Włoska policja zatrzymała 20-latka z Konga, który podejrzany jest o kierowanie szajką napastników na polską parę. Internauci wypatrzyli  jego profil. Wiele komentarzy jest w języku polskim.
Włoska policja zatrzymała 20-latka z Konga, który podejrzany jest o kierowanie szajką napastników na polską parę. Internauci wypatrzyli jego profil. Wiele komentarzy jest w języku polskim. Fot. facebook.com

To jest sprawiedliwość losu! Dwie policjantki zatrzymały gwałciciela z Rimini, gdy ten próbował uciec do Francji. 20-latek miał kierować gangiem nastolatków, który napadł na turystów w popularnym ośrodku we Włoszech. Tamtejsi dziennikarze dotarli do ciekawych faktów z życiorysu 20-latka.

REKLAMA
Guerlinie ukrywał się w jednym z wagonów pociągu z Pesaro do Mediolanu, ale nie uszedł uwadze funkcjonariuszek. Został aresztowany, pozostali sprawcy także są w rękach policji. Dwójka Marokańczyków sama zgłosiła się na policję. Ta czwórka zgwałciła Polkę. Do napadu doszło w nocy z 25 na 26 sierpnia.
20-latek pochodzi z Kongo. Do Włoch przybył w 2015 r. Wylądował wraz grupą uchodźców na Lampedusie. Uzyskał pozwolenie na pobyt ze względów humanitarnych. We Włoszech miał prawo przebywać jeszcze rok. Od kilku miesięcy przebywał w Pesaro, gdzie mieszkańcy podkreślali, że nie stwarzał problemów. Uczył się nawet zawodu kelnera w jednej z restauracji.
Włoskie media z uwagą śledzą sprawę w Rimini. To one podają, że 20-latek należał do Świadków Jehowy. Niczym się nie wyróżniał na tle swoich rówieśników. Lubił się dobrze ubrać, fotografować na tle aut i chodzić na dyskoteki, których w Rimini nie brakuje. Uwagę dziennikarzy zwróciło, że w ostatnim czasie ubierał się lepiej niż zwykle.
Według niektórych włoskich źródeł kierował szajką, która okradała turystów z telefonów. On był najstarszym wśród napastników, którzy na plaży zaatakowali polską parę, a także transseksualistę z Peru. Pozostali gwałciciele to bracia Marokańczycy w wieku 15 i 16 lat oraz 17-letni Nigeryjczyk.
Bracia sami zgłosili się na policję. Ojciec podejrzanych chłopaków udzielił wywiadu włoskiej gazecie "Resto del Carlino", którą następnie zacytował prestiżowy "Corriere della Sera". Rozpoznał swoich synów na nagraniach z monitoringu upublicznionych w mediach. "Kazałem im iść prosto do karabinierów. Może się zdarzyć, że ktoś kradnie telefon komórkowy, ale nie że atakuje kobietę. Jeśli oni to zrobili, to muszą za to zapłacić" – powiedział gazecie ojciec dwóch mężczyzn podejrzanych o zbiorowy gwałt.
Tymczasem facebookowy profil Kongijczyka szybko wypatrzyli polscy internauci. Oni już wydali wyrok na podejrzanym o gwałt. Wtórują im mieszkańcy Włoch. Nie trzeba znajomości włoskiego, aby zrozumieć, jak chcieliby ukarać gwałciciela.