
Reklama.
W 73. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego producent napojów energetycznych Tiger opublikował na Instagramie reklamowego mema, który oburzył tysiące osób. "Dzień pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie!" – można było przeczytać na zamieszczonej grafice.
"Jesteście obrzydliwi i bezduszni. Chrzanić to co najwyżej Was "janusze marketingu" i reklamowany przez Was produkt", "Marketing na poziomie troglodytów z gimnazjum, którzy muszą się za wszelką cenę wyróżnić. Gratuluję strzału w kolano" – komentowano pod wpisem przed jego usunięciem. Bojkot Tigera na antenie TVP Info ogłosił Michał Rachoń, ale też osoby zupełnie niezwiązane z prawicą przyznawały, że doszło do przekroczenia pewnych granic.
Przyznał to też producent, firma Maspex, podejmując decyzje kadrowe oraz wpłacając na konto "Zbiórka dla Powstańców 2017" kwotę pół miliona zł. Czyżby klienci uznali, że w ten sposób firma odkupiła swoje winy? Branżowy portal wirtualnemedia.pl podał, że udziały rynkowe Tigera po tej aferze... wzrosły.
Z raportu Centrum Monitorowania Rynku, które zbiera dane z kas fiskalnych wynika, że marka napoju energetycznego Tiger zaczęła odzyskiwać utracone udziały rynkowe. (...) Według analizy CMR, udziały w sprzedaży napojów energetycznych marki Tiger w tygodniu od 14 do 21 sierpnia wzrosły o 0,7 pkt. proc., w porównaniu z tygodniem poprzednim i wyniosły 19,8 proc.
wirtualnemedia.pl
– Jedno jest pewne - ideologiczne bojkoty sprzyjają markom, niezależnie od tego, czy mogą liczyć na szerokie poparcie społeczne czy nie. Tigerowi afera rozpętana na Instagramie bardzo pomogła – komentuje Jakub Bierzyński, szef domu mediowego OMD Poland.
Więc jeśli PiS chce rzeczywiście dopiec Emmanuelowi Macronowi, to może powinien się powstrzymać z bojkotem francuskich produktów?
źródło: wirtualnemedia.pl