżeństwo udało się na plażę w Rimini. Wtedy zostali brutalnie zaatakowani przez czterech napastników z Afryki Północnej. Mężczyzna został dotkliwie pobity, kobieta wielokrotnie zgwałcona.
To była ich ostatnia noc w znanym włoskim kurorcie. Aby jej nie zmarnować, późnym wieczorem wybrali się na plażę. Wtedy doszło do ataku. Mężczyzna otrzymał kilka mocnych ciosów w głowę i stracił przytomność. Potem na jego oczach agresorzy wielokrotnie zgwałcili jego żonę.
Ich dramat trwał do rana. Wtedy przechodnie napotkali zakrwawioną, zszokowaną parę idącą nabrzeżem i natychmiast wezwali pomoc. Kobieta trafiła do szpitala. Pomoc poszkodowanym zadeklarowały władze miasta, ponadto policja zaapelowała do mieszkańców o pomoc przy ujęciu sprawców. Sprawą zajął się też polski konsulat.
Atak wzbudził poruszenie także wśród samych Włochów, ale i równie szybko zainteresowali się nim politycy. – Jeśli złapią sprawców, więzienie nie wystarczy. Powtarzam od dawna, potrzebna jest chemiczna kastracja – powiedział lider prawicowej Ligi Północnej Matteo Salvini. Z kolei według Giorgi Meloni z prawicowego ugrupowania Bracia Włoch stwierdziła, że kraj nie radzi sobie z przestępcami i przypomina "fawele w Ameryce Południowej".
Poza działaniami Włochów polska prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Zlecił je minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.