
Dla jednych prastara puszcza to niemal święty relikt. Ale dla innych – źródło dochodu. Dlatego nawet w Teremiskach, tej niewielkiej wiosce położonej u wrót Puszczy Białowieskiej, ścierają się na temat wycinki różne poglądy. Co jednak ważne, w puszczy nic nie jest czarno-białe, zwłaszcza w kwestii wyrębu, tak jak często to wygląda w mediach. Nauczył się czegoś o tym Jerzy Smoktunowicz, który trafił na słynną listę przedsiębiorców, którzy zaopatrują się w Puszczy Białowieskiej.
O Smoktunowiczach zresztą nie po raz pierwszy jest głośno w mediach. To dlatego zainteresowaliśmy się akurat tym konkretnym przypadkiem. Ponad dziesięć lat temu o rosnącym konflikcie w miejscowości pisał "Kurier Poranny". Osią nieporozumienia był oczywiście stosunek do wycinki w lesie. W osadzie było nerwowo – ktoś wybił wtedy okno w domu Adama Wajraka, a jeden z mieszkańców, Marek Poleszuk, został pobity przez Kamila Smoktunowicza, syna Jerzego, byłego pracownika Lasów Państwowych. Tego samego, który trafił na listę.
Wydarzenia sprzed lat pamięta także Adam Wajrak. – Okno wybił pan Dziedzik, został skazany za to. Ale pana Poleszuka pobił pan Smoktunowicz młody – mówi. I jak przyznaje, u Smoktunowiczów przeróbka drewna trwa na całego. – Z tego co widzę, zakład przeróbki drewna funkcjonuje – podkreśla. Zresztą wystarczy zajrzeć do internetu. W Google Streetview bardzo łatwo zauważyć ich zakład agroturystyki "Relax". Ładny dom przy drodze, a na drugim planie... stosy desek.
Drewno z puszczy zawsze wyjeżdżało poza puszczę. Jedyną przerwą, zmniejszeniem tego udziału, był ten krótki okres ochronny, kiedy zmieniono zasady, kiedy zmniejszono cięcia. Te poprzednie 6 lat. Ale wówczas też większość wyjeżdżała. Nie tak dużo, ale większość. Zwykle 60-70 proc. drewna wyjeżdża.
Udało nam się skontaktować także z samym Smoktunowiczem, jednym z wielu przedsiębiorców z listy OKO.press. I jego relacja rzuca na sprawę zupełnie inne światło. Rzeczywiście, Lasy Państwowe to dla niego już historia, a tartak pracuje od wielu lat. Przyznaje również, że kupuje także świerk i to prosto z puszczy. I tu zaczynają się zaskoczenia. – Sporządzenie takiej listy bez większych danych nie ma wielkiego sensu. Ja do produkcji w ogóle nie używam drewna z puszczy, biorę drewno z Mazur i Lubelszczyzny, bo zajmuję się drewnem dębowym – mówi o swojej obecności na liście OKO.press i jeszcze raz podkreśla: – Od 23 lat nie kupuję tutaj drewna dębowego, bo go tutaj nie ma. Czasem kupuję z Rosji, czasem z Ukrainy. Ale głównie Mazury i Lubelskie.
Tutaj istotna jest wspomniana przez Smoktunowicza historia sprzedaży. Trzeba bowiem wiedzieć, że drewno od Lasów Państwowych w Polsce najłatwiej kupić dwoma kanałami sprzedaży: poprzez Portal Leśno-Drzewny oraz portal e-drewno (to nie ta sama witryna, którą wspomnieliśmy wyżej).
